poniedziałek, 23 lutego 2015

22. Family dinner

Ważna notka pod rozdziałem!

Okazało się że Justin już o wszystkim wiedział i po długich rozmowach i negocjacjach stwierdziliśmy, a raczej ja stwierdziłam, że to nie będzie najlepszy czas na powiedzenie wszystkim o naszym związku. Przez te kilka dni, które dzieliły mnie od spotkania z rodzicami przechodziłam prawdziwe piekło, nie mogłam się na niczym skupić i przez cały czas realizowałam w głowie przebieg niedzielnego obiadu. Na szczęście dziękowałam Bogu za takich przyjaciół jak Niall, który zgodził się nadal udawać mojego chłopaka oraz Kate, która obiecała, że nie powie nikomu o tym, że jestem z Justinem.
Całą sobotę spędziłam na porządkach, ponieważ wraz z powrotem Austina z Nowego Yorku wrócił też bałagan, który z pewnością nie przypadłby do gustu naszym rodzicom. W końcu według nich musimy być idealni- przewróciłam oczami na samą myśl o tym wszystkim i wyłączyłam odkurzacz, zabierając się tym razem za ścieranie kurzy.
-Boże, ile można wybierać jedzenie na obiad- pomyślałam czekając na Austina, który zamiast sprzątania wybrał robienie zakupów. Nie mając zbyt wiele już do roboty włączyłam laptopa przeglądając różne strony i w międzyczasie pisząc z Justinem na różne błahe tematy.
-W końcu- powiedziałam zauważając stojącego w korytarzu blondyna z czterema ogromnymi torbami. Widząc, że ledwo daje sobie radę podeszłam do niego i wzięłam kilka toreb odkładając je na stół i wyciągając z nich różne rzeczy. Po chwili dołączył do mnie Austin tłumacząc, że były niesamowite korki i dlatego tak długo mu zeszło, jednak wydaje mi się że po prostu nie chciał wrócić zbyt szybko, ponieważ równało się to z pomaganiem mi w sprzątaniu. Po wypakowaniu wszystkiego i zjedzeniu obiadu, zrobionego oczywiście przeze mnie postanowiłam udać się na małe zakupy, ponieważ nie miałam, co ubrać na jutrzejszy obiad.
-Mogę Cię podrzucić- spojrzałam na Austina, który przenosił swój wzrok co chwilę na mnie lub na telefon.
-Nie musisz- powiedziałam spokojnie mając nadzieję, że da sobie spokój. Nie zrozumcie mnie źle, nie byłam zła na niego jednak naprawdę chciałam chociaż chwilę pobyć sama.
-Wiem, ale chcę
-Ale ja nie chcę- krzyknęłam trochę za głośno
-Wow, siostra, spokojnie- uniósł ręce w geście poddania, a następnie podszedł do mnie chwytając mnie lekko za ramiona - Widzę, że się martwisz, ale uwierz mi wszystko będzie dobrze, gramy w tej samej drużynie, a poza tym oni na pewno polubią Niall'a - uśmiechnęłam się sztucznie, ponieważ ja widziałam to w zupełnie innych barwach niż Austin.
Po kilku kolejnych próbach namówienia mnie na podwiezienie przystałam na jego propozycję i już po chwili siedzieliśmy w czarnym Land Roverze, który był prezentem na osiemnaste urodziny Austina.
-Powinnaś zrobić sobie prawko- oderwałam wzrok od budynków, które mijaliśmy i spojrzałam na blondyna.
-Zdecydowanie, muszę porozmawiać o tym z rodzicami - naprawdę chciałam mieć ten kawałek plastiku, ponieważ nie musiałabym się więcej tłuc autobusami lub prosić kogoś o podwózkę. -Tylko, co mi z prawo jazdy jak nie mam samochodu
-Jak zagrasz dobrą córkę to może dorzucą Ci samochód w prezencie- obydwoje zaśmialiśmy się bez cienia humoru, ponieważ zarówno mi jak i Austinowi przeszkadzało bycie idealnym dzieckiem, To nie tak że nasi rodzice są źli, okropni i najgorsi, nie! Razem z bratem zawsze mieliśmy to o czym tylko marzyliśmy, ale tu był haczyk, który oznaczał, że w zamian my mamy być grzeczni, dobrze się uczyć, nie wpadać w kłopoty, nie mieć problemów, a jesteśmy tylko nastolatkami, którzy marzą tylko o tym by spróbować tego wszystkiego, co zakazane.

Weszłam do ogromnej galerii handlowej, wypełnionej różnymi sklepami oraz ludźmi. Pierwszym sklepem do jakiego weszłam był stradivarius jednak nie znalazłam tam niczego ciekawego, więc ruszyłam dalej zahaczając o New Look, gdzie podobały mi się dwie sukienki jednak po zmierzeniu i wysłaniu zdjęć Justinowi stwierdziliśmy, że nie są na tyle fajne żeby płacić za nie po sto dolców. W innych sklepach było podobnie z tym, że po moich narzekaniach na brak fajnych ubrań Justin postanowił osobiście to sprawdzić, więc do top shopu udałam się już z nim.
-To jest fajne- odwróciłam się do blondyna, który podał mi wieszak na którym była szara sukienka z dłuższymi rękawami w azteckie wzory.
-Jest śliczna- powiedziałam szczerze i ruszyłam do przymierzalni, ponieważ często mój zachwyt kończył się gdy ubrałam sukienkę na siebie. Tym razem było inaczej, ponieważ sukienka świetnie dopasowała się do mojej figury. Gorzej było gdy stanęłam bokiem, ponieważ sukienka była bardzo przylegająca i widać było mój lekko wystający brzuch. Stwierdziłam jednak, że jak nie zjem nic do jutra i lekko wciągnę brzuch to będzie idealnie. Tak, mam obsesję na punkcie mojej wagi, ponieważ kiedyś byłam "duża" przez co spotkało mnie wiele przykrości.
-I jak?- usłyszałam głos Justina, który zapewne niecierpliwił się czekając aż się przebiorę
-Biorę- powiedziałam odsuwając kotarę i wychodząc z przymierzalni.
-Nie pokazałaś mi nawet jak w niej wyglądasz- zrobił minkę szczeniaczka, która była niesamowicie słodka jednak po obietnicy, że zrobię mu zdjęcie w niej jak tylko wrócę jakoś go przekonała.
Następnie udaliśmy się do H&M gdzie dorwałam idealnie pasujące do sukienki platformy oraz do Claire's gdzie zakupiłam kilka dodatków.
-Idziemy coś zjeść?- obawiałam się tego pytania i wiedziałam, że jest ono nieuniknione
-Um, nie jestem głodna- skłamałam
-Jak nie masz kasy to mów przecież to żaden problem
-Mam pieniądze, ale nie jestem głodna
-Niech Ci będzie- powiedział przewracając oczami -Wracamy?- skinęłam głową i poczułam jak jego dłoń chwyta moją przez co uśmiech sam wkradł mi się na usta.
Oczywiście blondyn nie byłby sobą gdyby nie wstąpił po drodze po nasze ulubione lody Ben&Jerry, z którymi nawet nie zamierzałam walczyć. Najwyżej poćwiczę- pomyślałam zanurzając łyżeczkę w lodach o smaku masła orzechowego.
Po powrocie do domu zamiast Austina zastałam karteczkę, na której napisał, że wróci późno. Wzruszyłam ramionami, ponieważ nie było to nic nadzwyczajnego czy niecodziennego. Przebrałam się w koszulkę oraz spodenki i postanowiłam poćwiczyć. Po około godzinie morderczego treningu wzięłam kąpiel, która okazała się być zbawieniem dla mojego zmęczonego ciała. Następnie wysłałam Justinowi obiecane zdjęcie oczywiście dostając w zamian zdjęcie jego bokserek, na których wyróżniało się jego podniecenie. Chwilę "pobawiliśmy się" w wysyłanie niecenzuralnych zdjęć jednak byłam zmęczona i zasnęłam.


Obudziłam się około 9 rano założyłam na siebie wcześniej przygotowane krótkie spodenki i luźną koszulkę w paski. Niedługo po tym jak obudziłam ledwie żyjącego Austina przyjechali rodzice. Jako cudowne dzieci postanowiliśmy pokazać rodzicom okolicę i najciekawsze według nas miejsca w LA.
Oczywiście już wtedy rodzice wypytywali mnie o chłopaka jednak skutecznie udawało mi się unikać tematu. Po zwiedzeniu obowiązkowego miejsca jakim jest ogromny napis "Hollywood", obserwatorium Griffith oraz Chinese theatres, wróciliśmy do mieszkania, w którym zaczęłam przygotowywać jedzenie. Około pół godziny później wszystko było już gotowe, więc skorzystałam z tego, że nikt jeszcze nie przyszedł i udałam się do łazienki wziąć szybki prysznic i przebrać się w sukienkę.
-Nie jest źle- pomyślałam oglądając się w lustrze, rozpuściłam włosy i nałożyłam maskarę na rzęsy oraz czerwoną szminkę na usta.
-Cześć wszystkim- powiedziałam nieśmiało, gdy zauważyłam, że wszyscy zaproszeni siedzieli już na swoich miejscach. Spojrzałam na Justina, który wyglądał niesamowicie! Miał na sobie czerwono-czarną koszulę w kratę zapiętą pod samą szyję, czarne rurki z niższym stanem oraz czarne vansy. Posłałam mu lekki uśmiech i już miałam usiąść obok niego jednak przypomniałam sobie, że dzisiaj moim "chłopakiem" jest Niall.
-Kochanie, przystopuj z tym jedzeniem- spojrzałam na nią jakby upewniając się czy mówi do mnie jednak nie myliłam się -Od przyjazdu tutaj przybrałaś na wadze, a chyba nie chcesz...- poczułam jak tato kopnął ją lekko w kostkę za co zgromiła go wzrokiem jednak po tych słowach zdecydowanie odechciało mi się jedzenia.
-Więc Niall- zwróciła się do blondyna, który pochłaniał kolejny kawałek ciasta -słyszałam, że jesteś chłopakiem Val, czy to prawda?- spojrzałam przez ułamek sekundy na Justina i zauważyłam, że walczy ze złością
-Tak, proszę Pani- odpowiedział wycierając usta serwetką
-A tak z ciekawości to ile jesteście ze sobą?
-3 tygodnie /ponad miesiąc -powiedzieliśmy jednocześnie, co zdziwiło wszystkich
-To w końcu 3 tygodnie czy ponad miesiąc?- ugh, czy ona musi być taka dociekliwa?
-Tak oficjalnie to 3 tygodnie - odpowiedziałam czując większe zdenerwowanie.
Mama oczywiście nie odpuszczała i przez następną godzinę wypytywała o to gdzie się poznaliśmy, jak doszło do tego, że jesteśmy razem itp. Na szczęście wraz z Nialle'm ustaliliśmy, że gdy ścisnę jego kolano to oznacza, że na pytanie odpowiadam ja dzięki czemu mogliśmy uniknąć wpadki. Co chwilę spoglądałam na Justina, który aż gotował się ze złości, jego żyła na szyi była niesamowicie widoczna i było mi naprawdę źle, że nie mogłam zrobić nic co pomogłoby mu się uspokoić
-Kochani, zróbmy sobie zdjęcie pamiątkowe- przewróciłam niewidocznie oczami, ale stanęłam pomiędzy Niall'em, a tatą i wymusiłam uśmiech
-A teraz słodkie zdjęcie Niall'a i Val- mama klasnęła w dłonie zachwycona swoim pomysłem i po ustawieniu mnie tak żeby jak to ona powiedziała "nie było widać tej fałdki tłuszczu" zrobiła kilka zdjęć. Miałam już serdecznie dość, ale niestety to był dopiero początek.

-Muszę iść- usłyszałam głos Niall'a i zauważyłam, że jego oczy były przekrwione jakby przed chwilą płakał
-Co się stało?- zapytałam na tyle cicho by nikt nie usłyszał
-Liam jest w szpitalu- powiedział łamiącym się głosem, więc przytuliłam się do niego z całej siły
-Um, kim jest Liam?- usłyszeliśmy głos mamy, więc oderwaliśmy się od siebie
-Mój chłopak- moje serce zatrzymało się na chwilę i przez chwilę miałam nadzieję, że się przesłyszałam jednak tak nie było
-Val, przepraszam- wyszeptał
-Czy ktoś mi to wszystko wytłumaczy?- wszyscy znaleźli się obok nas wyczekując jakiejś odpowiedzi
-Um, ja...- poczułam jak łzy zbierają się w moich oczach, ale mimo to kontynuowałam- Ja nie jestem z Niall'em, nigdy nie byłam i nigdy nie będę- powiedziałam spuszczając wzrok
-Ponieważ jestem gejem- dodał blondyn wyprzedając pytanie mamy
-A ja kocham Justina- spojrzałam na Biebera, który podszedł do mnie i przytulił na co dłonie Austina zacisnęły się w pięści.
-Jak kurwa mogłaś? Okłamywałaś mnie przez cały pieprzony czas że jesteś z Niallem! A Ty?- przycisnął Niall'a do ściany -Wypieprzaj z mojego mieszkania, pedale - tego było za wiele zarówno dla mnie jak i dla Justina. Blondyn odsunął się ode mnie i próbował rozdzielić Austina od Niall'a podczas, gdy ja próbowałam wyjaśnić rodzicom to wszystko jednak nie chcieli mnie słuchać. Spojrzałam jeszcze chwilę na Kate mając nadzieję, że mi jakoś pomoże jednak jedyne, co zrobiła to wbiła swój wzrok w podłogę.
-Nienawidzę Was- krzyknęłam i wybiegłam z mieszkania, a po krótkiej chwili dołączył do mnie Justin z Niall'em. Wsiedliśmy do samochodu Jay'a i ruszyliśmy do szpitala, w którym znajdował się Liam. Jak się okazało jego stan był poważny, ale stabilny, więc po ok. godzinie opuściliśmy szpital zostawiając tam Niall'a.
Byłam potwornie zmęczona tym całym dniem i patrząc na Justina wiedziałam, że jego też to nie obeszło.
-Val?
-huh?
-Myślałem o tym wszystkim, co się stało, o Twojej rodzinie i... I ja do Ciebie nie pasuję! Dusiłem się w tej koszuli, a wiem, że przy Twojej rodzinie musiałbym ją nosić, oni chcą dla Ciebie kogoś z czystą przeszłością i wspaniałą przyszłością, a wiesz, co robiłem i wiesz, że tego nie cofnę poza tym gdyby nie kasa, którą mi płacą za studia to bym się nie uczył, bo po prostu mnie to nie interesuje. Oni mają rację, że chcą kogoś takiego dla Ciebie i ja też chcę tego dla Ciebie, bo na to zasługujesz, bo jesteś wspaniała, mądra, dobra i cholera tak bardzo się w Tobie zakochałem, że muszę to zrobić, muszę Cię zostawić, bo to jedyny sposób, żebyś miała wspaniałą przyszłość z jakimś mądrym, chłopakiem, kto wie może nawet z Niall'em- zaśmiał się bez humoru nie starając się nawet ukryć łez, które spływały z jego policzków


_______________________________________________________________
Myślę o tym by kończyć już to opowiadanie, ponieważ ma już dużo rozdziałów, a wiem, że coś co trwa bardzo długo po prostu się nudzi :)
Jak zawsze dziękuję za każdy komentarz mimo, że naprawdę wiele z Was to olewa. Jednak chciałabym podziękować tym moim stałym czytelniczkom, które zawsze znajdą chociaż chwilkę na napisanie kilku słów! Bardzo dziękuję i bez Was z pewnością to opowiadanie nie byłoby realizowane ♥
Jejuu, trochę to zabrzmiało jak pożegnanie, jednak spokojnie jeszcze się nie żegnamy :D
Rebellious teenager  ASK

14 komentarzy:

  1. Proszę nie kończ opowidania ;c jest wspaniałe, codziennie sprawdzam czy nie ma nowego rozdziału. Zdecydowanie nigdy mi się nie znudzi i wielu innym osobą napewno też. Proszę kochana pisz dalej ;c

    OdpowiedzUsuń
  2. Błagam tylko nie takie zakończenie oni musza być razem po prostu muszą!!!
    Nie chce żebyś kończyła ale jeśli już to chcesz zrobić to z happy endem błagam.

    Zapraszam do mnie :)
    http://jb-realy-love.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. O nie! Oni nie mogą sie rozstać :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Proszę tylko nie kończ. Uwielbiam to opowiadanie :) rozdział super ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział superaśny!
    Tylko co ta matka Val tam odstawia ? Chyba powinna się cieszyć że jej córka ma apetyt i nie popada w anoreksję. Co za baba?
    A Justin to w ogóle kompletny debil. Jakby naprawdę kochał Val to nie przeszkadzało by mu chodzenie w koszulkach. Co to w ogóle za argument by z kimś zerwać?
    PS Błagam nie kończ tego opowiadania. Uwielbiam je czytac. Jest fantastyczne. I nie prawda, że jak coś jest długie to się nudzi.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku on nie może się z nią rozstać!! Val na to nie pozwoli:( Rozdział mega! Do następnego ✌

    OdpowiedzUsuń
  7. Mega,mega,mega i jeszcze raz mega! ♥
    Kocham!

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie kończy tego blog ;( uwielbiam je i zawsze z niecierpliwością wyczekuje na następny ! Więc do następnego i super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie kończ opowiadania, rozdział jak zawsze cudny <3
    Do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeju *.* znalazłam tego bloga przez przypadek i jak już zaczęłam czytać to nie mogłam się oderwać. To jest po prostu CUDO! <3 I proszę cię nie kończ tego bloga! Załamie się wtedy! :((

    OdpowiedzUsuń
  11. Hshshshs oni muszą być dalej razem! Nie kończ tego, proszę! :( <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie! Niech oni bd razem! I nie kończ tego ff. Prooooszę.....~Mrs.Bieber

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie kończ pls ;((
    To wge nie jest nudne to jest mega ♥

    OdpowiedzUsuń