środa, 26 listopada 2014

15.Brother protection

-chcesz się ze mną kochać?- jej słowa odbijały się w mojej głowie jak echo. Byłem tak zaskoczony jej pytaniem, że nie potrafiłem złożyć prostego zdania.
-Val, jesteś pija...- nie dokończyłem czując jej palec na swoich ustach. Bez wahania odpięła swój pas bezpieczeństwa i usiadła na mnie. Poczułem jak w moich żyłach krew zaczęła szybciej płynąć i z całej siły przyciągnąłem brunetkę do siebie i złączyłem nasze usta razem. Nie był to romantyczny pocałunek, wręcz przeciwnie- wypełniony był jedynie pożądaniem. schodziłem swoimi ustami coraz to niżej zostawiając nieliczne ślady na szyi dziewczyny. Jednym sprawnym ruchem ściągnąłem z niej koszulkę i stanik, a moim oczom ukazały się najpiękniejsze piersi jakiekolwiek widziałem. Nie zastanawiając się długo zacząłem się nimi bawić. Przybliżyłem swoje usta do jej piersi i lekko przegryzłem jej sutek na co głośny jęk wydostał się z ust brunetki. -Podoba Ci się, prawda?- uśmiechnąłem się widząc jak Val kiwa głową. Na chwilę oderwaliśmy się od siebie i w tym właśnie momencie mój t-shirt wylądował na siedzeniu obok. Po krótkiej chwili dołączyły do niego moje spodnie i jej spódnica. Siedziała na mnie w samych majtkach, które jeszcze niedawno wstydziła mi się pokazać na skype. złączyłem nasze usta ponownie, a rękami błądziłem po jej ciele. Zatrzymałem się na pośladkach i zdecydowanym ruchem uderzyłem ją w tyłek -Ostrzegałem, że je dostaniesz, a ja zawsze dotrzymuję słowa- złapałem zębami jej skórę na szyi i jeszcze kilka razy uderzyłem dłonią w jej pośladki. Poczułem jak dłonie brunetki dotykają mojego kutasa, ale szybko je stamtąd zabrałem. -Dzisiaj to ja dogadzam Tobie- pocałowałem ją w czoło i zamieniłem się z nią miejscami. Moja twarz była centralnie przed jej skarbem, powoli zsunąłem z niej majtki, a twarz zbliżyłem do jej łechtaczki. Językiem kreśliłem bliżej nieokreślone wzory, a głośne jęki brunetki zachęcały mnie do dalszych działań. -smakujesz tak cholernie dobrze- Powoli wsunąłem w nią palec i delikatnie nim poruszałem, po chwili dołączyłem do niego jeszcze jeden, a na twarzy Val zobaczyłem grymas, była ciasna jak cholera. Poruszałem nimi jeszcze przez chwilę, a następnie popatrzyłem na brunetkę -Na pewno tego chcesz?- zapytałem
-Tak- nie potrzebowałem już żadnych innych deklaracji, nałożyłem prezerwatywę i powoli przybliżałem się do niej, patrząc jej cały czas w oczy czy na pewno nie zmieni zdania.
-Zrób to- po tych słowach nie miałem już żadnych wątpliwości. Powoli wsunąłem się w nią aż poczułem opór. Pchnąłem mocniej, a z krzyk Val wypełnił cały samochód. -Wszytko dobrze?- zapytałem przestraszony
-Ta..Tak już dobrze- po jej słowach wszedłem w nią z impetem.
-Jesteś tak bardzo ciasna, kochanie- wychrypiałem tuż nad jej uchem. Każdy mój ruch doprowadzał ją do szaleństwa, co chwilę słyszałem jak krzyczy moje imię lub jak mówi, że jej dobrze. Jej ciało idealnie współgrało z moim.
-Justin ja zaraz...- Po chwili jej ciało wygięło się w łuk, co oznaczało, że właśnie przeżywała orgazm. Wykonałem jeszcze kilka ruchów i opadłem na siedzenie obok.
Przez jakiś czas siedzieliśmy wyrównując oddechy i analizując wydarzenia z przed kilkunastu minut.
Już miałem coś powiedzieć, ale przerwał mi dźwięk telefonu Val. Sprawnie przejechała palcem po ekranie i po sekundzie rozpoczęła rozmowę z jakąś osobą.
-To Austin, muszę już iść- kiwnąłem głową na znak, że zrozumiałem. -Dobranoc Justin
-Dobranoc- odpowiedziałem oszołomiony.
Odprowadziłem wzrokiem dziewczynę i z opadłem na siedzenie próbując ogarnąć całą sytuację. Byłem zszokowany, że po tym wszystkim tak bez problemu wysiadła z tego pieprzonego samochodu i poszła spać. Żadnego "może zostaniesz na noc?" żadnego "co teraz z nami będzie?" Przeważnie to ja muszę się pozbywać panienek po skończonym seksie i zazwyczaj to ja wykorzystuję te panienki, a dzisiaj? Kurwa dzisiaj było zupełnie inaczej, a co najgorsze podobało mi się to...

Val POV
Wyszłam z wanny wycierając moje obolałe ciało miękkim ręcznikiem. Nie mogę uwierzyć, że przespałam się z Justinem, że mój pierwszy raz przeżyłam w jego pieprzonym samochodzie i że tak bardzo mi się to podobało. Oczywiście nie powiem mu tego, Nie chcę być jak te wszystkie jego laski na jedną noc. Mam jeszcze jakieś resztki godności, dlatego też wyszłam z jego samochodu zanim sam mnie z niego wyrzucił.
-Gdzie byłaś?- usłyszałam Austina, który opierał się o futrynę.
-Na imprezie z Kate- odpowiedziałam kładąc się na łóżko
-Cały czas?- jezu jego ciekawość doprowadzała mnie do szału szczególnie teraz gdy głowa pękała mi od spożytego wcześniej alkoholu
-No tak-  oparłam przewracając oczami
-skończ pieprzyć- słysząc te słowa wbiłam wzrok w brata, który gdyby tylko mógł zabiłby mnie od razu- Kate szuka Cię od jakiś dwóch godzin, więc kurwa powiedz mi gdzie byłaś?- jego krzyk doprowadzał mnie i moją biedną głowę do szału. Czułam jak mój brzuch skręca się z nerwów
-um, ja... Ja byłam z Niall'em- odpowiedziałam patrząc prosto w oczy Austina
-Niall? Kto to?
-Pracowałam z nim.To mój przyjaciel
-przyjaciel,mhm, jasne- zaśmiał się - robię jutro małe przyjęcie, więc zaproś tego swojego przyjaciela- narysował cudzysłów palcami- zobaczymy czy jest wart mojej siostry, a teraz śpij!
Po wyjściu Austina opadłam na łóżko i bezmyślnie gapiąc się w sufit próbowałam ocenić jak bardzo beznadziejna jestem. Upicie się, utrata dziewictwa, kłamstwo i chłopak gej... Boże, żebym załapała się chociaż do czyśćca za te grzechy.

~~*~~
Obudziłam się słysząc głośny huk w kuchni. Zeskoczyłam z łóżka i powoli wyszłam z pokoju. -taa, ból jest wystarczającą pokutą za wczorajszy wieczór.
-Oo, wstałaś, ubieraj się pojedziesz ze mną na zakupy- przewróciłam tylko oczami, bo wiedziałam, że i tak nic mi nie da upieranie się że chce zostać w domu.
Otworzyłam szafę i wyciągnęłam z niej białe rurki i miętowy sweterek. Związałam włosy w kucyk i nałożyłam mascarę na rzęsy. 
-gotowa?- przytaknęłam i zakładając trampki wyszłam z mieszkania.
Całą drogę do supermarketu spędziłam na rozmowie z mamą, tłumacząc jej że razem z Austinem odwiedzimy ją najszybciej jak się da oraz na zapewnianiu jej że wszystko u nas w porządku, dajemy sobie świetnie radę i że kochamy ją bardzo mocno. -No cóż, chociaż ostatnie słowa były prawdą-pomyślałam i spojrzałam przez okno kończąc rozmowę.

Chodziłam po sklepie szukając wszystkich rzeczy z listy, którą stworzył Austin, bo ten oczywiście zajęty był rozmawianiem przez telefon i wybieraniem alkoholu. Po ok. godzinie zapakowaliśmy wszystkie torby z zakupami do bagażnika i już mieliśmy wsiadać, ale zatrzymał nas czyjś głos
-Hej, Val!- zobaczyłam blond czuprynę, która nie ubłagalnie zbliżała się w naszą stronę
-Kto to?- usłyszałam pytanie Austina
-umm, Austin to jest Niall- pokazałam na blondyna - Niall, poznaj mojego brata- uśmiechnęłam się zdenerwowana
-aaa, więc to jest ten słynny Niall, który spędza noce z moją siostrą- Austin zbił piątkę z blondynem, który był całkowicie zdezorientowany - To jak? Będziesz dzisiaj?
-Yyy, gdzie mam być?- jego wzrok wędrował ode mnie do Austina i tak w kółko
-Urządzam przyjęcie, Val Ci nie mówiła?- wzrok Niall'a zatrzymał się na mnie a ja gestykulując dałam mu do zrozumienia, że ma mi ratować tyłek, co chyba podziałało.
-Aaa no tak. Wybacz zapomniałem- odpowiedział uśmiechając się lekko
-To widzimy się dzisiaj o 20- po tych słowach Austin wsiadł do samochodu, a ja machając i patrząc przepraszającym wzrokiem zrobiłam to samo.
Jechaliśmy w komfortowej ciszy, którą przerwał dźwięk mojego telefonu
-Już się stęsknił?- śmiech Austina wypełnił cały samochód, a ja pokazując mu środkowy palec kliknęłam na ikonkę

Od:Niall
Będziesz się z tego nieźle tłumaczyć...

Uśmiechnęłam się do telefonu. Wiedziałam, że Niall nie będzie się długo gniewał. Postanowiłam, że zadzwonię do niego jak będę sama i wyjaśnię mu wszystko. Zblokowałam telefon i spojrzałam przez okno, podziwiając moje piękne Los Angeles.
-um, tak właściwie to kogo zaprosiłeś na dzisiaj?- zapytałam przerywając ciszę
-Kendall, wiesz ta którą zastałaś pierwszego dnia- uśmiechnęłam się przypominając sobie ten dzień -Chaz'a, Chrisa, Rayan'a, Kylie, ogólnie dużo ludzi będzie, ale nie martw się połowy z nich nawet ja nie znam- zaśmiał się po czym pstryknął palcami jakby sobie coś przypomniał. - Jeszcze Justin, powinnaś go kojarzyć. Przed chwilą napisał, że przyjedzie. Szczerze to cieszę się że masz chłopaka przynajmniej wiem, że ten dupek Bieber nie będzie się do Ciebie dobierał. Uwierz mi ten gość przynosi ze sobą tylko problemy.
-Gdybyś tylko wiedział, braciszku, gdybyś tylko wiedział... -pomyślałam i odwróciłam głowę w drugą stronę by nie patrzeć na Austina. Przede mną długa noc i mam nadzieję, że wszyscy wyjdą z niej żywi...

___________________________________________________________
Zaskoczeni? Mam nadzieję, że tak! 
Pewnie większość z Was będzie miała mi za złe, że "pierwszy raz" Val nie był romantyczny, ale stwierdziłam, że to moje opowiadanie, a przecież nie zawsze musi być idealnie. :D

Dostałam pytanie o to czy mogłabym dodawać rozdziały częściej. Myślałam o tym i stwierdziłam, że najlepszym rozwiązaniem będzie jak to WY będziecie decydować o tym kiedy nowy rozdział się pojawi. No więc 25 komentarzy (rozbudowane) i będzie nowy rozdział. Wydaje mi się, że jest to dobry układ!

Jeszcze chciałabym Wam bardzo, ale to bardzo podziękować za ponad 20k wyświetleń i za każdy komentarz jaki zostawiliście czytając moje opowiadanie. Jestem z Was dumna! <3

PS. asierozpisałam. Jeżeli macie jakieś pytania, dotyczące rozdziału, opowiadania, czy czegokolwiek to bardzo proszę zadawajcie mi je tutaj -->  ASK a nie pod rozdziałem :>



piątek, 14 listopada 2014

14. Do you wanna have sex with me?

3 Tygodnie później

Minęły trzy tygodnie odkąd ostatni raz zobaczyłam Justina, oczywiście "widywaliśmy" się na skype, ale po pierwsze to nie to samo, co widok drugiej osoby na żywo, a po drugie nasze rozmowy nie trwały dłużej niż kilka minut. Nie potrafiliśmy się zgrać w czasie, bo albo on albo ja byliśmy zajęci.
Nie dostałam od niego wiadomości od kilku dni. Nie wiem co robi, czy wszystko u niego w porządku i ta niewiedza doprowadza mnie do szału! Justin doprowadza mnie do szału, raz jest wspaniały, miły, a później ma mnie gdzieś i nawet nie wysili się by wysłać wiadomość, że żyje. Pieprzony bipolarny dupek! - zakręciłam wodę, która od kilku dobrych minut spływała po moim ciele. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Odruchowo sprawdziłam telefon, ale oprócz kilku nowych postów na tumbrlu nie było nic. Wkurzona ruszyłam do kuchni w celu zjedzenia czegoś, co poprawi mi humor.
-woaah, siostra! W tym stroju naprawdę utrudniasz mi bycie Twoim bratem!- no tak, zapomniałam, że Austin wyszedł ze szpitala. Przyzwyczaiłam się już do bycia samej w mieszkaniu.
-um, wybacz- pobiegłam do swojego pokoju, wybierając z szafy szare dresy i za dużą koszulkę, czyli swój ulubiony strój "po domu". 
-Robię naleśniki! Chcesz?- usłyszałam głos Austina, który zwinnie przewracał naleśnika na drugą stronę
-Jeszcze pytasz? Umieram z głodu!
Po chwili dostałam swoją porcję i obydwoje z Austinem zajadaliśmy się pysznościami, które przygotował.
-Stało się coś?- uniosłam swoją głowę, patrząc na brata
-Co się miało stać?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-Nie wiem, jesteś jakaś zła, zdenerwowana. Jeżeli coś się stało to mów!
-Nic sie nie stało... Po prostu, po prostu mam zły dzień, ale jakby coś się stało to wiem gdzie się zgłosić- uśmiechnęłam się do Austina, a ten odwzajemnił gest.
Chwilę jeszcze porozmawialiśmy na różne tematy, a później rozeszliśmy się do swoich pokoi.
Leżałam oglądając po raz tysięczny "Śniadanie u Tiffaniego" gdy za wibrował mój telefon. Szybko podniosłam się z łóżka, chwytając telefon i z mocno bijącym sercem kliknęłam w wiadomość.

Od: Kate
Niedaleko otwierają nowy klub!

Moje rozczarowanie było ogromne, gdy zamiast Justina wyświetliła się wiadomość od Kate.

Do Kate:
Świetnie, a powinno mnie to obchodzić, ponieważ?

Od: Kate
Czas zawojować LA, skarbie!
O 7 p.m będę u Ciebie xo

Rzuciłam telefon na drugi koniec łóżka i wróciłam do oglądania filmu. Nie zamierzałam wychodzić dzisiaj z domu, ale kłócenie się o to z Kate przez telefon było bez sensu, więc postanowiłam postawić ją przed faktem dokonanym. 

~~*~~
Głośne pukanie do drzwi wyrwało mnie ze snu. Odwróciłam się na drugi bok licząc na to że Austin ruszy dupę i otworzy drzwi, lecz nic takiego się nie stało, więc wygramoliłam się z łóżka i podeszłam do furtki.
-Gotow... Miałaś być gotowa!- usłyszałam krzyk Kate, która mierzyła mnie wzrokiem z góry na dół
-Zasnęłam, okay? A poza tym nie mam nastroju na zabawę- odpowiedziałam zgodnie z prawdą
-Umarł Ci ktoś? Jesteś umierająca?- posłałam jej zdezorientowane spojrzenie - No więc ruszaj tą swoją chudą dupę i idziemy na świetną imprezę!
-Nie idę!
-idziesz
-nie
-tak
-nie
-tak
-nie
-serio chcesz w to grać?
-jeżeli dzięki temu zostanę w domu, to tak!
-Nie wierzę, że przez jakiegoś dupka będziesz siedzieć w domu i zamulać oglądając "śniadanie u Tiffaniego" podczas gdy on zapewne bawi się w najlepsze i nie pamięta o Twoim istnieniu- auć, te słowa zabolały, jednak wiedziałam, że Kate miała rację. Przez ostatnie dni chodzę zła na cały świat tylko przez to że dupek Bieber ma mnie gdzieś. 
-ugh, niech Ci będzie, ale daj mi chwilę muszę się ogarnąć!- Podeszłam do szafy wyciągając z niej odpowiedni zestaw, który składał się z czarnej spódnicy z wysokim stanem idealnie opinającej moje pośladki, do tego biały crop top, złote dodatki, kopertówkę i czarne platformy. Włosy rozpuściłam, a na twarz nałożyłam podkład i mascarę. 
-hohoo, muszę przyznać, że wyglądasz lepiej niż ja- usłyszałam głos Kate, która trzymała w dłoniach dwa kieliszki i czerwone wino. - Czas na imprezę, skarbie- krzyknęła nalewając czerwonej cieczy do kieliszków. 

~~*~~
-Wypicie całej butelki wina nie było najlepszym pomysłem- krzyknęłam do Kate wchodząc do klubu, który był naprawdę odjechany. Milion kolorowych reflektorów oświetlało pomieszczenie. Niektórzy ludzie tańczyli, inni grali na automatach w pomieszczeniu obok, a jeszcze inni zatapiali smutki przy barze. 
-Poproszę 2 razy Pina colada- krzyknęłam próbując zwrócić uwagę kelnera, co w końcu mi się udało. Po godzinie przebywania w tym klubie i wypiciu butelki wina i  kilku drinków w mojej głowie wirowało, ale humor dopisywał mi jak nigdy, więc razem z Kate udałyśmy się na parkiet. Było dużo ludzi, więc co chwilę na kogoś wpadałam lub o kogoś się ocierałam, ale to nie miało najmniejszego znaczenia, chciałam tańczyć i dobrze się bawić!

Justin POV

-Kurwa!- syknąłem uderzając po raz ostatni w drzwi. Była 9 p.m Val powinna być w domu, chciałem zrobić jej niespodziankę, zaskoczyć ją moim przyjazdem. Wiem, że nie odzywałem się ostatnio, ale miałem zbyt dużo spraw na głowie.- wkurzony wsiadłem do samochodu i po raz kolejny próbowałem dodzwonić się do brunetki, ale bez odzewu. Siedziałem przeglądając listę kontaktów w telefonie, może ktoś wie gdzie ona jest. Austin? No taa jasne, zadzwonię i zapytam "Hej, gdzie Twoja siostra, bo wiesz w sumie to nie jesteśmy razem, ale mamy za sobą kilka ostrych sytuacji" przewróciłem oczami na samą myśl o tym i szukałem dalej, aż dotarłem do "K" - Kate! - kliknąłem na zieloną słuchawkę i po dłuższej chwili usłyszałem niewyraźny głos blondynki
-Hej, tu Justin jest z tobą Val?- zapytałem 
-Jesteśmy w klubie, ale Ty nie jesteś mile widziany
-W jakim jesteście klubie?
-Weź kartkę i zapisz sobie dokładnie adres- wyciągnąłem ze schowka długopis i kartkę 
-Mam- odpowiedziałem
-To teraz pisz - przetrzymałem ramieniem telefon - TO NIE TWOJA PIERDOLONA SPRAWA- usłyszałem jej śmiech i dźwięk przerwanego połączenia
-Dziwka- syknąłem 
Do: Chaz
Namierz mi ten numer 693465001
Tylko kurwa szybko.

Od: Chaz
Nightclub Level 3 
LA, 90028

Rzuciłem telefon na siedzenie obok i ruszyłem pod wskazany adres. Było tam w chuj ludzi, którzy ledwo kontaktowali. Oczywiście nie obeszło się bez spotkania z ziomkami i wypiciu kilku szybkich shotów. Próbowałem jakimś cudem wyłapać w tłumie Val, jednak było to jak proszenie o deszcz stojąc na pustyni. Zrezygnowany oparłem się o barierkę wypijając do końca wcześniej kupione piwo. Rozglądnąłem się jeszcze raz po parkiecie i dostrzegłem brunetkę.Jej strój zajebiście podkreślił jej figurę, działała na męską wyobraźnię niesamowicie. Zszedłem na dół i przepychając się przez tłum, nie było to łatwe, ale w końcu się udało. Położyłem swoje dłonie na jej tali i mocno przycisnąłem ją do siebie. -Kurwa jak ona zajebiście pachnie- pomyślałem przyciskając swoje usta do jej szyi. 
-Tęskniłem- powiedziałem tuż przy jej uchu, ale ona nawet nie spojrzała na mnie. Wyswobodziła się z mojego uścisku i ruszyła przed siebie. Nie wiedziałem o co jej chodzi, była zła? czy coś? Nie zastanawiając się dłużej ruszyłem za nią, aż w końcu zatrzymaliśmy się przed wejściem do innego pomieszczenia. 
-Co Ty wyprawiasz?-krzyknąłem próbując nawiązać z nią jakikolwiek kontakt, lecz na marne.
Weszła do pomieszczenia, a ja poszedłem w jej ślady. Pokój był ciemny i duży, była tam mała scena do której przymocowana była rura do striptizu. Na środku była sofa. Byłem coraz bardziej zdezorientowany, ale nadal podążałem za brunetką. Oprócz nas było kilka osób płci męskiej. W pomieszczeniu rozbrzmiała piosenka "wicked games". 
-Co zamierzasz zrobić?- zapytałem gdy wchodziła na scenę
-Dobrze się bawić, Panie Bieber-  jej głos był taki seksowny, że poddałem się bez walki. Usiadłem na sofie i czekałem na to co za chwilę nastąpi.
Brunetka odwróciła się tyłem i złapała swoimi dłońmi rurę do tańca. Kilka razy zakręciła się wokół niej seksownie poruszając swoim ciałem i wypinając swoje zajebiste pośladki. W mojej głowie zaszumiało jakbym wypił butelkę tequili, a mój kutas budził się do życia. Seksownie zjechała w dół jedną ręką trzymając kawałek metalu i rozchylając swoje uda. Widziałem, że każdy w tym pokoju z pożądaniem patrzył na nią, ale byłem pewien, że robi to tylko dla mnie. Podniosła się do góry i szczelnie oplotła  rurę swoimi nogami. Zachowywała się tak jakby robiła to codziennie. Cała moja krew z mózgu odeszła w inne miejsce, marzyłem tylko o tym by wziąć ją tu i teraz nie zwracając uwagi na inne osoby w pomieszczeniu. 
Piosenka dobiegała końca, więc brunetka zeszła ze sceny siadając na moich kolanach. 
-zabierz mnie do domu- usłyszałem jej cichy i niewyraźny głos. Nie odpowiedziałem nic tylko wziąłem ją na ręce i wyniosłem z klubu.
-Justin?- postawiłem ją na nogi i spojrzałem na nią 
-co?-zapytałem przybliżając swoją twarz 
-niedobrze mi- powiedziała i cała zawartość zgromadzona w jej żołądku wylądowała na chodniku. Jak na gentelman'a przystało trzymałem jej włosy. Na szczęście nie trwało to długo, więc po chwili siedzieliśmy w samochodzie.
-Jesteśmy na miejscu- powiedziałem gasząc silnik i odpinając pas bezpieczeństwa. - To co dzisiaj się stało to..- nie zdążyłem dokończyć
-Chcesz się ze mną kochać?

______________________________________________
Tak ładnie komentujecie, że musiałam dodać!<3
Jak wrażenia po rozdziale? Spodziewaliście się takiej niegrzecznej Val?
Dziękuję Wam bardzo za ponad 18 tysięcy!
 *Pina colada- drink
*wicked games- the weeknd POLECAM!
*Śniadanie u Tiffaniego -POLECAM! 

środa, 5 listopada 2014

13. shopping&skype

Obudził mnie jak zwykle budzik w telefonie, -Nienawidzę poniedziałków- mruknęłam wyłączając denerwujący dźwięk i przykrywając głowę poduszką. W tej chwili nienawidziłam siebie za podjęcie pracy w wakacje, jednak wiedziałam, że dzięki temu mogę zarobić pieniądze i się usamodzielnić. Praca w starbucks nie była zła, nie licząc okropnego szefa, którego unikałam jak ognia. Na samą myśl o nim moje ciało przeszedł nie przyjemy dreszcz.
Po kilkunastu minutach wydostałam się łóżka, które niemal krzyczało "zostań ze mną, zostań". Odsunęłam roletę i stwierdziłam, że nawet pogoda nie jest po mojej stronie. Ciemne chmury zasłoniły piękne słońce, a ludzie na ulicy uciekali w popłochu przed deszczem. -Co za koszmarny dzień- pomyślałam wyciągając z szafy czarną koszulę w białe czaszki i ciemne jeansy. Byłam niewyspana i zmęczona, więc z lenistwa jedyne, co zrobiłam to przejechałam mascarą moje rzęsy i rozczesałam włosy, aby nie straszyć klientów. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 7:04 -Świetnie mam dokładnie sześć minut na dotarcie do autobusu, inaczej spóźnię się do pracy, a mój szef? Jezu wolę nie wiedzieć, co on by mi za to zrobił... Wrzuciłam najpotrzebniejsze rzeczy do torby, włożyłam na nogi czarne botki i z prędkością światła ruszyłam na przystanek.
Muszę zrobić prawo jazdy- Tak, to była moja pierwsza myśl gdy wsiadłam do autobusu. Nienawidzę tłoku, nienawidzę gdy ktoś obcy się o mnie ociera, lub stoi nade mną to jest strasznie wkurzające! Na szczęście po pierwszym przystanku zwolniło się kilka miejsc, więc mogłam sobie spokojnie usiąść. Wyciągnęłam z torby telefon oraz słuchawki w celu posłuchania muzyki, ale mój wzrok przyciągnęła mała koperta z napisem "masz wiadomość". Kliknęłam zaciekawiona kto mógł napisać.

Od: Justin
Jesteśmy na miejscu

Maybe you could be the light
That opens up my eyes
Make all my wrongs right
Change me, change me

Don’t fight fire with fire
If I’m screaming, talk quiter
Understanding and patience
Feel the pain that I’m facing
Be like Serenity
Help me position my mind
Take a chance
Make a difference in my life

Analizowałam słowa Justina w swojej głowie przez dłuższy czas. Ten fragment teksu był piękny i przez chwilę wydawało mi się że tak jakby przez wysłanie tego fragmentu do mnie prosi mnie o to żebym go zmieniła, żebym dała mu szansę by mógł wszystko naprawić, być lepszym człowiekiem... -Zejdź na ziemię Val, pewnie spodobała mu się jakaś piosenka i chciał się nią podzielić  i tyle. Nie szukaj drugiego dna, naiwniaczko!- skarciłam się w myślach. 
Do: Justin
Ten tekst jest niesamowity!!!
Mam nadzieję, że to jakaś nowa piosenka
Ed'a , bo jego głos pasowałby do niej idealnie,

Tak, tak jestem ogromną fanką Ed'a, a raczej jego głosu i tekstów piosenek chociaż to w sumie na jedno wychodzi.

Od: Justin
Niestety muszę Cię rozczarować.
To nie jest piosenka Ed'a. Ale próbuj dalej
może kiedyś uda Ci się zgadnąć. Xo

Ugh, pieprzony Bieber- wysiadłam z autobusu i udałam się do lokalu, w którym spędzę kilka następnych godzin.

Na parkingu dostrzegłam blondyna, który właśnie wysiadał ze swojego samochodu. -Hej, Niall- uśmiechnęłam się podeszłam do chłopaka.
-Hej, Val- objął mnie swoimi szerokimi ramionami i lekko pocałował w policzek. -Jak weekend?- zapytał odsuwając się ode mnie.
-Gdybym zaczęła Ci wszystko opowiadać to spóźnilibyśmy się do pracy- odpowiedziałam i ruszyłam w kierunku drzwi wejściowych.
Ruch był naprawdę duży, ledwo nadążałam z wszystkimi zamówieniami, ale na szczęście miałam przy sobie Niall'a który radził sobie świetnie i często mi pomagał. 
-Jakie plany na dzisiaj?
-Um, jeszcze nie wiem, ale muszę spotkać się z Kate, bo dawno jej nie widziałam- tęskniłam za nią jak cholera, ale nie miałam ostatnio w ogóle czasu żeby się z nią spotkać, dlatego postanowiłam do niej napisać.

Do: Kate
Ty, ja, moje mieszkanie, film, jedzenie.
Dzisiaj wieczorem, co Ty na to?

Od: Kate
Mam lepszy pomysł
Jedziemy na shopping!
Przyjadę po Ciebie zaraz po pracy!

Ugh, nienawidziłam zakupów, ale po krótkim namyśle stwierdziłam, że kilka nowych ubrań nie zaszkodzi, więc odpisałam, że będę gotowa i zabrałam się z powrotem do pracy.

~~*~~

-Hej, laska- usłyszałam głos blondynki i już po chwili poczułam jej ręce wokół moich ramion.- Gotowa na shopping?-ekscytacja w jej głosie była tak ogromna, że nie mogłam powstrzymać się od chichotu. Kiwnęłam głową i już po chwili jechałyśmy do galerii.
-Nooo, więc co tam u Ciebie? Co z Justinem?- zapytała nie odrywając wzroku od drogi
-Um, Justin...Justin wyjechał- odpowiedziałam zgodnie z prawdą i wbiłam swój wzrok w dłonie
-Co? Jak to?- spojrzała na mnie poważnym wzrokiem, który nie występuje na jej twarzy zbyt często. Opowiedziałam jej wszystko, co wydarzyło się przez ten weekend -Wow, ten gość jest mega popieprzony!-krzyknęła parkując samochód tuż przed wejściem do galerii.
-Nie pomagasz mi- powiedziałam wysiadając z samochodu
-Ja może nie, ale zakupy pomogą Ci na pewno!- złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą.
Galeria była ogromna, a ludzi w niej jeszcze więcej. Nie czułam się tam swobodnie, ale mojej przyjaciółce to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie! Zakupy, moda, ubrania to był jej świat, Odwiedziłyśmy setki sklepów zaczynając od "Forever21" kończąc na "Dash" w którym straciłyśmy mnóstwo pieniędzy.
-ugh, padam ze zmęczenia- jęknęłam zapinając pas bezpieczeństwa
-Pff, mogłabym tam spędzić resztę życia- roześmiałam się słysząc słowa Kate.
-Więc może zamiast na medycynę idź na coś związanego z modą
-Rodzice by mnie wydziedziczyli, a wtedy nie miałabym kasy na te wszystkie piękności- to prawda,rodzice Kate byli strasznie surowi i dużo wymagali od niej. -Ale spokojnie, jakoś damy radę w końcu to Los Angeles! - roześmiałam się słysząc ten ciągle towarzyszący jej entuzjazm. Resztę drogi spędziłyśmy na słuchaniu muzyki.

Weszłam do mieszkania, rzuciłam wszystkie torby z zakupami na podłogę i ruszyłam do lodówki, bo mój brzuch dawał o sobie znać. Naprawdę dziękuję Bogu za to że mimo iż jem naprawdę dużo to moja figura nie jest zła. Oczywiście daleko mi do figury Mirandy Kerr czy innego aniołka Victoria's Secret, ale nie narzekam. Wzięłam z lodówki mleko, a z szafki płatki i zrobiłam najprostsze i najszybsze jedzenie na świecie. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść, ale moją "ucztę" przerwał dźwięk sms'a.

Od; Justin
Wejdź na skype.

Idealny moment Bieber- dokończyłam jedzenie i udałam się do pokoju. Włączyłam laptopa i po kilku minutach usłyszałam dźwięk sygnalizujący, że ktoś chce się ze mną połączyć. Kliknęłam na zieloną słuchawkę i po chwili usłyszałam głos chłopaka. Opowiedziałam mu cały mój dzień oczywiście wspominając o cholernie męczących zakupach.
-Pochwal się co kupiłaś!- niechętnie zeskoczyłam z łóżka i przyniosłam wszystkie torby z zakupami. Pokazałam mu kilka koszulek i innych takich.
-Chyba zapomniałaś o tej torbie z tyłu, tej różowej- nosz kurde, czy on musi wszystko widzieć?
-yy, wiesz to nic ważnego- zaczęłam się jąkać
-Torba z Victoria's Secret i Ty mówisz, że to nic ważnego?-jego śmiech powoli doprowadzał mnie do szału
-Z tego, co wiem to jest to damski sklep, więc skąd wiesz, że jest to Victoria's secret?
-Mam siostrę!- no, tak. Gratuluje Val, Ty bystrzaku - To co? Pokażesz mi co jest w środku?
-ugh, jesteś nieznośny!- przewróciłam teatralnie oczami i wyciągnęłam komplet bielizny. Oczy Bieber'a rozszerzyły się jakby zobaczył ducha.
-Ile ja bym dał żeby Cię w tym zobaczyć- zamykając oczy, zagryzł wargę i byłam prawie pewna, że próbował sobie wyobrazić mnie w tej pieprzonej bieliźnie. Moje policzki przybrały kolor wiśni i dziękowałam Bogu, że Justin tego nie zauważy.
-Wróć do żywych, Bieber!- krzyknęłam wyciągając chłopaka z transu
-Wybacz, ale to silniejsze ode mnie- uśmiechnął się - Musisz do mnie przyjechać, najlepiej teraz
-No jaaasne i najlepiej w tej bieliźnie- zakpiłam
-Może być bez, zaoszczędzimy czas na inne przyjemności- sugestywnie poruszył brwiami, a ja po raz kolejny przewróciłam oczami.
-Mam pytanie- zaczęłam poważnie - Jak się żyje bez mózgu?
-Niestety nie potrafię odpowiedzieć, bo go mam
-Serio? W takim razie zrób przysługę dla społeczeństwa i zacznij go używać!
-ugh, gdybym tam był to dostałabyś!
-hm, co bym dostała Panie Bieber?
-Klapsa, w tyłek. Może nawet kilka klapsów- odpowiedział poważnie
-Ty zachęcasz czy grozisz?- zapytałam podnosząc brew i delikatnie się uśmiechając
-Jesteś nienormalna!- skwitował wybuchając śmiechem, a ja poszłam w jego ślady. -Muszę kończyć, bo idziemy z Jazzy do kina - zrobił smutną minkę, co było takie słodkie, że chciałam go przytulić. - Przygotuj się na te klapsy Butler, bo jak wrócę to z pewnością je dostaniesz!
-Tak sobie mów, Bieber!- po tych słowach zamknęłam laptopa, przebrałam się w piżamy i zasnęłam.


________________________________________________________________________
Jest 20 komentarzy jest nowy rozdział! Mam nadzieję, że wam się podoba, a jak się podoba to
komentujcie, polecajcie znajomym no i no. Do następnego! :*