piątek, 20 marca 2015

24. Ex-friend

Obudził nas głośny krzyk Pattie, który jak Justin wyjaśnił codziennie służy mu jako budzik. Nie miałam ze sobą żadnych ubrań ani książek do szkoły, więc zaraz po pysznym śniadaniu, które przygotowała dla nas mama Justina ruszyliśmy do mojego mieszkania.
-Na pewno nie chcesz żeby z Tobą poszedł?
-Jest w porządku- odpowiedziałam wychodząc z samochodu.
Wyciągnęłam klucze z torebki, które okazały się zupełnie niepotrzebne, ponieważ mieszkanie było nie zamknięte. Zdziwiona ostrożnie weszłam do środka zastając stos brudnych naczyń porozwalanych po całej kuchni i salonie, oraz włączony telewizor na ulubionej stacji Austina.
-Val?- usłyszałam znajomy głos i zakryłam usta dłońmi ze zdziwienia
-Kate? Co Ty tu..?- przejechałam blondynkę wzrokiem. Miała na sobie koszulkę mojego brata i nie sądzę, że coś oprócz niej.
-Czego chcesz?- spojrzałam na wyłaniającego się zza blondynki Austina, który mierzył mnie gniewnym wzrokiem.
-Przyszłam po ubrania i książki, poza tym to też moje mieszkanie- syknęłam
-Po wczorajszym przedstawieniu raczej wątpię by starsi dali Ci pieniądze na czynsz
-Ciekawe jakby zareagowali gdyby dowiedzieli się że sprzedawałeś dragi- poczułam jak blondyn z całej siły dociska mnie do ściany i przysięgam, że jeszcze nigdy nie byłam aż tak przestraszona
-Austin!- usłyszałam krzyk Kate, która odciągnęła chłopaka ode mnie - Popieprzyło Cię?
-Zamknij się, to sprawa między mną a Val- oczywiste było to że Kate zabolą słowa mojego brata i było mi przykro z powodu tego, że Austin to taki dupek jednak jakoś nie potrafiłam jej współczuć w tym momencie w końcu sama go wybrała.
-Jestem z Justinem, koniec sprawy - warknęłam zatrzaskując za sobą drzwi do pokoju. Wyciągnęłam z pod łóżka walizkę i najszybciej jak tylko potrafiłam spakowałam do niej wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, a na siebie włożyłam jasne, podarte jeansy i kremowy sweterek. Do osobnego plecaka schowałam książki, które potrzebowałam do szkoły i wyszłam z mieszkania. Wszystkie torby włożyłam na tylne siedzenia i sama usiadłam obok Justina, który przyglądał mi się z zaciekawieniem.
-Stało się coś?- westchnęłam głośno i zaczęłam opowiadać o tym, co wydarzyło się zaledwie kilkanaście minut temu.
-Zajebie go, przysięgam - usłyszałam głośny trzask drzwi i nim się oglądnęłam blondyn wchodził do klatki.
-Stój- krzyknęłam dzięki czemu się odwrócił i mogłam go dogonić. -Nie rób tego, proszę- wyszeptałam ujmując w dłonie jego twarz i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach, co uspokoiło go na tyle by wrócił do samochodu. Oczywiście przez całą drogę do szkoły Bieber nie przestawał gadać o tym, że jak  dopadnie Austina to rozszarpie go na strzępy i tym podobne, co było nie do zniesienia.
-Widzimy się po lekcjach, skarbie- skinęłam głową i po obowiązkowym pocałunku na pożegnanie ruszyłam w kierunku klasy od historii.
Lekcje mijały nieznośnie wolno, a ponieważ obok mnie nie było Kate to nie miałam z kim rozmawiać, poza tym nawet jakby była to nie miałabym ochoty na pogawędkę z nią.
-Dzisiaj wf macie łączony z drugą klasą, wy macie prawą połowę sali, a oni lewą, więc nie powinno być źle, a teraz przebierzcie się i zagramy w siatkówkę- po rozkazie Pana Lewis'a ruszyliśmy do szatni pozbywając się swoich ubrań i wskakując w sportowe stroje.
-Fuck- okazało się że przez zbyt szybkie pakowanie dzisiaj rano wzięłam tylko spodenki, więc wf miałam z głowy.
-A Pani Butler nie ćwiczy, ponieważ? - No tak Pan Lewis jest człowiekiem, któremu od początku szkoły starałam się nie wchodzić w drogę i udawało mi się to aż do teraz...
-Um, ja zapomniałam stroju- odpowiedziałam zgodnie z prawdą jednak nie miałam odwagi spojrzeć na wuefistę.
-Nie ma stroju, nie ma zaliczenia z wuefu- moje oczy rozszerzyły się nieproporcjonalnie, ponieważ w życiu nie spodziewałabym się że przez głupi brak stroju ktoś może mnie oblać. Oczywiście nie miałam odwagi powiedzieć mu jak głupie to jest, bo i tak wystarczająco sobie nagrabiłam.
-Trzymaj- usłyszałam znajomy głos Justina i zauważyłam, że próbuje wcisnąć mi do rąk koszulkę, którą wcześniej z siebie ściągnął tym samym pozostając w samych spodenkach, co najwidoczniej spodobało się wszystkim dziewczynom, które pożerały wzrokiem MOJEGO chłopaka.
-Jay, nie trzeba- szepnęłam próbując oddać mu koszulkę
-To nie jest coś czego już nie robiłaś, księżniczko- uśmiechnął się bezczelnie puszczając przy tym oczko i ruszył do swojej grupy, która ćwiczyła po lewej stronie.
-Ty razem Ci się udało, ale następnym razem nie odpuszczę
-Nie będzie następnego razu- odpowiedziałam zabierając piłkę do siatki i ruszając na boisko.
Na początku zrobiłyśmy krótką rozgrzewkę, która składała się z truchtu, krążenia ramion i kilku skłonów przez, które Bieber dostał piłką w twarz. Tak się kończy jak patrzy się na tyłki dziewczyn, Justin...
Następne 35 minut spędziliśmy grając w siatkówkę i przyznam, że tym razem to ja nie mogłam oderwać wzroku od grającego w koszykówkę kilka metrów dalej Justina. Był taki dobry w tej grze, prawie za każdym razem trafiał do kosza, poza tym widać było, że sprawia mu to radość.
-Nie wiedziałam, że znasz Biebera? - spojrzałam na Christy, która czekała aż się przebiorę.
-Jesteśmy razem - odpowiedziałam szczerze przez co mulatka o mało nie zakrztusiła się wodą, którą właśnie piła.
-Moje kondolencje- poklepała mnie po ramieniu. -To dupek- dodała wychodząc z szatni
-Jak długo go znasz, że tak twierdzisz?- syknęłam doganiając ją na korytarzu
-Pomyślmy, od jakiś 8 lat. Kiedyś byliśmy przyjaciółmi, ale się posypało- powiedziała wzruszając ramionami, jednak wiedziałam, że w pewien sposób musiało być jej przykro z tego powodu.
-Dlaczego się już nie przyjaźnicie?- zapytałam, jednak Christy nie zdążyła odpowiedzieć, ponieważ przeszkodził jej sam obgadywany, tj Justin
-Christiana Jefferies, miło Cię widzieć- blondyn wyciągnął dłoń ku szatynce jednak ta nie odwzajemniła gestu
-Chciałabym powiedzieć to samo, ale nie lubię kłamać- syknęła trącając ramię Justina. -Do jutra, Val- uśmiechnęłam się do brunetki, która odwzajemniła gest, a następnie zniknęła za drzwiami wyjściowymi.
Przez całą drogę do domu Justin nie odezwał się ani razu pomimo, że co chwilę o coś pytałam. Nie lubię być wścibska, ale naprawdę chciałam wiedzieć, co stało się pomiędzy Christianą, a Jay'em.
Okazało się, że w domu nie było nikogo oprócz naszej dwójki za co przyznam dziękowałam w duchu, bo byłam cholernie wkurzona zachowaniem chłopaka, a przy jego mamie musiałabym udawać, co nigdy mi nie wychodzi.
-Nie jesz?- spojrzałam na blondyna, który zajadał się kurczakiem w ziołach, które wcześniej przygotował
-Nie jestem głodna- rzuciłam obojętnie i ruszyłam na górę, przebierając się w zwykły dres oraz koszulkę i zabrałam się za robienie zadania.
Minęły dwie godziny odkąd siedziałam w pokoju z słuchawkami w uszach, rozwiązując jakieś głupie ciągi z matematyki, które zapewne nigdy w życiu mi się nie przydadzą. Mój żołądek skręcał się z głodu jednak za każdym razem jak miałam ochotę zejść do kuchni po jedzenie przypominały mi się słowa mojej matki o tym, że jestem za gruba. Znudzona tymi wszystkimi obliczeniami włączyłam facebook'a zauważając jedną nieodebraną wiadomość

Od: Terry Butler
Hej, córciu!
Chciałem Cię przeprosić za to wszystko, co wydarzyło się w niedzielę.
Ani ja, ani mama nie mieliśmy prawa tak się zachować. To Twój wybór
z kim chcesz spędzić życie, mam tylko nadzieję, że jesteś z niego zadowolona.
A, co do mamy to w końcu to zrozumie, nie przejmuj się nią.
Kocham Cię, tata. :)

-Prędzej świnie zaczną latać niż ona to zrozumie- pomyślałam wyłączając czat i zaczęłam przeglądać tumblr'a od którego zdecydowanie jestem uzależniona. Widok tych wszystkich pięknych, szczupłych dziewczyn spowodował, że poczułam się jeszcze gorzej. -Muszę schudnąć- wyciągnęłam z walizki swój sportowy strój, oraz buty do biegania i po ogarnięciu się wybiegłam z domu.

Justin pov

Kocham Val, ale nienawidzę, gdy ktoś zmusza mnie do czegoś. To nie tak, że nie powiedziałbym jej o tym dlaczego nie przyjaźnię się z Christiana, ja po prostu nie byłem gotowy do tego by powiedzieć jej to teraz, poza tym uważam, że Christy też powinna być przy tej rozmowie, może w końcu spojrzałaby na mnie inaczej. 
-Gdzie jest Val?- oderwałem wzrok od telewizora spoglądając na Jazmyn
-W pokoju- powiedziałem obojętnie 
-Byłam tam i jej nie ma- podniosłem się od razu o mało nie potrącając siostry i ruszyłem do mojego pokoju. Przez chwilę myślałem, że postanowiła wrócić do mieszkania jednak ulżyło mi, gdy zobaczyłem jej walizkę. Próbowałem do niej dzwonić, ale nie odbierała.
Zrezygnowany opadłem na łóżko i zauważyłem jej laptopa, którego zapomniała wyłączyć. Nie zastanawiając się długo przejechałem palcem po toutchpad'zie i moim oczom wyświetliły się różne strony, na których aż się roiło od tych wszystkich wychudzonych dziewczyn. Skrzywiłem się na samą myśl, że Val mogłaby tak wyglądać. Nie rozumiem fenomenu wystających kości... 
-Justin, chodź tu- usłyszałem krzyk Jazmyn i zbiegłem na dół zastając tam pół przytomną Val. 
-Val, Val, co się stało?- złapałem jej twarz w dłonie próbując zmusić ją do popatrzenia na mnie
-Chyba za dużo bie...biegałam- wyszeptała wyraźnie wycieńczona. Złapałem ją na ręce i położyłem na sofę, podając od razu wodę i po chwili brunetka doszła do siebie.
-Popieprzyło Cię do reszty? Mogłaś sobie zrobić krzywdę! Co jeżeli zesłabłabyś gdzieś gdzie nie było by nikogo? Zachowujesz się jak dziecko!- nie wytrzymałem po prostu nie wytrzymałem, wszystkie emocje, które dusiłem w sobie uwolniły się i przez to przestałem kontrolować to co mówię.
-Justin- głos Jazmyn sprowadził mnie z powrotem na ziemię. Spojrzałem na brunetkę, która zanosiła się od płaczu -Gratulacje, Bieber, dałeś pokaz... 
-Wybaczcie- powiedziała cicho i chwiejnym krokiem ruszyła na górę. 
-Zjebałeś po całości- ciężko było się nie zgodzić z Jazmyn. -Idź i ją przeproś - skinąłem głową na znak, że zrozumiałem i ruszyłem za brunetką. Z korytarza usłyszałem płacz dochodzący zza drzwi łazienki. Nie zastanawiając się nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka zastając Val siedzącą w samej bieliźnie na zimnych kafelkach. 
-Przepraszam- wyszeptałem pochodząc bliżej dziewczyny -Po prostu się martwiłem, nie wybaczyłbym sobie gdyby - zacisnąłem oczy na samą myśl o tym -gdyby coś Ci się stało - dodałem i poczułem jak usta brunetki dotykają moich tym samym zaczynając wspaniały pocałunek, który z minuty na minutę stawał się coraz bardziej namiętny. 
-Wykąpmy się- powiedziałem przerywając na chwilę pocałunek. Podczas mojego ściągania ubrań, Val napuściła do wanny wody dodając płyn do kąpieli o zapachu wanilii przez co całe pomieszczenie wypełnił słodki zapach. Zbliżyłem się do dziewczyny pozbywając się jej bielizny. Następnie podałem jej dłoń i obydwoje zanurzyliśmy się w ciepłej wodzie, która kojąco działa na nasze ciała. 
Moje dłonie błądziły po jej wspaniałej skórze, myjąc dokładnie każdy centymetr jej ciała. Wiedziałem, że była zmęczona dzisiejszym dniem, więc nie próbowałem niczego więcej i zaraz po wyjściu z wanny i dokładnym osuszeniem naszych ciał pozwoliłem jej się zdrzemnąć, a sam udałem się do kuchni by zrobić kolację. 
-omleto a'la Justino - położyłem talerz obok brunetki, która wydawała się być w o dużo lepszym nastroju niż kilka godzin temu, co bardzo mnie cieszyło. - Smacznego- dodałem i zabrałem się za jedzenie.
Tym razem dopilnowałem żeby Val zjadła wszystko, co też się stało i obydwoje wróciliśmy do pokoju włączając "Love, Rosie", na które uparła się Val.
-Skup się- przewróciłem oczami, gdy po raz drugi strąciła moją dłoń ze swojego uda.
-Skupiam się - odpowiedziałem ponownie błądząc dłonią po jej udzie dodając do tego kilka pocałunków w jej najczulsze miejsce tuż za uchem.
Oczywiście moje sprawdzone sposoby zadziałały i po kilku minutach laptop wylądował na podłodze wraz z naszymi ubraniami.
-Jesteś taka piękna- wyszeptałem nie mogąc nasycić się widokiem jej nagiego ciała. Zjechałem ustami niżej napotykając jej dwie piękne piersi, które aż prosiły się żeby je dotykać. Lekko przegryzłem prawy sutek, co wywołało głośny jęk u dziewczyny, a dłonią masowałem lewą pierś. Widziałem, że brunetka jest zadowolona, a to był dopiero początek naszej zabawy. Zostawiłem na chwilę jej piersi w spokoju i zszedłem jeszcze niżej, całując każdy centymetr jej ciała. Przejechałem językiem po jej kobiecości i po chwili dołożyłem do tego dwa palce, które szybko znalazły punkt g.
-Justin ja zaraz...- nie dokończyła, bo wyciągnąłem z niej palce, co wyraźnie jej się nie spodobało. - Spokojnie, teraz będzie coś lepszego- mruknąłem wyciągając prezerwatywę z szuflady i zakładając ją na kutasa.
-Ałaa- wiedziałem, że sprawiłem jej ból wchodząc w nią zbyt mocno, więc na chwilę przerwałem poruszanie się w niej. -Już dobrze- pocałowałem ją w usta jednoczenie ponownie w nią wchodząc.


-Mój tato do mnie napisał- podniosłem się na łokciu spoglądając na Val, która wyglądała niesamowicie nawet z tymi potarganymi włosami i bez makijażu - Napisał, że mnie przeprasza i że nie powinien się w to wszystko mieszać
-Mówiłem? Wszystko będzie dobrze- przytuliłem ją do siebie tak jakby miała mi uciec
-Wiesz, dzisiaj trener powiedział, że mogę bez problemu dostać się do szkolnej reprezentacji w koszykówce, jutro są eliminacje i nie wiem, co mam zrobić
-O nie, nie ma takiej opcji! Nie pozwolę żeby wszystkie dziewczyny ze szkoły do Ciebie wzdychały poza tym te wyjazdy z cheerleaderkami? Nie ma szans!- zaśmiałem się słysząc jej słowa, ponieważ to takie fajnie wiedzieć, że ktoś jest o Ciebie zazdrosny. -A tak poważnie to powinieneś pójść, obserwowałam Cię dzisiaj jak grałeś i oprócz tego, że dostałeś piłką w twarz byłeś naprawdę dobry
-Wiesz, zagapiłem się na taką jedną laskę, Butler ma na nazwisko, ale wątpię żebyś ją kojarzyła. Mówię Ci jest taka zajebista, że nie potrafię tego opisać słowami
-Jesteś naprawdę popieprzony, ale i tak Cię kocham, idioto - wyszeptała całując mnie w usta i odwracając się do mnie plecami
-Ja Ciebie też, głupku- przyciągnąłem ją bliżej siebie i w takiej pozycji zasnęliśmy.

Christiana Jefferies (18 lat)

_____________________________________________________________________
Mamy nową bohaterkę, Christi :)
Następny rozdział będzie jak mi się zechce. :)
ASK
REBELLIOUS TEENAGER

czwartek, 5 marca 2015

23. Tiffany's

25 komentarzy= nowy rozdział! 
-Żartujesz, prawda?- spojrzałam ze złością na blondyna, który wierzchem dłoni ocierał łzy. -Powiedz, że żartujesz!- krzyknęłam w końcu skupiając jego spojrzenie na sobie.
-Val, ja...
-Ty co? No co?!- ponownie krzyknęłam zagłuszając radio,w  którym jak na złość leciała piosenka James'a Bay'a "Let it go". No co za ironia  losu, że w momencie, w którym mój chłopak mówi mi że nie pasujemy do siebie leci piosenka o tym że lepiej jest sobie odpuścić...
-Kocham Cię i uwierz, że robię to wszystko dla Twojego dobra- powiedział delikatnie dotykając mojej dłoni
-Gówno prawda- syknęłam odtrącając jego dłoń -Kiedy dwoje ludzi naprawdę się kocha i dbają o siebie to zawsze znajdą sposób by to działało nieważne jak jest ciężko - dodałam odwracając wzrok od chłopaka, próbując się wydostać z samochodu.
-Przepraszam- spojrzałam ponownie na blondyna, lecz nie odezwałam się pozwalając mu kontynuować -Nigdy bym nie przypuszczał, że będziesz tak dużo znaczyła dla mnie i nigdy bym nie przypuszczał, że zakocham się w Tobie, ale wiesz, co? Prawda jest taka, że zrobiłem to, zakochałem się w Tobie i to jest to, co mnie podtrzymuje na duchu, bo cholernie ciężko jest pozwolić Ci odejść.- ujął moją twarz w dłonie, ciągle wpatrując się w moje oczy jakby chciał je zapamiętać
-Więc nie pozwól mi odejść- wyszeptałam walcząc ze łzami -Zrozum w końcu, że nie obchodzi mnie Twoja przeszłość, najważniejsza jest dla mnie Twoja przyszłość. Nasza przyszłość, idioto!- przysunęłam się do niego jeszcze bliżej i złączyłam nasze usta razem. Był to krótki pocałunek jednak wyrażał on więcej niż jakiekolwiek słowo.
-Przepraszam Val, ja nie chciałem Cię zostawić ja... Ja nie wiem, co sobie myślałem - powiedział odsuwając się lekko ode mnie, przeczesując dłonią włosy.
-Cóż, myślenie nie jest Twoją mocną stroną - dodałam śmiejąc się z niego w zamian otrzymując środkowy palec.
Następnie Justin zaproponował abyśmy pojechali do niego na co oczywiście się zgodziłam, ponieważ powrót do mojego mieszkania był ostatnią rzeczą jaką chciałam zrobić w tej chwili. Naprawdę byłam zmęczona tym wszystkim, co się wydarzyło. Tak, wiem powinnam była powiedzieć Austinowi całą prawdę o mnie i o Justinie, moja wina poza tym mam straszne wyrzuty sumienia przez to że wplątałam w to wszystko Niall'a. On jest świetnym chłopakiem i zdecydowanie nie zasługuje na to by Austin poniżał go przy każdej nadarzającej się okazji, a wiem, że przez moją głupotę mój braciszek zrobi z życia Horana totalne piekło...
-Jesteśmy - wysiedliśmy z samochodu szybko kierując się do domu Jay'a, ponieważ zaczęło padać,a żadne z nas nie miało parasola. W mieszkaniu panowała totalna cisza, co oznaczało, że Pattie jest w pracy, a Jazmyn gdzieś wyszła. Przez chwilę zastanawialiśmy się co zrobić do jedzenia jednak przez nasze cholerne lenistwo zamówiliśmy pizze, którą pochłonęliśmy oglądając jakiś bezsensowny film o ninja, który oczywiście nas nie interesował.
-Przestań- powiedziałam, gdy dłoń blondyna gładziła moje udo, a usta atakowały moją szyję. Oderwał się ode mnie posyłając mi zdezorientowane spojrzenie -Jesteśmy w salonie, ktoś może tu wejść- dodałam próbując go odsunąć
-Val, jesteśmy sami - oznajmił posyłając mi uspokajający uśmiech i wracając do przerwanych czynności. Usiadłam na kolanach chłopaka i tym razem to ja zaczęłam składać pocałunki na jego ciele jednocześnie ocierając się o jego "przyjaciela". Nasze oddechy z minuty na minutę przyśpieszały, a gorąco było nie do zniesienia, dlatego też jednym ruchem Justin pozbył się zarówno mojej sukienki jak i swojej koszuli. Następnie włożył swoje dłonie pod moje pośladki, podniósł mnie i rzucił na sofę nie przestając całować moich ust. Kochałam w nim tą stanowczość, to że lubił górować nade mną i przyznam, że z przyjemnością pozwalałam mu na to.
-Jaaay- westchnęłam, gdy palce chłopaka dotknęły mojej strefy intymnej, a następnie poczułam jak z całej siły rozrywa moje majtki i rzuca je na podłogę uśmiechając się wyraźnie zadowolony.
-To moje ulubione- wydyszałam udając obrażoną
-Będziesz mi za to dzięko...- nie dokończył, ponieważ do mieszkania weszła Jazmyn. Justin odskoczył ode mnie, a ja próbowałam zakryć się moją sukienką.
-Nie wierzę - wyszeptałam, gdy blondynka minęła salon zbyt zajęta rozmową przez telefon. Odetchnęłam z ulgą gdy usłyszałam jak zatrzasnęła drzwi i pośpiesznie ubrałam na siebie sukienkę.
Obydwoje przez chwilę wpatrywaliśmy się w siebie jednak po chwili wybuchnęliśmy ogromnym śmiechem.
-To smutne- powiedziałam ze śmiechem podnosząc moją podartą bieliznę
-To moje- dodał chłopak wyrywając mi z rąk kawałek materiału
-A więc zbierasz wszystkie majtki dziewczyn, które pieprzysz?- zapytałam
-Tylko tych, które kocham- odpowiedział całując mnie szybko w usta i chowając moją bieliznę do kieszeni spodni. -Chodźmy do mnie- podałam dłoń chłopakowi i ruszyliśmy po schodach do pokoju Justina słysząc głośne krzyki dochodzące z pokoju Jazmyn.
-Pójdę sprawdzić, co z nią- skinęłam głową opadając na łóżko. Sięgnęłam po Ipod'a leżącego na poduszce, włączyłam go wsłuchując się w cudowny głos Abel'a Tesfaye i ponownie zaczęłam myśleć o wydarzeniach z przed kilku godzin. O tym, co powiedziała mama na temat mojej wagi. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do lustra.
-Zdecydowanie jestem za gruba- jęknęłam czując nagłą potrzebę pozbycia się tej pizzy z mojego organizmu. Przez chwilę zastanawiałam się co zrobić jednak ostatecznie udałam się do łazienki i po chwili sprowokowałam wymioty. Nie było to niczym przyjemnym jednak poczułam się zdecydowanie lepiej.
-Gdzie byłaś?- spojrzałam na blondyna, który siedział przy biurku i przeglądał coś w laptopie
-W łazience- opowiedziałam siadając obok niego -Co z Jazmyn?- zapytałam, a blondyn przysunął mnie tak, że siedziałam na jego kolanach.
-Nie chciała mi powiedzieć- odpowiedział wzruszając ramionami
-Może ja spróbuję jej pomóc?- zaproponowałam i nie czekając na odpowiedź ruszyłam do pokoju Jazmyn, słysząc ciche "powodzenia" padające z ust Biebera.
Zapukałam delikatnie do drzwi jednak opowiedziała mi cisza, dlatego ponowiłam próbę
-Spadaj Justin!
-To nie Justin- powiedziałam uchylając drzwi i zastając blondynkę siedzącą na środku pokoju po którym walała się sterta ubrań
-Co chcesz?- zapytała przeglądając kolejne ubrania
-Przyszłam Ci pomóc
-Oh tak? To spraw bym wyglądała jak Jesicca Alba, bo to chyba jedyny sposób na to by Luke na mnie spojrzał
-A więc randka?- zapytałam lekko się uśmiechając
-Nie! Jego zespół gra koncert, a moja przyjaciółka jest dziewczyną jednego z gości z bandu, Ashtona- skinęłam głową na znak, że zrozumiałam. Luke, Ashton, zespół, koncert... Zaraz, zaraz
-5 second of summer? Podoba Ci się Luke Hemmings? -zapytałam zakrywając dłonią usta ze zdziwienia
-Skąd go znasz?- zapytała zdziwiona
-Twój brat zabrał mnie na ich koncert, a później chwilę rozmawialiśmy. Nie znam go zbyt dobrze, ale uwierz mi, spodobasz mu się.  A co do ubrania to, to jest ładne- podniosłam z podłogi czarną, skórzaną spódniczkę i rzuciłam ją w stronę Jazmyn, która podniosła się z podłogi i przymierzyła ciuch.
-Wydaje mi się, że to będzie do niej idealnie pasować- dodałam podając jej bordowy crop top.
Następną godzinę spędziłam robiąc Jazmyn delikatny makijaż oraz lokując jej włosy. Oczywiście Justin nie byłby sobą, gdyby co chwilę nam nie przeszkadzał jednak po tym jak Jazmyn rzuciła w niego szczotką do włosów odpuścił.
-Wyglądasz ślicznie, jak Luke nie zwróci na Ciebie uwagi to musi być ślepy- powiedziałam uśmiechając się do dziewczyny.
-Dziękuję Val. Wydawało mi się że jesteś nadętą suką, bo oczywiście Justin tylko w takich gustował, ale Ty jesteś naprawdę fajna- przyznam, że te kilka słów sprawiło, że mój humor zdecydowanie się poprawił i z wdzięczności za to przytuliłam blondynkę z całych sił
-A i tak przy okazji, wybacz, że przerwałam Ci zabawę z Justinem - poruszała sugestywnie brwiami,a na moje policzki wkradł się rumieniec
-Gotowa?- zapytałam chcąc jak najszybciej zmienić temat, ponieważ rozmawianie z siostrą Jay'a o moim seksie do którego oczywiście nie doszło było zbyt krępujące
-Gotowa- odpowiedziała zakładając trampki i schodząc na dół. Pożegnałam ją życząc udanej imprezy i ruszyłam z powrotem do Justina.
W pokoju panował półmrok, a na półce paliło się kilka świeczek o zapachu wanilii. Całe biurko wypełnione było różnego typu słodyczami od m&m's do wszystkich słodyczy firmy reese's, które od zawsze były moją miłością. Spojrzałam na Justina, który był skupiony na podłączaniu różnych kabelków do laptopa tak bardzo, że nawet nie zauważył, że weszłam.
-Co tu się dzieje?- zapytałam z uśmiechem
-Zapraszam Cię do kina- podał mi rękę i poprowadził do swojego łóżka. Usiadłam opierając się wygodnie i czekając na dalszy ciąg wydarzeń. Okazało się że Justin posiada projektor dzięki czemu faktycznie czułam się jak w kinie
-Śniadanie u Tiffaniego- pisnęłam radośnie, gdy tylko ujrzałam napis.
-Podobno to Twój ulubiony, więc...- poklepałam dłonią miejsce obok siebie i po chwili obok mnie usiadł Justin zajadając się babeczkami reese's. Oczywiście cały film znałam już na pamięć, ale każdą akcję przeżywałam tak jakbym widziała go po raz pierwszy. Oczywiście Justin nie był aż tak zainteresowany filmem jak ja i bardziej interesowało go jedzenie, jednak wiem, że się starał, więc mu to wybaczyłam.
-Wiesz, kiedyś zabiorę Cię do Nowego Jorku i zaprowadzę do Tiffany's&Co gdzie wybierzesz sobie co tylko Ci się spodoba, a ja będę na tyle bogaty żeby Ci to wszystko kupić. - uśmiechnęłam się, ponieważ to było takie cholernie słodkie.
-Nie potrzebuję Nowego Jorku, ani biżuterii od Tiffaniego, potrzebuję Ciebie- wtuliłam się w niego jeszcze bardziej i tak spędziliśmy trochę czasu, rozmawiając o wszystkim i o niczym, śmiejąc się z głupich rzeczy, całując się dopóki nie rozbolały nas usta.
-You all that matters to me / Jesteś wszystkim, co się dla mnie liczy
 Ain't worried about nobody else / Nie martwię się o nikogo innego
 If it ain't you, I ain't myself / Jeśli Cię nie ma, nie jestem sobą
 You make me complete / Sprawiasz, że jestem spełniony


_______________________________________________________________
Ah, ile ja bym dała żeby dostać pierścionek od Tiffaniego... ♥
Następny rozdział pojawi się za 25 komentarzy :)
Rebellious Teenager  ASK