niedziela, 28 września 2014

11. I must to leave.

Justin POV
Leniwie otworzyłem oczy, a mój wzrok powędrował do brunetki, która słodko spała obok mnie. Wyglądała tak niewinnie i uroczo, że przyłapałem sam siebie na patrzeniu na nią. Powoli podniosłem swoje ciało z łóżka i ruszyłem do kuchni. Zastanawiałem się przez chwilę, co zrobić na śniadanie, ale że w gotowaniu byłem beznadziejny postawiłem na płatki z mlekiem. Wyciągnąłem z szafki dwie miski nasypałem do nich płatków, a z lodówki wyciągnąłem mleko i wlałem do misek. Postawiłem jedzenie na stole i ruszyłem do pokoju obudzić Val.
-dzień dobry, pora wstawać- powiedziałem szeptem tuż przy jej uchu, ale jedyną odpowiedziął jaką otrzymałem było odwrócenie się na drugi bok. - Val, zrobiłem śniadanie jeżeli nie wstaniesz w przeciągu minuty to nic już nie zostanie- brunetka od razu wyskoczyła z łóżka przez co nie potrafiłem powstrzymać śmiechu. 
-No co?- zapytała zdezorientowana
-Wyglądasz koszmarnie- odpowiedziałem patrząc na jej rozczochrane włosy i śmiejąc się głośno. Brunetka zrobiła kilka kroków stojąc naprzeciw mnie zbliżyła swoje usta do mojego ucha przez, co moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz.
-Nawet wyglądając koszmarnie wyglądam lepiej niż Ty- odpowiedziała oddalając się powoli w kierunku kuchni. Po chwili poszedłem w jej ślady i ruszyłem za nią. Siedziała na krześle i pochłaniała śniadanie. Usiadłem na przeciw i zrobiłem to samo. Rozmawialiśmy przez chwilę, lecz naszą rozmowę przerwał dźwięk mojego telefonu.
-Co jest Jazzy?-zapytałem
-Twoja Jazzy czasami za dużo mówi na Twoją niekorzyść, Bieber- usłyszałem ten znajomy głos i momentalnie zamarłem
-Czego chcesz Flacko?!- warknąłem
-Naprawdę myślałeś, że odpuszczę Ci Twój ostatni wybryk? Haha, naiwny jesteś
-Zostaw Jazzy w spokoju!- krzyknąłem przez, co brunetka wbiła swój wzrok we mnie
-Chciałem to zrobić, w końcu chodzi mi tylko o Ciebie, ale zabicie Ciebie byłoby zbyt łatwe. Będziesz cierpiał, Bieber a ja z przyjemnością na to popatrzę.
-Próbujesz zrobić to już od kilku lat- zakpiłem - a ja nadal żyję
-Zarezerwuj Twojej siostrzyczce miejsce na cmentarzu obok Jaxona - usłyszałem śmiech Flacko, a następnie krótki sygnał informujący o zakończonej rozmowie.
Włożyłem swój telefon do kieszeni i udałem się do wyjścia, słyszałem za sobą głos brunetki, ale zignorowałem go. Nie miałem czasu na tłumaczenie jej wszystkiego, co się stało, pewnie i tak by nie zrozumiała. Wsiadłem do swojego audi i z piskiem opon ruszyłem przed siebie. Wyciągnąłem z paczki papierosa i po chwili moje płuca wypełnił dym. To było coś co zdecydowanie mi pomagało. Jechałem szybko, lekceważąc czerwone światła i znaki drogowe. Zaparkowałem w dobrze znanym mi miejscu. Wysiadłem z samochodu i ruszyłem w kierunku obskurnego bloku. Przed wejściem stało kilku typów, którzy zapewne robili to co wszystkie dzieciaku ze slumsów. Minąłem ich słysząc jak szeptają między sobą, że mnie znają. - Ha, każdy tutaj mnie zna- pomyślałem i zapukałem do drzwi.
- Witaj, Justin, co Cię tu sprowadza?- usłyszałem głos matki Chaza
-Dzień dobry, Pani Brown, przyszedłem do Chaza
-Wejdź proszę, Chaz jeszcze śpi. Napijesz się czegoś?
-Nie dziękuję,pójdę go obudzić- powiedziałem i udałem się prosto do pokoju chłopaka. Nie pukając wszedłem do środka, zastając Chaza śpiącego z jakąś panienką. -Chaz, pobudka- krzyknąłem na co zarówno on jak i ona od razu się obudzili
-Stary,kurwa pojebało Cię?
-Mamy problem- powiedziałem ignorując wzrok dziewczyny na sobie
-um, zadzwonię do Ciebie- usłyszałem jak Chaz próbowal pozbyć się dziewczyny, co mu się udało, bo laska szybko zbierając swoje ubrania wyszła.
-Niezła- skomentowałem oblizując usta
-Nawet po pijaku mam dobry gust. Co to za sprawa?- zapytał a ja od razu spoważniałem
-Flacko ma Jazzy- powiedziałem zaciskając szczękę
-Co kurwa? Skąd wiesz?
-Zadzwonił do mnie dzisiaj rano z jej telefonu, powiedział, że mam załatwić jej miejsce obok Jaxona-powiedziałem otwierając okno i zapalając kolejnego papierosa. - Musimy ją znaleźWć, nie pozwolę mu jej skrzywdzić- powiedziałem wypuszczając dym, który gromadziłem w płucach.

Val POV

Zostałam sama w mieszkaniu. W mojej głowie panował totalny chaos, co było na tyle ważnego żeby wyjść bez słowa? Wkurzona wzięłam telefon i napisałam mu wiadomość

Do: Justin
Co to wszystko miało znaczyć?
Kim jest Jazzy?
Chyba należą mi się kurwa jakieś wyjaśnienia?

Rzuciłam się na łóżko czekając na wiadomość, ale jej nie otrzymałam. Wzięłam prysznic i szukałam ubrania na dzisiaj. Na szczęście nigdy nie miałam z tym problemu i po kilku minutach byłam gotowa. Spojrzałam na telefon i gdy zobaczyłam jedną nieprzeczytaną wiadomość to moje serce momentalnie przyśpieszyło, kliknęłam w ikonę i poczułam rozczarowanie, że nie była to wiadomość od Justina

Od: Kate
Widzimy się dzisiaj?
Tęsknię xo

Do: Kate
Jasne, o 16 u mnie. xo


Wrzuciłam telefon do kieszeni i zamykając za sobą drzwi ruszyłam na świeże powietrze. Złapałam taksówkę i po chwili byłam w szpitalu u Austina. 
-Cześć, Austin- powiedziałam ilustrując wzrokiem brata, który pochłonięty był sprawdzaniem czegoś w swoim telefonie. - Haloo, ziemia do Austina- pomachałam mu ręką przed twarzą
-Wybacz, musiałem coś załatwić- powiedział odkładając telefon na półkę. - Co tam u Ciebie?
-Um, w porządku, A u Ciebie? Kiedy wychodzisz?
- Mam nadzieję, że jak najszybciej, bo zajebiście się nudzę.
-A jak się czujesz w ogóle?
-Już jest dobrze, widziałaś się może z Bieberem dzisiaj?- wpatrywałam się przez chwile w Austina nie wiedząc czy powiedzieć prawdę czy nie
-Nie, wstałam i prosto przyje...- chciałam dokończyć, ale dźwięk dzwoniącego telefonu mi przerwał. 
-Możesz wyjść?- Usłyszałam głos Austina, który nerwowo patrzył to na mnie to na telefon. Posłałam mu zdezorientowane spojrzenie i wyszłam słysząc tylko kilka słów.

Justin POV

Siedzieliśmy w samochodzie przed pustym magazynem, w którym znajdowała sięVal Jazzy. Skąd wiem, że tam była? Ha, to proste, Chaz jest najlepszy stalkerem na świecie. 
-Boisz się?- głos Chaza wyrwał mnie z zamysłu
-Tylko o Jazzy- odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Byłem zbyt wkurwiony by bać się o siebie. Chciałem tylko tam wejść, zabić tego gnoja i zabrać Jazzy.
-Ty wchodzisz tylnym wejściem, Chris stoi na czatach, ja z Rayanem wchodzę frontowym wejściem. Jest ich trzech, więc damy sobie spokojnie radę. Resztę planu już znasz- kiwnąłem głową na znak, że zrozumiałem, wyciągnąłem broń ze schowka i wyszedłem z samochodu. 
Na znak Chaza weszliśmy do środka, tak jak planowaliśmy Rayan i Chaz odwrócili uwagę gości, a ja pobiegłem uwolnić Jazzy. Wszedłem do pokoju i zobaczyłem ją siedzącą na krześle. Była przywiązana, a jej bluzka była rozpięta. Spojrzałem na jej twarz i moje serce zamarło, była cała we krwi. Podbiegłem do niej i zacząłem ją rozwiązywać.
-Shh, spokojnie, już jesteś bezpieczna- powiedziałem biorąc ją na ręce i wybiegając z budynku. Wsadziłem ją do samochodu i właśnie w tym momencie usłyszałem ogromny wybuch. Po chwili zobaczyłem wyłaniające się z kłębów dymu trzy postacie.
-Dostali to na co zasłużyli- krzyknął Chaz zbijając ze mną piątkę
-Prowadź Ty, ja muszę zająć się Jazzy- chlopak popatrzył na mnie zdziwiony. -To pierwszy i ostatni raz kiedy Twoje łapy dotykają mojego maleństwa, więc bierz póki się nie rozmyślę.- podałem mu kluczyki i usiadłem obok Jazzy. Przez całą drogę ją przytulałem i zapewniałem, że jest bezpieczna. Dopiero po 20 minutach udało mi się ją uspokoić. Wiedziałem, że nie możemy wrócić do domu, ponieważ mama od razu domyśliłaby się co się stało. U Chaza też nie mogliśmy zostać, dlatego pojechaliśmy w ostatnie miejsce, które nam zostało.


Val POV

Spędziłam pół dnia z Kate. Opowiedziałam jej o wszystkim, co wydarzyło się przez ostatnie kilka dni. Oczywiście dzięki niej mój humor się poprawił i na chwilę zapomniałam o Justinie. Niestety do Kate zadzwoniła mama oznajmiając, że jest w drodze do niej, dlatego musiała wracać.
Ogarnęłam syf, który zrobiłyśmy z blondynką, wykąpałam się, przebrałam w piżąmy i nie miałam, co robić, dlatego postanowiłam poczytać jakąś książkę. Podeszłam do półki i zaczęłam przeglądać wszystkie książki. Wybór padł na "The foult in our stars". Położyłam się na łóżku i zaczęłam czytać. Książka tak mnie wciągnęła, że straciłam poczucie czasu. Zerknęłam na zegarek w telefonie, który wskazywał 23:13 Odłożyłam książkę na szafkę, zgasiłam światło i próbowałam zasnąć, ale nie było mi to dane, ponieważ ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Skłamałabym mówiąc, że się nie przestraszyłam. Podeszłam ostrożnie do drzwi, spojrzałam przez wizjer i zobaczyłam Justina przez, co trochę mi ulżyło. Otworzyłam drzwi i stanęłam jak wryta
-Cześć, mam do Ciebie prośbę- usłyszałam głos bruneta - Czy Jazzy mogłaby tu zostać?- popatrzyłam na dziewczynę i zilustrowałam ją wzrokiem. Miała potargane włosy i ubranie, a na jej twarzy były ślady zaschniętej krwi. Na początku gdy ją zobaczyłam czułam zazdrość o Justina, ale teraz moje serce wypełniło się współczuciem i chęcią pomocy
-Um, jasne. Wchodźcie- zamknęłam drzwi i ruszyłam za Justinem. -Jazzy,chodź ze mną, musimy opatrzyć te rany- wskazałam palcem na twarz dziewczyny
-Poradzę sobie sama nie mam pięciu lat!- syknęła mijając mnie -Gdzie jest łazienka?- zapytała patrząc na Justina tym samym ignorując mnie totalnie
-Drugie drzwi na prawo- odpowiedział Justin, a blondynka zniknęła z zasięgu naszego wzroku. - Przepraszam- podniosłam swój wzrok na Justina i coś we nie pękło 
-Mam już dość Justin! Ile razy jeszcze usłyszę to pieprzone przepraszam? Po co w ogóle je mówisz? Przecież to i tak nic nie zmieni i tak będziesz robił dalej to co robisz. Dałam Ci drugą szansę, a Ty ją zmarnowałeś
-Wszystko Ci wytłumaczę- usłyszałam cichy głos Justina,co trochę mnie zszokowało Myślałam, żę zacznie krzyczeć czy się bronić
-Okay, więc czekam- skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i czekałam aż coś powie
-No więc dzisiaj rano zadzwonił do mnie Fla...- przerwał zauważając Jazzy
-Jesteś głodna?- zapytałam patrząc na blondynkę
-Gdzie mogę się kimnąć?- oczywiście tym razem też nie zwróciła na mnie uwagi
-Pokój Austina jest nadal wolny, więc pierwsze drzwi po lewej- powiedziałam mimo tego, że traktowała mnie jakbym nie istniała. Blondynka od razu udała się do pokoju, a ja zostałam sam na sam z Bieberem. Po prostu zajebiście...
-Jesteś głodny?-zapytałam przerywając ciszę
-Nie, ale z chęcią wezmę prysznic- kiwnęłam głową, a chłopak ruszył w kierunku łazienki.
Udałam się do swojego pokoju cały czas myśląc o tym, co się stało. Dlaczego Jazzy tak wyglądała? Kto jej to zrobił? W oczekiwaniu na Biebera postanowiłam poczytać jeszcze trochę. 
Po kilku minutach do pokoju wszedł Justin. Podniosłam swój wzrok i moje oczy zamieniły się w ping pongi. Był nagi, oczywiście nie licząc ręcznika na jego biodrach. Patrzyłam na jego brzuch jak zahipnotyzowana. Miał takie mięśnie, o których marzy każdy chłopak.
-Zrób zdjęcie, zostanie na dłużej- usłyszałam śmiech Justina i od razu spuściłam swój wzrok na podłogę.- Um,czy mogłabyś pożyczyć mi jakieś ciuchy Austina, bo raczej nie wypada spać nago u kogoś, no chyba że tego chcesz?- zapytał śmiesznie poruszając brwiami
-Um, jasne- palnęłam bez zastanowienia -To... To znaczy jasne, że dam Ci ubranie- wydukałam starając się unikać Biebera
-Lubię jak jesteś taka wstydliwa- usłyszałam zachrypnięty głos blondyna. Zignoruj to zignoruj to wcale nie jest taki seksowny- powtarzałam sobie to jak mantrę. Podałam chłopakowi dresy i położyłam się na łóżku kontynuując czytanie książki.
-Co czytasz?- poczułam jak łóżko się ugina pod ciężarem chłopaka 
-Gwiazd naszych wina, nie znasz- odpowiedziałam zamykając książkę
-Masz rację, nie znam. O czym to?- zapytał opierając się na łokciu
-Przeczytaj to się dowiesz.
-Ty mi przeczytaj- nalegał
-Pod warunkiem, że opowiesz mi co się stało
-hmm, okay. No więc tak jak już wspomniałem zadzwonił do mnie Flacko. Porwali moją siostrę, tak Jazzy to moja siostra-wyprzedził moje pytanie - Gdyby nie Chaz, boże gdyby nie on ona by nie żyła! Zabiłby ją tak jak mojego brata.
-Dlacz.. Dlaczego to robi?- zapytałam nie wiedząc czy chcę znać odpowiedź
-Chce żebym cierpiał, ale nigdy tego nie zobaczy- odpowiedział lekko się uśmiechając
-Jak to?
-Jego już nie ma, Val! - pocałował mnie w policzek,wziął do ręki książkę i otworzył na pierwszej lepszej stronie.- Tylko się nie jąkaj- zaśmiał się podając mi książkę.

Mam na imię Hazel. Augustus Waters był wielką przeklętą przez gwiazdy miłością mojego życia. Przeżyliśmy prawdziwie epicki romans i nie uda mi się powiedzieć nawet jednego zdania o nim bez wylania morza łez. Gus wiedział. Gus wie. Nie przedstawię wam historii naszej miłości,ponieważ - jak wszystkie prawdziwe opowieści o miłości - ona umrze z nami, gdzyż tak być powinno. Miałam nadzieję,że to on będzie przemawiał na moim pogrzebie,bo nie ma nikogo ,kto..- Zaczęłam płakać. - Okay,nie będę płakać.Nie będę..Okay.Okay. Wzięłam kilka głębokich oddechów i spojrzałam na kartkę. -Nie mogę opowiadać o naszej miłości,więc będę mówiła o matematyce. Nie jestem matematyczką,ale tyle wiem: istnieje nieskończony szereg liczb między zero i jeden. Jest jedną dziesiąta,dwanaście setnych, sto dwanaście tysięcznych i nieskończony zbiór różnych innych. Oczywiście,między zero i dwa czy między zero i milion znajduje się większy nieskończony szereg liczb. Ponieważ niektóre nieskończoności są większe od innych. Nauczył nas tego pisarz, którego kiedyś lubiliśmy. Bywają dni,a jest ich wiele,kiedy mam pretensje o rozmiar nieskończonego szeregu, który przypadł mi w udziale. Chcę mieć więcej liczbniż te,które zapewne dostanę,i,Boże, chcę ich więcej dla Augustusa Watersa. Ale,Gus,miłości moja,nie potrafię nawet wyrazić jaka jestem wdzięczna za tę naszą maleńką nieskończoność Nie oddałabym jej za skarby świata. W ciągu tych nielicznych dni dałeś mi prawdziwą wieczność i za to dziękuję."  

Gdy skończyłam  poczułam na swojej dłoni, dłoń Justina. Odłożyłam książkę na półkę nie puszczając jego dłoni i w tym momencie brunet przyciągnął mnie mocno do siebie. Nasze twarze dzieliły milimetry, tak bardzo pragnęłam żeby mnie pocałował i gdy to miało nastąpić usłyszeliśmy dźwięk telefonu. Brunet odsunąl się ode mnie przez co przewróciłam oczami i odczytał wiadomość

Od: Nieznajomy
Załatwiłeś moich ludzi,
ale ze mną nie pójdzie Ci tak 
łatwo. Zacząłeś wojnę, a ja 
ją szybko skończę. Szykuj sobie
pogrzeb, Bieber.

Justin POV

Przeczytałem wiadomość i nie mogłem uwierzyć w to wszystko. Nagle mój telefon ponownie zaczął wibrować
Od: Chaz
 Flacko żyje.
Musisz zabrać Jazzy i wyjechać stąd
 jak najszybciej.

-Co się stało Justin?- poczułem dłonie brunetki na swoich ramionach
-Muszę wyjechać!



wtorek, 16 września 2014

10.Friends

-Val ja jestem gejem...Val powiedz coś, proszę- ocknęłam się słysząc jak blondyn błaga bym coś powiedziała, jednak każde zdanie, które tworzyłam w swojej głowie nie było odpowiednie. To nie tak że miałam coś do ludzi homoseksualnych, wręcz przeciwnie- tolerowałam to, ale to był Niall, chłopak z którym wczoraj wymieniłam DNA jakolwiek banalnie to brzmi.
-Lepiej już pójdę- ponownie usłyszałam głos chłopaka, który powoli unosił swoje ciało z krzesła
-Stój- krzyknęłam chwytając chłopaka za rękę tym samym powodując, że ponownie usiadł. - Skoro jesteś gejem to dlaczego mnie pocałowałeś?- musiałam zapytać, to nie dawało mi spokoju
-Myślałem, że to coś zmieni. Val, jestem tym wszystkim przerażony, czuję się jakbym był jakimś odmieńcem- jego głos przypominał szept. "Zamknęłam" jego twarz w dłonie i spojrzałam w jego błękitne oczy, w których panował strach
-Nie jesteś odmieńcem, Niall po prostu wolisz chłopców nic w tym złego.
-Ty to rozumiesz, ale co z innymi? co z ojcem? z mamą? przyjaciółmi?- odsunął się ode mnie i wymachując rękoma  zaczął przemierzać pokój w tą i z powrotem
-A powiedziałeś im?- zapytałam, ale jedyną odpowiedzią była cisza- no właśnie, więc nie możesz zakładać, że się od Ciebie odwrócą. - podeszłam do okna przy którym stał blondyn i przytuliłam go - Kto nie ryzykuje...- zaczęłam
-Nie wygrywa- dodał na co się uśmiechnęłam.- Dziękuję, Val jesteś wspaniała, gdyby nie fakt, że jestem gejem to brałbym Cię- wybuchnęłam śmiechem, a blondyn poszedł w moje ślady.
-Masz może ochotę na coś do jedzenia? - zapytałam odsuwając się od blondyna
-Jedzenia nigdy nie odmawiam, ale może zjemy na mieście?
-Daj mi chwilę i będę gotowa- powiedziałam i zniknęłam za drzwiami zostawiając blondyna samego. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej zestaw, który składał się z białego topu, jeans'owych spodenek i czarnych trampek. Założyłam ubrania i udałam się do toaletki przy której zawsze robiłam się na bóstwo żeby chociaż to coś dało nałożyłam podkład, tusz do rzęs, błyszczyk, psiknęłam się perfumami i zakładając plecak na ramiona ruszyłam w kierunku blondyna.
-Idziemy?- zapytałam, przez co Niall podskoczył wyraźnie przestraszony
-Jezu, nie strasz mnie! Idziemy, idziemy

~~*~~
-Burger king?
-yep, najlepsze żarcie ever- zaśmiałam się słysząc jego ton głosu. Wysiadłam z samochodu i razem z blondynem udaliśmy się do środka.
-Poproszę double i triple whoopper'a do tego dwa razy cola i frytki- zdecydowaliśmy, że whooppery to coś, co chcemy pochłonąć. Usiedliśmy wygodnie czekając na nasze zamówienia, które po kilkunastu minutach znajdowały się w naszych brzuchach. Moje jedzenie przerwał dźwięk telefonu

Od: Justin
20 p.m bądź gotowa.

Uniosłam brew w zdziwieniu. Czego on ode mnie chce? 

Do: Justin
Nie przyszło Ci do głowy,
że może mam inne plany?

Nie wiem czemu tak napisałam. Chyba chciałam żeby zastanawiał się czy z kimś się umówiłam lub coś w tym stylu. Czasami sama siebie nie rozumiem. Moje rozmyślanie przerwał kolejny sms

Od Justin:
Plany zawsze można
zmienić, skarbie.

Czy Justin Bieber nazwał mnie właśnie skarbem? Świat szaleje przysięgam!
-ekheem, nie przeszkadzam czasem? Haloo? ziemia do Val!
-Huh?
-Nie słuchasz mnie- usłyszałam oskarżycielski głos Niall'a 
-Wybacz ja po prostu...
-Kto to?- spojrzał na telefon, a następnie na mnie
-um, to Justin- odpowiedziałam niepewnie. Wiedziałam, że chłopcy niespecjalnie za sobą przepadają
-Czego chce?
-Chce żebym się z nim spotkała dzisiaj o 20- powiedziałam zgodnie z prawdą, a oczy Niall'a zrobiły się wielkości piłeczek pingpongowych.
-RANDKA!- krzyknął tym samym skupiając uwagę kilku osób obecnych w lokalu
-Cicho- powiedziałam, rozglądając się po pomieszczeniu - to nie jest randka
-Więc jak nazwiesz to że chłopak, za którym szalejesz
-Nie szaleje- dodałam oburzona 
-za którym szalejesz mimo że się do tego nie przyznasz zaprasza Cię wieczorem?
-yy, to po prostu spotkanie dwójki znajomych
-nazywaj to jak chcesz tak czy inaczej jest to randka- powiedział uśmiechając się od ucha do ucha

Siedzieliśmy jeszcze chwilę. Niall oczywiście zamówił kolejną porcję jedzenia i wiercił mi dziurę w brzuchu o Justina. Już miałam dość tych pytań, czułam się jak na przesłuchaniu, ale z drugiej strony miło mieć kogoś takiego przy sobie. 

~~*~~
-Obiecaj mi że nie pozwolisz by Cię skrzywdził- usłyszałam głos blondyna
-To tylko spotkanie, nic więcej
-Po prostu obiecaj
-Obiecuję- powiedziałam przytulając blondyna i wysiadając z samochodu. Odwróciłam się jeszcze raz w stronę Niall'a  i machając mu ruszyłam do mieszkania. Zamknęłam za sobą drzwi i udałam się do pokoju rzucając się na łóżko. Włączyłam swojego Ipada i wsłuchałam się w słowa piosenki "Maps" Po chwili śpiewałam na cały głos przekrzykując Adama Levine. Podeszłam do szafy nieprzestając słuchać tej piosenki. Zaczęłam wyciągać wszystkie ubrania z szafy, nie wiedząc co mogę ubrać na dzisiejszy wieczór. Wiedziałabym to gdyby powiedział mi gdzie mnie zabiera. 

Do: Justin
Gdzie mnie zabierasz?

Od: Justin
Ciekawość to pierwszy
stopień do piekła. 

Do: Justin
Nie wiem jak się ubrać...
Chyba nie chcesz żebym 
przyniosła Ci wstyd

Od: Justin
Powiem Ci jak 
będziesz wyglądać źle

-No dzięki, Bieber- powiedziałam rzucając telefon na łóżko. - Ok, Val skup się- powoli przeglądałam wszystkie ubrania i wybierałam te które nadają się najlepiej na dzisiejszy wieczór. Po ok. pół godzinie zdecydowałam się na krótki crop top w kwiatki do tego jeans'owa spódnica i białe baletki. Wzięłam prysznic założyłam wcześniej przygotowane ubrania. Zrobiłam delikatny makijaż. Nigdy nie lubiłam się malować, ale moja cera niestety nie jest idealna jak tych wszystkich modelek lub aktorek, dlatego musiałam to zrobić. Przeglądałam się w lusterku aż usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Witam, gotowa?- usłyszałam niski głos Justina. Miał na sobie białą koszulkę, czarne rurki, koszulę w kratę oraz czarne supry. Mmm, wyglądał tak seksownie... Zamknij się mózgu
-Hej, oczywiście- Zamknęłam drzwi i ruszyłam w kierunku samochodu Justina, który szedł za mną.
Poczułam ręce chłopaka na swoich biodrach - wyglądasz seksownie- usłyszałam jego cichy głos tuż przy moim uchu i kurwa to było tak cholernie dobre, że nagle zapragnęłam żeby mówił do mnie więcej. Niestety chłopak odsunął się ode mnie i usiadł na miejscu kierowcy.
-Gdzie mnie zabierasz?- zapytałam zapinając pasy i patrząc jak włączamy się do ruchu
-Skarbie, już to przerabialiśmy- oderwał swój wzrok i uśmiechnął się do mnie puszczając oczko.
Jechaliśmy dosyć długo, ale żadno z nas nie odezwało się przez całą drogę. Byliśmy zbyt skupieni na słuchaniu i śpiewaniu piosenek. Po ok. 40 minutach zatrzymaliśmy się przed ogromnym domem, który zachwycał swoim wyglądem.
-Jesteśmy na miejscu- usłyszałam głos Justina. 
-Po co tu przyjechaliśmy?- zapytałam
-Zabieram Cię na imprezę. Pokażę Ci jak się bawi L.A- usmiechnął się a mnie skręcało ze strachu. To nie tak że nie lubię imprez. Ja po prostu nikogo tam nie znałam, a Justin pewnie od razu znajdzie sobię jakąś laskę, którą będzie pieprzył.- oczywiście możemy spędzić ten czas w samochodzie, ale uwierz mi lepsza zabawa jest w środku.- po tych słowach otworzyłam drzwi i wysiadłam.

~~*~~
-Siema stary- Justin od razu przywitał się ze znajomymi, a ja starałam się być niezauważalną niestety nie udało mi się to do końca. - Yo, to jest Val, Val to jest Chaz, Rayan, Chris - uśmiechnęłam się delikatnie i podałam rękę każdemu z nich.
-Czego sobie życzysz? Wódka? Piwo? Whiskey? może coś mocniejszego?- zapytał bodajże Rayan
-Haha, dla niej piwo nisko procentowe- zakpił Justin, co bradzo mnie wkurzyło
-Hmm, sądzę że wódka będzie odpowiednia- dodałam całkiem poważnie przez co Bieber posłał mi karcące spojrzenie, ale nic się nie odezwał
Wypiłam kilka kieliszków i zaczęło mi się kręcić w głowie. Nie chciałam się upić tak szybko, więc postanowiłam zatańczyć. Przeskanowałam wzrokiem całe pomieszczenie, ale nigdzie nie mogłam znaleźć Justina, dlatego ruszyłam na parkiet sama. Procenty dodały mi zdecydowanej odwagi i już po chwili zaczęłam się zmysłowo poruszać w rytm piosenki Jasona Derulo "Wiggle". Po chwili mój wzrok uchwicił Justina opierającego się o blat kuchenny i pijącego coś z czerwonego kubka. Nasze spojrzenia się spotkały i żadno z nas nie chciało odpuścić. Uśmiechał się do mnie zadziornie i puścił mi oczko zagryzając wargę. Zaczęłam poruszać się odważniej, lecz piosenka dobiegła końca. Ruszyłam w kierunku chłopaka do którego dołączyli znajomi.
-No cześć- powiedziałam, biorąc do ręki kubek wypełniony alkoholem 
-No cześć- odpowiedział oplatając mnie swoim ramieniem. - To było zajebiście seksowne- usłyszałam głos Justina tuż przy moim uchu. Gdyby nie alkohol, który dodał mi odwagi pewnie cała moja twarz byłaby czerwona. 
-Cieszę  się że Ci się podobało- odpowiedziałam i upiłam kolejny łyk tym razem piwa.
Staliśmy chwilę rozmawiając z jego znajomymi, którzy okazali się być świetni. 
Nagle w głośnikach rozbrzmiała piosenka Rixton- Wait on me więc ruszyliśmy na parkiet. Tańczyliśmy wszyscy razem, lecz po chwili ktoś złapał mnie w tali i odwrócił przodem do siebie. Podniosłam swój wzrok i ujrzałam twarz Chrisa. Zaczęliśmy tańczyc, jego ruchy były bardzo odważne. Kątem oka zobaczyłam, jak Justin tańczy z jakąś blondynką, w sukience, która ledwo zasłaniała jej porośnięte celulitem pośladki. Wcale nie jestem zazdrosna. Ocierała się o niego i założę się że jeżeli nie byłoby tu nikogo to zaczęła by robić mu loda. Oczywiście Bieberowi wcale by to nie przeszkadzało. Chciałam sprowokowac Justina, więc zaczełam również ocierać się o Chrisa. Nie oceniajcie mnie. Chłopakowi wyraźnie się to spodobało, ponieważ poczułam, że jego męskość rośnie, przycisnął mnie mocno do siebie, ale w tym momencie ktoś podszedł i złapał mnie mówiąc "odbijany" i rzucając złowrogie spojrzenie Chris'owi. 
-Nigdy tak nie rób- usłyszałam głos Justina. Chciałam zrobić mu na złość, więc odwróciłam się do niego tyłem i zaczełam kręcić tyłkiem tuż przed jego przyrodzeniem, poczułam jak jego ręce mocniej zaciskają się na moich bokach, a jego przyjaciel budzi się życia. -skrabie, jesteś niegrzeczna- usłyszałam i poczułam jak dociska mnie jeszcze mocniej, Jego usta zaczęły całowac moją szyję, a z moich ust wydobył się niesłyszalny jęk. Niestety piosenka się skończyła, więc oderwaliśmy się od siebie. 
-Musze się przewietrzyć- krzyknęłam tak by Justin mnie usłyszał. 
-Ok, zaraz do Ciebie dołączę
Wyszłam na zewnątrz i usiadłam na ławeczce analizując wszystko, co stało się przed chwilą. Czułam jak powoli wyparowuje ze mnie alkohol i z sekundy na sekunde stawałam się coraz bardziej zażenowana swoim zachowaniem.
-Jak tam?- usłyszałam znajomy głos 
-Chyba trzeźwieje- odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. 
-Chcesz wrócić do domu?- zapytał z troską w głosie
-um, jeżeli to nie problem
-Zaczekaj skoczę tylko po koszulę
Wsiadłam do samochodu, a po chwili dołączył do mnie Justin, więc ruszyliśmy przed siebie

~~*~~
-wejdziesz na chwilę?- wypowiedziałam te słowa szybciej niż dotarły do mojego mózgu
-Jasne- wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy do mojego mieszkania. Panowała między nami niezręczna cisza i widać było, że obydwoje byliśmy skrępowani. -Pooglądamy coś?- naszą ciszę przerwał Justin
-Okay, mój laptop jest w pokoju, więc znajdź coś, a ja się przebiorę i przygotuję coś do jedzenia- odpowiedziałam i ruszyłam do łazienki, a następnie do kuchni robiąc popcorn. Po ok. 15 minutach weszłam do pokoju i zobaczyłam Justina, który był zbyt przejęty szukaniem filmu żeby zwrócić na mnie uwagę.
-Znalazłeś coś?- zapytałam wchodząc na łóżko
-Nie ma nic ciekawego- odpowiedział wyginając swoje usta w podkówkę
-Chyba jestem śpiąca- ziewnęłam i położyłam się na łóżku. Justin odłożył laptopa i położył się obok mnie. - Pamiętasz jak pytałeś mnie czy Ci wybaczę? - Justin momentalnie podniósł się na łokciach i skinął głową. - Długo nad tym myślałam, naprawdę i postanowiłam dać Ci drugą szansę. Źle zaczęliśmy naszą znajomość, ale nie chce jej stracić.- widziałam, że chłopak słuchał mnie bardzo uważnie - to co? przyjaciele? -zapytałam patrząc w jego karmelowe oczy
-Przyjaciele- odpowiedział całując mój policzek i ponownie opadając na materac.

_______________________________________________________________
Co myślicie o rozdziale? Liczyliście na coś więcej pomiędzy Justinem, a Val?
Dziękuję za ponad 8000 wyświetleń i za każdy komentarz, jednak prosiłabym,
aby komentarze były bardziej rozbudowane. Chcę żebyście wyrażali swoją opinię,
mówili, co wam odpowiada, a co nie. :)
Jeżeli będzie przynajmniej 10 komentarzy to następny rozdział będzie zdecydowanie szybciej! 

poniedziałek, 8 września 2014

9. I'm a gay

-Val! Val, obudź się- usłyszałam zachrypnięty głos Justina i poczułam lekkie szturchnięcie, lecz zignorowałam to i odwróciłam się kontynuując sen. -Val, dzwonili ze szpitala, kazali przyjechać najszybciej jak to możliwe- na te słowa momentalnie otworzyłam oczy i wyskoczyłam z łóżka jak oparzona.
-Co się stało? Co z Austinem?- pytałam w międzyczasie zakładając na siebie pierwsze lepsze ubranie. -Justin?!- boże, wystarczy pokazać gościowi kawałek ciała i jego mózg przestaje działać
-Wybacz, ale jest 4 a.m jestem zmęczony, a w dodatku Ty wyglądasz tak seksownie, że przysięgam na wszystko jak nie ubierzesz w ciągu kilku sekund jakiś ciuchów to moje spodnie będą zbyt ciasne w wiadomym miejscu- przewróciłam oczami ze złości, ale moje policzki zamieniły się w dwa ogromne pomidory, więc odwróciłam się od chłopaka szybko zakładając ubrania. - Powiedzieli mi tylko, że musimy przyjechać do szpitala, nie mogli udzielić mi więcej informacji.
-Rozumiem, chodźmy- zamknęłam szybko mieszkanie, wsiadłam do samochodu Biebera i ruszyliśmy do szpitala.

~~*~~
Wbiegłam szybko do budynku udając się w dobrze znane mi miejsce, ale łóżko które zajmował Austin było puste, a pielęgniarka właśnie je zaścielała. W moim mózgu zaczęły rodzić się najgorsze scenariusze. Z każdą sekundą czułam jak moje nogi stają się watą i powoli osuwałam się na podłogę, lecz coś nie pozwoliło mi na nią upaść, a konkretnie tym "czymś" były ręce Justina.
-Spokojnie, bądź silna Val! Pamiętasz co mi obiecałaś?- "Zamknął" mnie w swoich ramionach, a ja oparłam swoją głowę na jego klatce piersiowej i momentalnie moje oczy wypełniły się łzami. -Shh, nie płacz! Musimy się dowiedzieć co się stało, chodź- oderwałam się od niego, wytarłam łzy spływające po policzkach i ruszyłam za brunetem.
-Dzień dobry, co z moim bratem?- zapytałam wchodząc do gabinetu
-Dzień dobry, Pani Butler, prawda?- starszy Pan podniósł swój wzrok na mnie, a ja skinęłam lekko głową. - W takim razie proszę usiąść, a Pan? Jest Pan z rodziny?
-Jestem narzeczonym Pani Butler- odpowiedział uśmiechając się delikatnie i siadając obok mnie. Byłam w szoku z jaką łatwością przychodzi mu kłamanie.
-Stan Pana Austina jest nadal poważny- po tych słowach moje całe ciało przypominało napiętą strunę. Poczułam dłoń Justina na swojej, ścisnął ją lekko i masował opuszkami swoich palców, co spowodowało, że moje ciało się rozluźniło. -Ale dzisiaj w nocy wybudził się ze śpiączki, jego stan się poprawił, więc został przeniesiony na zwykłą salę. Jednak nadal jest bardzo słaby i musimy mieć go cały czas pod kontrolą.
-O Boże! Czy ja... Czy mogłabym do niego pójść?
-Tak, ale tylko na kilka minut. Pani brat jest bardzo osłabiony 
-Rozumiem i dziękuję bardzo!- uśmiechnęłam się i podałam dłoń siwemu lekarzowi, który odwzajemnił uśmiech, ale założę się, że nie był nawet w połowie tak szczery jak mój.
Ruszyłam do sali w której leżał mój brat. Była o wiele bardziej przytulniejsza od tamtej i było w niej o wiele mniej sprzętu. Spojrzałam na Austina, który uśmiechnął się do mnie
-Cześć siostra, tęskniłem wiesz?
-Boże tak bardzo bałam się że Cię stracę. Nigdy, przenigdy mnie tak nie strasz!- powiedziałam przytulając go mocno na co tylko zakaszlał 
-Ej, nie mam nic przeciwko przytulaniu, ale nie jestem jeszcze w pełni sprawny
-Jak się czujesz?- wypuściłam go z objęć i usiadłam na krzesełku obok jego łóżka
-Bywało lepiej, ale przynajmniej wyspałem się za wszystkie czasy- zaczął się śmiać przez co przewróciłam oczami jak to miałam w zwyczaju gdy żartował z czegoś, co wcale nie było śmieszne. - Zbankrutujesz przez te taksówki do szpitala
-Umm, przyjechałam z Justinem- odpowiedziałam spuszczając wzrok. Nie wiedziałam jak zareaguje na wiadomość o nim
-To był wypadek, nie wiem jak to się stało wszystko. Ten budynek był sta...
-Nie pieprz! Bieber mi wszystko powiedział- krzyknęłam, nie mogłam uwierzyć, że nawet własny brat mnie oszukuje.
-Wybacz, ale nie mam siły by o tym gadać. Mogłabyś zawołać Justina?- jego głos stał się poważniejszy
-Lekarz nie pozw...
-Tylko na chwilę, proszę- nalegał
-ok, pewnie już nie będę mogła wejść do Ciebie, więc trzymaj się!- przytuliłam Austina po czym udałam się do wyjścia.

Justin POV
Siedziałem w poczekalni, analizując w głowie wszystkie ostatnie wydarzenia. Moje życie zawsze miało szybkie tempo, ale to co działo się teraz przerastało wszystko. Czułem jakbym był na rollercoasterze, który ciągle spada w dół. Towarzyszy temu to dziwne uczucie w brzuchu, które staje się nieznośne i po pewnym czasie masz go dość i chcesz się zatrzymać w lunaparku Twoje życzenie się spełni niestety w życiu musisz sobie radzić sam. 
-Um, Austin chce się z Tobą widzieć- moje dziwne przemyślenia przerwał głos brunetki. 
-Okay- wstałem z krzesełka, które tak szczerze mówiąc było cholernie niewygodne i ruszyłem w kierunku drzwi prowadzących do sali w której leżał Austin.

-Siema, Butler!- powiedziałem zamykając za sobą drzwi i skanując wzrokiem pomieszczenie, w którym się znajdowałem. -Mam nadzieję, że przynajmniej przez te kilka dni, w których odleciałeś działo się coś ciekawszego niż tutaj
-Siema, stary! Nawet nie wiesz ile gorących panienek tam było, ale bardziej mnie interesuje, co działo się tutaj?
-Jeżeli chodzi o towar to dostarczyłem go razem z Chaz'em, ale Flacko nie chce odpuścić. Boję się że mogą zrobić coś Val, jest dla nich łatwym celem. Stary powiedziałem jej. Powiedziałem jej, co się tam stało, bo... Bo kurwa na to zasługiwała- wstałem z miejsca i trzymając ręce za głową krążyłem po pomieszczeniu. -Możesz być zły, możesz mnie nienawidzić, ale nawet nie wiesz przez co ona przechodziła- skończyłem swój monolog i oparłem się o parapet czekając na jakąś reakcję ze strony Butlera
-Luz stary. I tak musiałbym jej wszystko powiedzieć, więc w sumie to dzięki że mnie w tym wyręczyłeś, ale są gorsze problemy. Psy cały czas tu krążą i to kwestia czasu kiedy zaczną pytać,co tak naprawdę tam się stało.
-Stary, jak powiesz prawdę to...- zacząłem, ale blondyn mi przerwał
-Znalazłem się tam przypadkiem, bo samochód mi nawalił. Nie znałem okolicy, więc udałem się do pierwszego lepszego budynku, nikogo tam nie było, więc chciałem wyjść i wtedy poczułem wstrząs i to było ostatnie, co pamiętam. Myślisz, że to kupią?
-Jak nie to jesteśmy w dupie.- odpowiedziałem przeczesując włosy dłonią i znowu czując ten nieprzyjemny ścisk w brzuchu
-Przepraszam, ale na dzisiaj to koniec odwiedzin- usłyszeliśmy głos pielęgniarki, która była całkiem niezła oczy ma wyżej- no jak zwykle mój mózg odzywał się wtedy kiedy nie musiał. Zwykle myślałem inną częścią ciała i jakoś nie narzekałem. Uśmiechnąłem się znacząco do Butlera i miałem już zamykać za sobą drzwi, ale usłyszałem głos blondyna
-Stary, zaopiekuj się Val! Zrób wszystko żeby była bezpieczna, bo inaczej urwę Ci jaja- zaśmiałem się słysząc słowa Butlera, oczywiście obiecałem, że zrobię wszystko by ją chronić i wyszedłem na korytarz zastając brunetkę bawiącą się telefonem.
-Idziemy?- zapytałem zwracając jej uwagę na siebie
-Gdzie?
-Obiecałem Twojemu bratu, że się Tobą zaopiekuję, więc zabieram Cię teraz na śniadanie- odpowiedziałem z uśmiechem i ruszyłem w stronę samochodu

~~*~~
Jechaliśmy ulicami LA które powoli zapełniały się ludźmi. W radiu leciała właśnie piosenka Maroon5 "Love somebody" a my jak idioci śpiewaliśmy najgłośniej jak się dało.
-Mam dość, ale kocham ta piosenkę- usłyszałem radosny głos brunetki, która próbowała złapać oddech.
-Lubię jak jesteś taka- powiedziałem zatrzymując samochód przed naleśnikarnią
-taka? To znaczy?- uniosła brew i z uśmiechem wpatrywała się we mnie
-Uśmiechnięta, radosna, nie wiem... po prostu TAKA!- powiedziałem nadal patrząc na nią. Skłamałbym gdybym powiedział, że nie chciałem jej pocałować. Jednak gdybym to zrobił wszystko mogłoby się popsuć.
-Czas na śniadanie- powiedziałem odwracając od niej wzrok i wysiadłem z samochodu.

-Czego Państwo sobie życzą?- usłyszeliśmy głos kelnerki, który wyrwał nas z debaty na temat zespołów muzycznych
-Ja poproszę pancakes z m&m's
-W takim razie dwa razy to samo- powiedziałem i odłożyłem nasze karty menu obok. 
Po kilkunastu minutach objadaliśmy się pysznymi naleśnikami
-To jest kurwa genialne- usłyszałem głos brunetki, która właśnie kończyła swoją porcję
-Ja wiem, co dobre shawty! A więc, co teraz chcesz robić?
-Normalnie to ubierałabym się do pracy, ale dzisiaj sobota, więc mam wolne i oddałabym wszystko za łóżko!
-Czyli kierunek dom?
-Tak jest, szoferze!- zaśmialiśmy się obydwoje i ruszyliśmy do samochodu wcześniej regulując rachunek.
Jechaliśmy dosyć długo w kółko słuchając piosenek Sam'a Smith'a. Żadne z nas nie odezwało się przez całą drogę, ale co chwilę wymienialiśmy uśmiechy i spojrzenia, więc nie była to niezręczna cisza!
-Jesteśmy na miejscu, Proszę Panią- powiedziałem parkując przed mieszkaniem Butlerów
-Dziękuję... Dziękuję za wszystko, pierwszy raz miałam dobry poranek odkąd jestem w LA
-Kolejny pierwszy raz Panno Val- powiedziałem z udawaną powagą za co dostałem kuksańca w bok. Pożegnała się ze mną i udała się do swojego mieszkania.

Val POV
Weszłam do mieszkania i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Ujrzałam w nim brunetkę z różowymi policzkami i uśmiechem od ucha do ucha. Podobała mi się ta wersja mnie. Ściągnęłam swoje buty i rzuciłam je w kąt po czym udałam się do łazienki i wzięłam szybki prysznic następnie ubrałam się związałam włosy i poszłam do swojego pokoju. Włączyłam laptopa i sprawdziłam facebook'a i kilka innych storn. Odłożyłam laptopa i stwierdziłam, że szybciej zasnę słuchając muzyki, więc wzięłam swój telefon z szafki, włożyłam słuchawki i po chwili  moje uszy wypełniły piękne dźwięki. Już prawie zasypiałam, ale mój telefon za wibrował, niechętnie otworzyłam oczy i kliknęłam w wiadomość

Od: Justin
Co robisz?

Do: Justin 
Zasypiam, słuchając Sam'a <3

Od: Justin
Can I lay by your side, next to you,

And make sure you’re alright
I’ll take care of you 
I don’t wanna be here if I can’t be with you tonight*

-O boże! Czy...Czy Justin Bieber właśnie wysłał mi fragment piosenki.- moje oczy wyglądały jak pięciozłotówki, a serce biło jak oszalałe. Z uśmiechem na twarzy kontynuowałam naszą "zabawę" wstukując kolejny tekst

Do: Justin
Stay with me
'Cause you're all I need
This ain't love, it's clear to see
But darling, stay with me**

Od: Justin
Spotkamy się dzisiaj?

Już miałam się zgodzić, ale przypomniałam sobie, że umówiłam się z Niall'em 

Do: Justin
Nie dam rady, umówiłam się
z Niall'em.

Czekałam na wiadomość od Justina, ale takowa się nie pojawiła, dlatego zrezygnowana odłożyłam telefon i zasnęłam. Obudził mnie dzwonek do drzwi. Otworzyłam leniwie oczy i wygramoliłam się z łóżka otwierając drzwi.
-Hej, przyszedłem nie w porę?- w drzwiach zobaczyłam Niall'a 
-Nie, no coś Ty. Wchodź- powiedziałam, zapraszając go gestem ręki do środka
Usiedliśmy na sofie - A więc co chciałeś mi powiedzieć? - zapytałam przerywając niezręczną ciszę 
-Ten pocałunek, wczoraj. Ja... Ja nie wiem jak Ci to powiedzieć, ale- moje serce biło jak oszalałe
-No powiedz to wreszcie- krzyknęłam nie mogąc wytrzymać tego napięcia
-Val, ja jestem gejem...

________________________________________________
Co myślicie o relacji Justina i Val? Domyślaliście się że Niall okaże się być gejem?
Wybaczcie, że tak długo nie było rozdziału, ale ostatnio mam dużo spraw na głowie typu szukanie mieszkania, pracy itp. Bardzo dziękuję za tyle wyświetleń i za każdy komentarz. Nie ukrywam, że trochę się rozczarowałam widząc tak mało komentarzy, ale nie mogę Was do niczego zmusić. Jest 2:30 p.m i właśnie skończyłam 9 rozdział <3
*Sam Smith- Lay me down
**Sam Smith- Stay with me

piątek, 5 września 2014

Ogłoszenia parafialne

Cześć i czołem! Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział. Nie mialam czasu żeby go dokończyć. Powinien pojawić się w poniedziałek/wtorek, ale nie obiecuję!
PS. Wnioskując po komentarzach pod ostatnim rozdziałem to nie zależy wam na nowym rozdziale. :))