niedziela, 28 grudnia 2014

17. I'm just a teenage dirtbag, babe!

WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM!


Val POV

-Justin- zaczęłam niepewnie i zauważyłam jak chłopak odwraca swoją twarz i przygląda mi się uważnie.
-wróciłaś..To znaczy- podrapał się w tył głowy- dlaczego wróciłaś? Nie powinnaś być z Niall'em czy jak mu tam?- przewróciłam oczami na jego pytania, podeszłam do blondyna, chwytając jego dłoń i ciągnąc go za sobą. - Co Ty robisz?-zapytał nie przestając chować tych swoich idealnie prostych zębów.
-Zobaczysz- odpowiedziałam i ruszyłam po schodach nie puszczając jego dłoni.
Weszliśmy do salonu, więc chciałam puścić rękę Justina, obawiając się że Austin może nas zobaczyć, ale blondyn ścisną ją jeszcze mocniej, jakby bał się że mogę mu uciec. Nie powiem, cholernie mi się to podobało, a na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Przecisnęliśmy się przez tłum pijanych nastolatków. którzy albo leżeli nieprzytomni, albo wymieniali swoje dna z innymi ludźmi. Chwyciłam butelkę moutain dew, ponieważ wiedziałam, że zechcę mi się pić.
Po około 15 minut chodzenia ulicami LA Justin zatrzymał się i przyciągnął do siebie na tyle blisko, że czułam jak czubki naszych butów się stykają -Możesz mi w końcu powiedzieć gdzie idziemy? Na prawdę nie lubię niespodzianek- ponownie przewróciłam oczami, a moje policzki przybrały różowy kolor przez bliskość Justina.
Przybliżyłam się do niego jeszcze bardziej tak że moje usta prawie dotykały jego - już nie daleko- szepnęłam i ruszyłam przed siebie i mimo, że nie widziałam twarzy Justina to jestem pewna, że przewrócił swoimi oczami.

~~*~~
-Jesteśmy- wydyszałam, ponieważ od kilkunastu minut wspinaliśmy się do góry, a moja kondycja jest jakby to powiedzieć, hmm, tragiczna... Spoglądnęłam na Justina, bojąc się że wyśmieje mnie za to że szliśmy tak długo by zobaczyć widok na Los Angeles
-Kurwa- powiedział, a ja zamarłam -To jest, zajebiste- spojrzał na mnie uśmiechając się, a ja w końcu mogłam wypuścić zgromadzone w płucach powietrze. Odwzajemniłam uśmiech i usiadłam spoglądając przed siebie i podziwiając piękną panoramę miasta aniołów. 
-Nie odpowiedziałaś  na moje pytanie- popatrzyłam na Justina, wysyłając mu zdezorientowane spojrzenie. - Zapytałem dlaczego wróciłaś po mnie? i nie zostałaś z tym jak mu tam?- jego dłonie bawiły się sznurkami dresów, a wzrok skierował przed siebie, jakby... Jakby się bał? Nie to niemożliwe, przecież to pieprzony Justin Bieber
-Ja... Nie wiem, ja... ugh to skomplikowane - powiedziałam zdając sobie sprawę z tego, że moja odpowiedź z pewnością go nie zadowoli. Za to Ty możesz...
-Zagrajmy w coś- spojrzałam na niego, a jego oczy świeciły jak dziecku w sklepie z zabawkami
-W co?- zapytałam niepewnie, a on usiadł naprzeciwko mnie
-Hmm- udawał zamyślenie- "nigdy dotąd nie..."- uśmiechnął się 
-Nie znam tej gry- odpowiedziałam zupełnie szczerze, a jego oczy omal nie wyskoczyły z orbit
-serio?- zaczął się śmiać, ale natychmiast przestał widząc moje spojrzenie - Chodzi o to że jedna osoba mówi coś w stylu nigdy dotąd nie uprawiałem seksu z zakonnicą - zaśmiałam się - a osoba, która to robiła bierze łyk piwa lub wódki 
-Wszystko fajnie, ale skąd weźmiemy alkohol na tym odludziu, geniuszu?- uniosłam brew patrząc na niego, a ten wysyłając mi cwaniacki uśmiech wyciągnął butelkę wódki
-Czy Ty na prawdę wziąłeś wódkę ze sobą?- zapytałam otwierając szerzej usta
-Nie, krasnoludki mi ją podrzuciły- przewrócił teatralnie oczami - a tak po za tym to zamknij swoje usta, bo teraz nie mam czasu na to by Ciew nie pieprzyć- puścił mi oczko, a moja twarz zapłonęła słysząc te zboczone słowa.
-Gramy?- skinęłam głową, a Justin zaczął myśleć nad pytaniem. -Mam!- krzyknął o wiele za głośno. - Nigdy dotąd nie zabawiałem się z nauczycielem/nauczycielką- spojrzałam na niego zszokowana, a gdy wziął łyka moja twarz wyglądała jakbym zobaczyła ducha. -Twoja kolej, skarbie- powiedział, a w moim brzuchu wybuchło milion motylków, nazwał mnie skarbem, aww.
-Nigdy dotąd nie miałam świadectwa z paskiem- Justin popatrzył na mnie podając mi alkohol i pytając
-serio? Niszczysz każdą zabawę- zaśmiał się, a ja wzruszyłam ramionami i upiłam łyka bezbarwnej cieczy.
Po ok. godzinie była już prawie pusta butelka, a my całkiem wstawieni.
-Okej, zostało akurat na jedno pytanie, więc dawaj
-Nigdy dotąd nie byłem/byłam zakochany/a - te słowa wyszły z moich ust szybciej niż mogłam ich przetworzyć w moim pijanym już mózgu. Spojrzałam niepewnie na Justina, który niepewnie odsunął od siebie butelkę. Chwyciłam ją i upiłam ostatni łyk, a blondyn wypalał mi dziurę w twarzy.
Rzuciłam butelkę obok siebie i położyłam się na plecach, a chłopak poszedł w moje ślady.
-Upiłeś mnie- powiedziałam ze śmiechem i spojrzałam na niego
-Taki miałem zamiar, będziesz łatwiejsza- powiedział udając poważnego, ale szczerze powiedziawszy wyszło mu to chujowo. Nasze ramiona i dłonie stykały się ze sobą, co było tak cholernie dobre.
-Nie musisz mnie upijać, żeby mnie pieprzyć- powiedziałam zagryzając wargę, a jego mięśnie widocznie się napięły. Pochylił się nade mną i diametralnie zmniejszył odległość między nami. Zamknęłam oczy czekając aż złączy nasze usta razem, ale jedyne, co dostałam to całus w policzek. Co do kurwy?- pomyślałam i otworzyłam oczy widząc siedzącego i oglądającego widoki Biebera.
-Zagrajmy w dziesięć pytań- zaproponowałam, a blondyn skiną głowę na znak, że się zgadza.
-Dlaczego mnie nie pocałowałeś?- zapytałam z nagłą odwagą, która zapewne spowodowana jest alkoholem wypitym wcześniej
-Gra na dwa fronty mnie nie interesuje- spojrzałam na niego licząc, że wyjaśni mi o co chodzi, ale to nie nastąpiło. - Dlaczego zostawiłaś swojego chłopaka?- spojrzałam w jego oczy, które były jakieś dziwnie smutne
-Niall, tak naprawdę nie jest moim chłopakiem, udawaliśmy- powiedziałam czując się zażenowana. Zauważyłam, że na twarzy Justina pojawił się uśmiech
-Dlaczego wziąłeś ze sobą wódkę?- tak wiem, straciłam pytanie na takie coś, ale naprawdę mnie to interesowało.
-um, ja... Ja wiedziałem, że będziemy odbywali tą wiesz poważną rozmowę- zaśmiał się bez humoru- i tak jakby chciałem poradzić sobie ze złością, gdy już... No jak mi powiesz, że rzeczywiście spotykasz się z tym idiotą
- Przejąłbyś się?-zapytałam zdenerwowana, a blondyn wzruszył ramionami, co trochę nie było tym czego oczekiwałam.
Siedzieliśmy w ciszy, aż poczułam jak dłonie chłopaka chwytają mnie w tali i po chwili siedziałam między jego nogami. Blondyn oparł brodę o moje ramię i usłyszałam jego wspaniały głos
-W kim jesteś zakochana?- zapytał, a ja zamarłam nie wiedząc, czy mówić prawdę czy kłamać. Wzięłam głęboki oddech, a alkohol zgromadzony w moim organizmie dodał mi odwagi by wybrać pierwszą opcję.
-No więc, poznałam go jakoś miesiąc temu, jest zarozumiałym,pewnym siebie, aroganckim dupkiem, który uważa, że może mieć każdą, co jest całkowicie gówniane, jak dla mnie. - odwróciłam się do Justina siadając na nim okrakiem - Ale te jego zawsze dobrze ułożone włosy, duże czekoladowe oczy,które robią się prawie czarne, gdy jest podniecony, długie rzęsy, żyła na szyi która zawsze pokazuję się gdy jest wkurzony, tatuaże, które pokrywają jego ręce, te silne ramiona, w których może być bezpieczna każda dziewczyna. Właśnie te rzeczy sprawiają, że może mieć każdą dziewczynę- dotknęłam każdej wymienionej części ciała, a oczy Justina były skupione cały czas na moich. - A wiesz, co mi się w nim najbardziej podoba?- zapytałam szeptem, a blondyn przecząco pokiwał głową
-To- wskazałam na miejsce, w którym znajduję się serce.
Chciałam coś dodać, ale przerwał mi łączą nasze usta. Całował tak delikatnie, tak inaczej. Położył dłoń na mojej szyi przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie tym samym pogłębiając nasz pocałunek.
Po chwili Justin opadł na plecy, podciągając mnie tak że siedziałam na jego brzuchu
-powinnam wstać, jestem za ciężka- zaczęłam się podnosić, ale jego ręce ściągnęły mnie z powrotem w dół.
-Jesteś leciutka- powiedział i ponownie połączył nasze usta.
Spędziliśmy jeszcze kilka minut na całowaniu, przytulaniu, ale Justin nie posunął się dalej.
-Powinniśmy już wracać- powiedział sprawdzając godzinę w swoim blackberry
-Niee mam siły- jęknęłam nie ruszając się z miejsca
-Wskakuj- popatrzyłam na Justina, który pochylił się dając mi znać, żebym wskoczyła na jego plecy, co też zrobiłam.
~~~*~~

-Jesteśmy na miejscu- usłyszałam głos Justina i zeskoczyłam z jego pleców. Cały alkohol wyparował ze mnie i poczułam się głupio mówiąc mu te wszystkie rzeczy.
-Dziękuję, za umm, za wszystko- powiedziałam przegryzając wargę, a oczy Justina pociemniały
-Nie rób tego, bo za każdym razem gdy ją przegryzasz to mam ochotę Cię pieprzyć do nieprzytomności, a jestem naprawdę zmęczony- zarumieniłam się na jego niegrzeczne słowa i odepchnęłam go lekko
-dobranoc- powiedziałam uśmiechając się a ten zrobił podkówkę
-A gdzie całus na dobranoc?- zapytał z minką szczeniaczka
-Jesteś popieprzony- powiedziałam przewracając oczami i całując go
-Jestem tylko nastoletnim frajerem, księżniczko- odpowiedział oddalając się ode mnie.



________________________________________________________________________
Nie miałam weny, ale jakoś powróciła. :>
Chciałabym aby każdy, ale to KAŻDY kto przeczyta ten rozdział zostawił po sobie ślad. Może to być sama kropka, uśmiech, cokolwiek bylebym wiedziała ile osób rzeczywiście czyta to fanfiction.
Poważnie rozważam zakończenie tego opowiadania.
I jeszcze proszę aby każda osoba napisała tylko jeden komentarz.
ASK




czwartek, 25 grudnia 2014

Ogłoszenia parafialne

Hej, hej!
Pewnie myśleliście, że to nowy rozdział- niestety nie. Patrzę w ekran od godziny i zdołałam napisać tylko kilka zdań, które i tak mi się nie podobają, a nie chcę Wam wstawiać czegoś, co jest beznadziejne. Ale spokojnie, rozdział pojawi się w najbliższym czasie. Może macie jakieś propozycje jak mogłoby się to wszystko potoczyć? 

Chcę Was również zapytać, czy któraś z Was lubi 5SOS? Bo mam taki plan by pisać jakieś opowiadanie o chłopcach właśnie z tego band'u. Co o tym myślicie?

I tak na koniec dziękuję Wam za ponad 25k wyświetleń <3

piątek, 5 grudnia 2014

16.Party time

-A może to?- wskazałam na bordową spódniczkę i czarny crop top, a oczy Austina przewróciły się już chyba po raz setny w ciągu godziny. Nigdy nie miałam problemów z wybraniem odpowiedniego zestawu jednak dzisiaj, gdy wiedziałam, że będą tutaj wszyscy znajomi Austina, że będzie tu Justin -Ugh, jakie to popieprzone.
-wyluzuj, Niall będzie Cię kochał nawet w worku po ziemniakach-  no tak, przyjaciel gej udający mojego chłopaka zdecydowanie tego mi trzeba! Uśmiechnęłam się niechętnie i po raz setny podeszłam do szafy wyciągając z niej ostatecznie czarne rurki z wysokim stanem i crop top. Zrobiłam make up i weszłam do salonu, w którym byli już pierwsi goście. Przedstawiłam się i wdałam się w rozmowę z Kendall, którą przerwał dzwonek do drzwi. Podeszłam do furtki i ujrzałam dobrze znaną mi blond czuprynę.
-Hej, już jestem- blondyn zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku
-Hej, Niall, rozgość się- powiedziałam odrywając się od niego. Podałam mu czerwony kubek wypełniony piwem i zaczęliśmy rozmawiać, a tak właściwie to ja zaczęłam tłumaczyć mu dlaczego Austin uważa go za mojego chłopaka. Po skończonej historii oczy Niall'a rozszerzyły się do rozmiarów piłeczek ping pongowych, co było całkiem zabawne, oczywiście tylko dla mnie.
-Czyli, że mam udawać Twojego chłopaka?- zapytał niedowierzając
-Tylko dzisiaj, później zmyślę coś żeby się odczepił- odpowiedziałam przewracając oczami
-A Justin?
-Spokojnie, on i tak ma to gdzieś- wymusiłam uśmiech i porwałam Niall'a do tańca by o tym nie myśleć.

Justin POV

Wysiadłem z samochodu i kierowałem się w stronę mieszkania Butlera.
-Hej, zaczekaj!- usłyszałem piskliwy głos i natychmiast odwróciłem się o 180 stopni mierząc wzrokiem dziewczynę, która wyglądała jak dziwka.... W sumie to nawet nią była.
-Cześć Vicky- powiedziałem z wymuszonym uśmiechem na ustach i ruszyłem przed siebie mając nadzieję, że się odczepi.
-Ej nie traktuj mnie tak!- ehh, mówią, że nadzieja matką głupich. Odwróciłem się ponownie, a na jej twarzy (nie licząc tony tapety) widniał chytry uśmieszek. Kurwa nie wierzę, że jeszcze nie dawno stawał mi na widok tej farbowanej laski.
-Niby jak Cię traktuję?- zapytałem zirytowany
-Jakbym nic dla Ciebie nie znaczyła, nie piszesz do mnie, nie dzwonisz
-Hmm- udałem, że się zastanawiam- może dlatego, że dostałem od Ciebie to czego chciałem
-Pieprz się idioto!
-Już to zrobiliśmy, słonko- buuum 1:0 dla mnie dziwko
Zadzwoniłem do drzwi i po chwili, która wydawała się być wiecznością w drzwiach stanęła Val. Uśmiechnęła się mierząc mnie wzrokiem, lecz jej uśmiech zniknął gdy zobaczyła, że obok mnie stoi Vicky.
-Hej, trochę się spóźn...
-Bawcie się dobrze- rzuciła przerywając mi i ruszyła w kierunku tańczących ludzi.
Okeeeej? To było dziwne, jeszcze wczoraj pieprzyła się ze mną w moim samochodzie, a dzisiaj traktuje mnie tak jakbyśmy się nie znali. Chcąc zapomnieć o tym jak najszybciej udałem się w poszukiwaniu znajomych i wódki!

~~*~~

Nie pamiętam ile wypiłem, wiem tylko, że było tego dużo jednak jak na złość nie mogłem się upić. -przeklęta "mocna głowa"-pomyślałem i wypiłem kolejnego shota. Spojrzałem na zegarek, była 1 w nocy połowa ludzi zdążyła już zaliczyć zgona, a druga połowa bawiła się w najlepsze. Kątem oka obserwowałem Val tańczącą z jakimś blondynem. Od początku imprezy nie odstępowała go na krok, co wkurwiało mnie niesamowicie.
-ej, Butler co to za typ?- wskazałem na chłopaka tańczącego z Val
-On?- zaśmiał się- to jej chłopak Niall- wiedziałem, kurwa kojarzyłem tą krzywą mordę. Moje pięści mimowolnie zacisnęły się mocno, a w głowie panował chaos. Jak do kurwy mogła mi to zrobić? Spotyka się z nim, a pieprzy ze mną? Musiałem coś z tym zrobić, poczułem cholerną chęć zemsty, więc nie zastanawiając się dłużej wszedłem na stół z kieliszkiem wódki w ręce
-Ej, wszyscy- krzyknąłem by każdy w tym domu wyraźnie mnie usłyszał. Nagle zrobiło się zupełnie cicho i wszyscy skupili swoją uwagę na mojej osobie - pijemy zdrowie za Val i jej nowego chłopaka Niall'a- wzrok brunetki wypalał mi dziurę w twarzy, ale nie zależało mi na tym. Wszyscy zgodnie podnieśli kieliszki i wypili zawartość. Już miałem schodzić, gdy ktoś głośno zaczął krzyczeć "gorzko, gorzko". Widziałem spanikowane spojrzenie Val i po sekundzie przepychając się przez tłum uciekła, a Niall zaraz za nią. Przez chwilę wszyscy byli zdziwieni,ale jakoś nikt nie przeją się tym za bardzo. Nikt oprócz mnie... Szczerze mówiąc dziwiło mnie jej zachowanie, a z drugiej cieszyłem się że jednak go nie pocałowała. Nie wiele myśląc ruszyłem na poszukiwanie tej dwójki, Sprawdziłem każdy pokój, lecz nie mogłem jej znaleźć i właśnie wtedy przypomniałem sobie, gdzie się poznaliśmy i stwierdziłem, że może się tam ukrywać. Wbiegłem na schody popychając ludzi, którzy blokowali mi drogę i po kilku chwilach znalazłem się na dachu. Stała tam przytulona do tego dupka, przez co moje dłonie mimowolnie zacisnęły się w pięści.
-Możemy porozmawiać?- zapytałem, a brunetka odskoczyła od chłopaka i właśnie wtedy zobaczyłem, że płakała.
-To nie jest najlepszy mome- brunetka położyła dłoń na ramieniu Niall'a
-Daj nam chwilkę- po tych słowach blondyn ruszył ku wyjściu przy okazji trącając mnie z bara.
Zostaliśmy sami i nagle cała moja pewność siebie ulotniła się. Bałem się odezwać już wystarczająco ją skrzywdziłem. Poczułem do niej coś takiego,podobno ludzie nazywają to miłoś... -ogarnij się Bieber!- skarciłem się w myślach za to.
-Za co Ty mnie tak nienawidzisz?- jej cichy, zapłakany głos wyrwał mnie z zamyślenia
-Nienawidzę?-zapytałem zaskoczony,myślałem, że mnie zwyzywa, uderzy, a ona? Ona po prostu stała tam z obojętnym wyrazem twarzy i pustym spojrzeniem. Podszedłem bliżej i ująłem jej twarz w dłonie - chciałbym Cię nienawidzić, próbuję Cię nienawidzić, kurwa byłoby o wiele łatwiej gdybym Cię nienawidził, wiesz czasami myślę, że Cię nienawidzę, a potem Cię spotykam i... - zamknąłem oczy nie będąc pewny czy wyrzucić to z siebie
-I?- zapytała dotykając mojego policzka
-I nie mogę... Nie wiem co Ty w sobie masz dziewczyno! Doprowadzasz mnie do pieprzonego szału, raz za mną tęsknisz, a innym razem uciekasz bez słowa. Przewracasz moje życie do góry nogami, a ja Ci na to pozwalam, co gorsze podoba mi się to, chcę tego... I jak już zrobiłem z siebie takiego gównianego mięczaka to powiem, że wyglądasz ślicznie jak zawsze. Ten dupek ma szczęście!
-Mogłeś być na miejscu tego dupka
-Moje serce nie zawsze podejmuje rozsądne decyzje- zaśmiałem się bez cienia humoru
-Nie można zmusić serca by wybierało rozsądnie, samo podejmuje decyzje- po jej słowach zapadła niezręczna cisza, którą w końcu przerwałem
-Idź do niego, pewnie się martwi- nie mogłem spojrzeć jej w oczy, nie po tym co przed chwilą jej wyznałem, więc gapiłem się w księżyc, który oświetlał to zepsute miasto.
-A Ty? Nie wracasz na imprezę?
-Zostanę tutaj chwilę, muszę ochłonąć
Wyszła... Zostawiła mnie... Do ostatniej chwili miałem nadzieję, że jednak zostanie, że powie że liczę się tylko ja. Nadzieja matką głupich, cóż chyba nigdy nie zmądrzeję.



______________________________________________
Z okazji tego, że dzisiaj są mikołajki życzę Wam mnóstwa fajnych prezentów!
Ode mnie taki prezencik w formie nowego rozdziału. Wiem, że jest krótki i jakiś niezbyt ciekawy
jednak mam nadzieję, że Wam się spodoba. Chcę tylko powiedzieć, że w rozdziale 17 będzie dalsza część imprezy, w której będzie kilka akcji.
Oczywiście dziękuję za tak świetne komentarze, naprawdę niesamowicie mi się je czytało. Bardzo mnie cieszy to że niektórzy z Was doceniają moją pracę i mam nadzieję, że Ci którzy jej jeszcze nie doceniają to w końcu ją docenią :D masłomaślane!
PYTANIA: ASK