poniedziałek, 23 lutego 2015

22. Family dinner

Ważna notka pod rozdziałem!

Okazało się że Justin już o wszystkim wiedział i po długich rozmowach i negocjacjach stwierdziliśmy, a raczej ja stwierdziłam, że to nie będzie najlepszy czas na powiedzenie wszystkim o naszym związku. Przez te kilka dni, które dzieliły mnie od spotkania z rodzicami przechodziłam prawdziwe piekło, nie mogłam się na niczym skupić i przez cały czas realizowałam w głowie przebieg niedzielnego obiadu. Na szczęście dziękowałam Bogu za takich przyjaciół jak Niall, który zgodził się nadal udawać mojego chłopaka oraz Kate, która obiecała, że nie powie nikomu o tym, że jestem z Justinem.
Całą sobotę spędziłam na porządkach, ponieważ wraz z powrotem Austina z Nowego Yorku wrócił też bałagan, który z pewnością nie przypadłby do gustu naszym rodzicom. W końcu według nich musimy być idealni- przewróciłam oczami na samą myśl o tym wszystkim i wyłączyłam odkurzacz, zabierając się tym razem za ścieranie kurzy.
-Boże, ile można wybierać jedzenie na obiad- pomyślałam czekając na Austina, który zamiast sprzątania wybrał robienie zakupów. Nie mając zbyt wiele już do roboty włączyłam laptopa przeglądając różne strony i w międzyczasie pisząc z Justinem na różne błahe tematy.
-W końcu- powiedziałam zauważając stojącego w korytarzu blondyna z czterema ogromnymi torbami. Widząc, że ledwo daje sobie radę podeszłam do niego i wzięłam kilka toreb odkładając je na stół i wyciągając z nich różne rzeczy. Po chwili dołączył do mnie Austin tłumacząc, że były niesamowite korki i dlatego tak długo mu zeszło, jednak wydaje mi się że po prostu nie chciał wrócić zbyt szybko, ponieważ równało się to z pomaganiem mi w sprzątaniu. Po wypakowaniu wszystkiego i zjedzeniu obiadu, zrobionego oczywiście przeze mnie postanowiłam udać się na małe zakupy, ponieważ nie miałam, co ubrać na jutrzejszy obiad.
-Mogę Cię podrzucić- spojrzałam na Austina, który przenosił swój wzrok co chwilę na mnie lub na telefon.
-Nie musisz- powiedziałam spokojnie mając nadzieję, że da sobie spokój. Nie zrozumcie mnie źle, nie byłam zła na niego jednak naprawdę chciałam chociaż chwilę pobyć sama.
-Wiem, ale chcę
-Ale ja nie chcę- krzyknęłam trochę za głośno
-Wow, siostra, spokojnie- uniósł ręce w geście poddania, a następnie podszedł do mnie chwytając mnie lekko za ramiona - Widzę, że się martwisz, ale uwierz mi wszystko będzie dobrze, gramy w tej samej drużynie, a poza tym oni na pewno polubią Niall'a - uśmiechnęłam się sztucznie, ponieważ ja widziałam to w zupełnie innych barwach niż Austin.
Po kilku kolejnych próbach namówienia mnie na podwiezienie przystałam na jego propozycję i już po chwili siedzieliśmy w czarnym Land Roverze, który był prezentem na osiemnaste urodziny Austina.
-Powinnaś zrobić sobie prawko- oderwałam wzrok od budynków, które mijaliśmy i spojrzałam na blondyna.
-Zdecydowanie, muszę porozmawiać o tym z rodzicami - naprawdę chciałam mieć ten kawałek plastiku, ponieważ nie musiałabym się więcej tłuc autobusami lub prosić kogoś o podwózkę. -Tylko, co mi z prawo jazdy jak nie mam samochodu
-Jak zagrasz dobrą córkę to może dorzucą Ci samochód w prezencie- obydwoje zaśmialiśmy się bez cienia humoru, ponieważ zarówno mi jak i Austinowi przeszkadzało bycie idealnym dzieckiem, To nie tak że nasi rodzice są źli, okropni i najgorsi, nie! Razem z bratem zawsze mieliśmy to o czym tylko marzyliśmy, ale tu był haczyk, który oznaczał, że w zamian my mamy być grzeczni, dobrze się uczyć, nie wpadać w kłopoty, nie mieć problemów, a jesteśmy tylko nastolatkami, którzy marzą tylko o tym by spróbować tego wszystkiego, co zakazane.

Weszłam do ogromnej galerii handlowej, wypełnionej różnymi sklepami oraz ludźmi. Pierwszym sklepem do jakiego weszłam był stradivarius jednak nie znalazłam tam niczego ciekawego, więc ruszyłam dalej zahaczając o New Look, gdzie podobały mi się dwie sukienki jednak po zmierzeniu i wysłaniu zdjęć Justinowi stwierdziliśmy, że nie są na tyle fajne żeby płacić za nie po sto dolców. W innych sklepach było podobnie z tym, że po moich narzekaniach na brak fajnych ubrań Justin postanowił osobiście to sprawdzić, więc do top shopu udałam się już z nim.
-To jest fajne- odwróciłam się do blondyna, który podał mi wieszak na którym była szara sukienka z dłuższymi rękawami w azteckie wzory.
-Jest śliczna- powiedziałam szczerze i ruszyłam do przymierzalni, ponieważ często mój zachwyt kończył się gdy ubrałam sukienkę na siebie. Tym razem było inaczej, ponieważ sukienka świetnie dopasowała się do mojej figury. Gorzej było gdy stanęłam bokiem, ponieważ sukienka była bardzo przylegająca i widać było mój lekko wystający brzuch. Stwierdziłam jednak, że jak nie zjem nic do jutra i lekko wciągnę brzuch to będzie idealnie. Tak, mam obsesję na punkcie mojej wagi, ponieważ kiedyś byłam "duża" przez co spotkało mnie wiele przykrości.
-I jak?- usłyszałam głos Justina, który zapewne niecierpliwił się czekając aż się przebiorę
-Biorę- powiedziałam odsuwając kotarę i wychodząc z przymierzalni.
-Nie pokazałaś mi nawet jak w niej wyglądasz- zrobił minkę szczeniaczka, która była niesamowicie słodka jednak po obietnicy, że zrobię mu zdjęcie w niej jak tylko wrócę jakoś go przekonała.
Następnie udaliśmy się do H&M gdzie dorwałam idealnie pasujące do sukienki platformy oraz do Claire's gdzie zakupiłam kilka dodatków.
-Idziemy coś zjeść?- obawiałam się tego pytania i wiedziałam, że jest ono nieuniknione
-Um, nie jestem głodna- skłamałam
-Jak nie masz kasy to mów przecież to żaden problem
-Mam pieniądze, ale nie jestem głodna
-Niech Ci będzie- powiedział przewracając oczami -Wracamy?- skinęłam głową i poczułam jak jego dłoń chwyta moją przez co uśmiech sam wkradł mi się na usta.
Oczywiście blondyn nie byłby sobą gdyby nie wstąpił po drodze po nasze ulubione lody Ben&Jerry, z którymi nawet nie zamierzałam walczyć. Najwyżej poćwiczę- pomyślałam zanurzając łyżeczkę w lodach o smaku masła orzechowego.
Po powrocie do domu zamiast Austina zastałam karteczkę, na której napisał, że wróci późno. Wzruszyłam ramionami, ponieważ nie było to nic nadzwyczajnego czy niecodziennego. Przebrałam się w koszulkę oraz spodenki i postanowiłam poćwiczyć. Po około godzinie morderczego treningu wzięłam kąpiel, która okazała się być zbawieniem dla mojego zmęczonego ciała. Następnie wysłałam Justinowi obiecane zdjęcie oczywiście dostając w zamian zdjęcie jego bokserek, na których wyróżniało się jego podniecenie. Chwilę "pobawiliśmy się" w wysyłanie niecenzuralnych zdjęć jednak byłam zmęczona i zasnęłam.


Obudziłam się około 9 rano założyłam na siebie wcześniej przygotowane krótkie spodenki i luźną koszulkę w paski. Niedługo po tym jak obudziłam ledwie żyjącego Austina przyjechali rodzice. Jako cudowne dzieci postanowiliśmy pokazać rodzicom okolicę i najciekawsze według nas miejsca w LA.
Oczywiście już wtedy rodzice wypytywali mnie o chłopaka jednak skutecznie udawało mi się unikać tematu. Po zwiedzeniu obowiązkowego miejsca jakim jest ogromny napis "Hollywood", obserwatorium Griffith oraz Chinese theatres, wróciliśmy do mieszkania, w którym zaczęłam przygotowywać jedzenie. Około pół godziny później wszystko było już gotowe, więc skorzystałam z tego, że nikt jeszcze nie przyszedł i udałam się do łazienki wziąć szybki prysznic i przebrać się w sukienkę.
-Nie jest źle- pomyślałam oglądając się w lustrze, rozpuściłam włosy i nałożyłam maskarę na rzęsy oraz czerwoną szminkę na usta.
-Cześć wszystkim- powiedziałam nieśmiało, gdy zauważyłam, że wszyscy zaproszeni siedzieli już na swoich miejscach. Spojrzałam na Justina, który wyglądał niesamowicie! Miał na sobie czerwono-czarną koszulę w kratę zapiętą pod samą szyję, czarne rurki z niższym stanem oraz czarne vansy. Posłałam mu lekki uśmiech i już miałam usiąść obok niego jednak przypomniałam sobie, że dzisiaj moim "chłopakiem" jest Niall.
-Kochanie, przystopuj z tym jedzeniem- spojrzałam na nią jakby upewniając się czy mówi do mnie jednak nie myliłam się -Od przyjazdu tutaj przybrałaś na wadze, a chyba nie chcesz...- poczułam jak tato kopnął ją lekko w kostkę za co zgromiła go wzrokiem jednak po tych słowach zdecydowanie odechciało mi się jedzenia.
-Więc Niall- zwróciła się do blondyna, który pochłaniał kolejny kawałek ciasta -słyszałam, że jesteś chłopakiem Val, czy to prawda?- spojrzałam przez ułamek sekundy na Justina i zauważyłam, że walczy ze złością
-Tak, proszę Pani- odpowiedział wycierając usta serwetką
-A tak z ciekawości to ile jesteście ze sobą?
-3 tygodnie /ponad miesiąc -powiedzieliśmy jednocześnie, co zdziwiło wszystkich
-To w końcu 3 tygodnie czy ponad miesiąc?- ugh, czy ona musi być taka dociekliwa?
-Tak oficjalnie to 3 tygodnie - odpowiedziałam czując większe zdenerwowanie.
Mama oczywiście nie odpuszczała i przez następną godzinę wypytywała o to gdzie się poznaliśmy, jak doszło do tego, że jesteśmy razem itp. Na szczęście wraz z Nialle'm ustaliliśmy, że gdy ścisnę jego kolano to oznacza, że na pytanie odpowiadam ja dzięki czemu mogliśmy uniknąć wpadki. Co chwilę spoglądałam na Justina, który aż gotował się ze złości, jego żyła na szyi była niesamowicie widoczna i było mi naprawdę źle, że nie mogłam zrobić nic co pomogłoby mu się uspokoić
-Kochani, zróbmy sobie zdjęcie pamiątkowe- przewróciłam niewidocznie oczami, ale stanęłam pomiędzy Niall'em, a tatą i wymusiłam uśmiech
-A teraz słodkie zdjęcie Niall'a i Val- mama klasnęła w dłonie zachwycona swoim pomysłem i po ustawieniu mnie tak żeby jak to ona powiedziała "nie było widać tej fałdki tłuszczu" zrobiła kilka zdjęć. Miałam już serdecznie dość, ale niestety to był dopiero początek.

-Muszę iść- usłyszałam głos Niall'a i zauważyłam, że jego oczy były przekrwione jakby przed chwilą płakał
-Co się stało?- zapytałam na tyle cicho by nikt nie usłyszał
-Liam jest w szpitalu- powiedział łamiącym się głosem, więc przytuliłam się do niego z całej siły
-Um, kim jest Liam?- usłyszeliśmy głos mamy, więc oderwaliśmy się od siebie
-Mój chłopak- moje serce zatrzymało się na chwilę i przez chwilę miałam nadzieję, że się przesłyszałam jednak tak nie było
-Val, przepraszam- wyszeptał
-Czy ktoś mi to wszystko wytłumaczy?- wszyscy znaleźli się obok nas wyczekując jakiejś odpowiedzi
-Um, ja...- poczułam jak łzy zbierają się w moich oczach, ale mimo to kontynuowałam- Ja nie jestem z Niall'em, nigdy nie byłam i nigdy nie będę- powiedziałam spuszczając wzrok
-Ponieważ jestem gejem- dodał blondyn wyprzedając pytanie mamy
-A ja kocham Justina- spojrzałam na Biebera, który podszedł do mnie i przytulił na co dłonie Austina zacisnęły się w pięści.
-Jak kurwa mogłaś? Okłamywałaś mnie przez cały pieprzony czas że jesteś z Niallem! A Ty?- przycisnął Niall'a do ściany -Wypieprzaj z mojego mieszkania, pedale - tego było za wiele zarówno dla mnie jak i dla Justina. Blondyn odsunął się ode mnie i próbował rozdzielić Austina od Niall'a podczas, gdy ja próbowałam wyjaśnić rodzicom to wszystko jednak nie chcieli mnie słuchać. Spojrzałam jeszcze chwilę na Kate mając nadzieję, że mi jakoś pomoże jednak jedyne, co zrobiła to wbiła swój wzrok w podłogę.
-Nienawidzę Was- krzyknęłam i wybiegłam z mieszkania, a po krótkiej chwili dołączył do mnie Justin z Niall'em. Wsiedliśmy do samochodu Jay'a i ruszyliśmy do szpitala, w którym znajdował się Liam. Jak się okazało jego stan był poważny, ale stabilny, więc po ok. godzinie opuściliśmy szpital zostawiając tam Niall'a.
Byłam potwornie zmęczona tym całym dniem i patrząc na Justina wiedziałam, że jego też to nie obeszło.
-Val?
-huh?
-Myślałem o tym wszystkim, co się stało, o Twojej rodzinie i... I ja do Ciebie nie pasuję! Dusiłem się w tej koszuli, a wiem, że przy Twojej rodzinie musiałbym ją nosić, oni chcą dla Ciebie kogoś z czystą przeszłością i wspaniałą przyszłością, a wiesz, co robiłem i wiesz, że tego nie cofnę poza tym gdyby nie kasa, którą mi płacą za studia to bym się nie uczył, bo po prostu mnie to nie interesuje. Oni mają rację, że chcą kogoś takiego dla Ciebie i ja też chcę tego dla Ciebie, bo na to zasługujesz, bo jesteś wspaniała, mądra, dobra i cholera tak bardzo się w Tobie zakochałem, że muszę to zrobić, muszę Cię zostawić, bo to jedyny sposób, żebyś miała wspaniałą przyszłość z jakimś mądrym, chłopakiem, kto wie może nawet z Niall'em- zaśmiał się bez humoru nie starając się nawet ukryć łez, które spływały z jego policzków


_______________________________________________________________
Myślę o tym by kończyć już to opowiadanie, ponieważ ma już dużo rozdziałów, a wiem, że coś co trwa bardzo długo po prostu się nudzi :)
Jak zawsze dziękuję za każdy komentarz mimo, że naprawdę wiele z Was to olewa. Jednak chciałabym podziękować tym moim stałym czytelniczkom, które zawsze znajdą chociaż chwilkę na napisanie kilku słów! Bardzo dziękuję i bez Was z pewnością to opowiadanie nie byłoby realizowane ♥
Jejuu, trochę to zabrzmiało jak pożegnanie, jednak spokojnie jeszcze się nie żegnamy :D
Rebellious teenager  ASK

sobota, 14 lutego 2015

21. School

Te trzy słowa wypowiedziane przez Justina odbijały się echem w mojej głowie przez cały czas i byłam pewna, że nie zapomnę o nich do końca życia w końcu po raz pierwszy ktoś (oprócz moich rodziców) powiedział mi, że mnie kocha. - uśmiechnęłam się na samą myśl o tym. Tej nocy nie mogłam spać prawie wcale i ku mojemu zdziwieniu nie było to spowodowane stresem przed zaczynającą się szkołą, a motylkami w moim brzuchu, które wywołał Justin. Nasza randka skończyła się dosyć późno, ponieważ po kolacji udaliśmy się jeszcze na plażę i właśnie wtedy opowiedziałam mu o swojej rodzinie. Następnie odwiózł mnie do domu nie próbując mnie nawet dotknąć w inny sposób, jeśli wiecie, o co mi chodzi. 
-Val, wstawaj, bo się spóźnisz!- leniwie otworzyłam oczy patrząc na Austina, który stał nade mną szczotkując zęby
-Która godzina?-zapytałam, a w odpowiedzi pokazał mi telefon, na którym wyświetliło się 8:04
Wstałam z łóżka podchodząc do szafy i wyciągając z niej czarną, plisowaną spódniczkę do tego biały crop top, oraz czarne trampki. Zastanawiałam się nad rozpuszczeniem włosów jednak ostatecznie związałam je w kucyka. Zrobiłam delikatny makijaż i założyłam plecak będąc gotowa do wyjścia.
-Nie jesz?-odwróciłam wzrok na Austina, który zajadał się omletem
-Nie jestem głodna- odpowiedziałam
-Mam się o Ciebie martwić?-zmarszczyłam brwi nie bardzo wiedząc, o co mu chodzi- No wiesz, anoreksja, bulimia czy inne gówno?
-Spokojnie, wszystko jest w porządku- posłałam mu uśmiech, który od razu odwzajemnił po czym ruszyliśmy do samochodu.
Po drodze rozmawialiśmy o jego wycieczce do Nowego Yorku. Zasypywałam go mnóstwem pytań o to jak tam jest i z kim tak właściwie tam był jednak nie odpowiedział mi na to.
-A Ty? Jak się bawiłaś bez braciszka?
-Um, no wiesz wychodziłam z...
-Niallem?
-Tak, właśnie
Uff, udało się!
-Gość jest naprawdę w porządku, dobrze trafiłaś- gdybyś wiedział, braciszku, gdybyś wiedział....


~~*~~
Budynek UCLA był ogromny, więc dziękowałam Bogu, że miałam ze sobą Kate, która wydawała się być zafascynowana faktem, że zaczynamy studia.
-To będzie najlepszy rok ever,- pisnęła przytulając mnie z całej siły
-O ile wcześniej mnie nie zadusisz- powiedziałam próbując się od niej odsunąć 
-Wybacz, jestem taka podekscytowana tym wszystkim. W końcu wszystko się układa- popatrzyłam na nią unosząc brwi
-Czy jest coś, co chcesz mi powiedzieć?- zapytałam 
-Um, właściwie to tak, bo wiesz ja...- Nie dokończyła, ponieważ przerwał nam dzwonek oznajmiający rozpoczęcie się spotkania w auli.

Po tym jak dyrektor przywitał wszystkich uczniów, poinformował o obowiązujących zasadach oraz podał plan lekcji ruszyliśmy do swoich klas.
-No nieźle, zaczynamy od psychologii- oznajmiłam 
-I to z drugą klasą- dodała Kate z uśmiechem
Zajęłyśmy z Kate miejsce w przedostatniej ławce i uważnie słuchałyśmy uwag Pana Ronsona.
-No więc sprawdzę teraz obecność, wyczytane osoby proszę o podniesienie dłoni.- Anderson, Adams, Butler,  Bieber, Bieber?- zapytał ponownie jednak po raz drugi odpowiedziała mu cisza- Jak zwykle- westchnął i właśnie wtedy drzwi otworzyły się 
-Kurwa- powiedziałam, gdy ujrzałam, że w drzwiach wejściowych stoi nie kto inny, a Justin kurde Bieber. Przeskanował wzrokiem całą klasę po czym jego wzrok padł na mnie, uśmiechnął się bezczelnie i puścił mi oczko przez, co wzrok wszystkich padł na mnie, a moje policzki zaczęły różowieć.
-Pan Bieber jak zawsze w porę -powiedział Ronson odhaczając go na liście obecności
-Ma się to wyczucie czasu- odpowiedział i ruszył w kierunku ostatniej wolnej ławki, która znajdowała się za nami. Oczywiście przechodząc nachylił się nade mną i szepnął mi, że piękne wyglądam po czym usiadł na wolnym miejscu.
Lekcja minęła dosyć szybko, ale gdyby ktoś kazał mi ją streścić to za nic w świecie nie byłabym w stanie tego zrobić z prostego powodu- Justin! Ten chłopak nie pozwalał mi skupić się ani na chwilę, bo albo ciągnął mnie za włosy, albo wysyłał nieprzyzwoite wiadomości na temat tego, co zrobiłby ze mną gdyby nie byłoby tu innych ludzi. Te wiadomości spowodowały, że moja bielizna totalnie przemokła i nie czułam się z tym komfortowo, więc co chwilę kręciłam się na krzesełku.
-Czy Ty masz hemoroidy?- zgromiłam wzrokiem Kate, która nie potrafiła powstrzymać śmiechu i przechwyciła jeden z liścików od Justina. -O jasna cholera- wyszeptała zakrywając dłonią usta. -Ty i Bieber?-zapytała patrząc na mnie 
-Zamknij się- skarciłam ją na co przewróciła oczami -Spotkamy się dzisiaj? Opowiem Ci o wszystkim
-Jasne, bae w starbucks o 17
Ostatnie minuty lekcji minęły już spokojniej, ponieważ Pan Ronson zdenerwowany zachowaniem Justina przesadził go do przodu.

-Jesteś strasznym dupkiem- pacnęłam Justina w ramię, gdy wychodziliśmy z klasy
-Kochasz to, księżniczko- odpowiedział ze śmiechem
-Kocham Ciebie- pocałowałam go uważając na to by nikt nas nie zauważył (mówiąc nikt mam na myśli Austina). To takie głupie, że muszę okłamywać własnego brata...
-Dobrze się składa, bo ja Ciebie też- odpowiedział, a kąciki moich ust mimowolnie uniosły się ku górze. Co on ze mną robi?
-Tak w ogóle dlaczego nie powiedziałeś mi że studiujesz tam gdzie ja?- zapytałam trochę zbyt ostrym tonem
-Nie wiem - przejechał dłonią po włosach -Ja.. Nie wiem chyba chciałem Cię zaskoczyć - dodał po chwili namysłu
-Udało Ci się to- zaśmiałam się - Zjemy razem lunch?- zapytałam gdy mijaliśmy stołówkę
-Um, wiesz umówiłem się z Austinem i Chazem, więc...
-Nie ma sprawy, zjem z Kate- powiedziałam uśmiechając się do Jay'a i całując go w policzek.
Tak naprawdę nie wiedziałam, gdzie znajduje się Kate, jednak wchodząc do stołówki zauważyłam Nialla, który był mocno pochłonięty rozmową z jakimś chłopakiem.
-Hej, mogę się dosiąść?-zapytałam podchodząc do nich
-Jasne, siadaj. To jest Liam- podałam mu rękę- Li to jest właśnie Val, o której Ci opowiadałem
Okazało się że Liam to naprawdę świetny chłopak i idealnie pasuje do Nialla. Zapytacie dlaczego? Chociażby dlatego, że obydwoje uwielbiają jedzenie i podczas zwykłej 15 minutowej przerwy potrafili zjeść po 2 snickersy i paczkę chipsów. Zazdroszczę im metabolizmu...
-Jaką masz teraz lekcję?- spojrzałam na plan lekcji w telefonie
-Matmę w 124- odpowiedziałam przewracając oczami, ponieważ no proszę Was, kto normalny lubi matematykę?
-Oo, w takim razie przejdziemy przez to piekło razem- powiedział zarzucając swoją dłoń na moje ramię. Wyszliśmy ze stołówki rozstając się z Liamem, który miał fizykę. Przechodząc korytarzem zauważyłam Austina, który stał razem z Kate, Chaz'em i Jay'em i jedyne czego pragnęłam to stać się niewidzialną, jednak tak się nie stało i niestety wśród tylu ludzi mój cudowny brat musiał mnie wypatrzeć
-Co tam u zakochanych?- zapytał przybijając piątkę z Niallem
-Wszystko w porządku- powiedział nieświadomy tego, że jestem z Justinem chłopak. Podniosłam wzrok na Jay'a i zauważyłam jak jego dłonie zacisnęły się w pięści, a żyła na szyi widocznie pulsowała. Mam przejebane...
Na szczęście Niall zauważył, że coś jest nie tak i skończył rozmowę tłumacząc, że nie możemy się spóźnić na matematykę. W drodze do klasy poinformowałam blondyna o tym, że spotykam się z Justinem jednak Austin nie może się o tym dowiedzieć.
-Będę milczał jak grób- powiedział siadając obok mnie
W ogóle nie mogłam skupić się na lekcji i zasypywałam Justina wiadomościami, na początku nie odpisywał jednak jakoś po 7 smsie  poczułam wibrację telefonu
Od: Justin:
Wyjdź na korytarz, teraz.
Nie zastanawiając się długo zapytałam nauczycielki czy mogę wyjść do ubikacji i na całe moje szczęście zgodziła się, więc już po chwili znajdowałam się poza klasą
-Justin ja Ci to...- nie dokończyłam, ponieważ blondyn wciągnął mnie do jakiegoś ciemnego pomieszczenia, w którym było pełno sprzętu do sprzątania.
-Jestem taki wkurzony- wysyczał przyciskając mnie do ściany z całej siły. -Jesteś moja i tylko moja, rozumiesz?- skinęłam głową nie będąc w stanie nic powiedzieć i po tym geście na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
-Co Ty tak właściwie masz na ustach?- zapytał wpatrując się w moje wargi
-Pomadkę- odpowiedziałam lekko zdyszana
-smakuje?- przejechałam językiem po wargach i lekko skinęłam głową
-No to spróbujemy- i właśnie wtedy jego usta znalazły się na moich. Przesuwał swoim językiem wzdłuż konturów moich warg delektując się smakiem mojej pomadki jednak po chwili jego usta znalazły się na mojej szyi zostawiając na niej ślady. W międzyczasie prawą rękę wsunął za materiał moich majtek i palcami pocierał moją łechtaczkę, co doprowadziło mnie do szału.
-Skarbie, jesteś taka mokra- wyszeptał z uśmiechem patrząc prosto w moje oczy -Taka mokra tylko dla mnie- przegryzł płatek mojego ucha i w tym samym czasie poczułam jak wsuwa we mnie dwa palce i porusza nimi coraz szybciej
-Jaay- jęknęłam
-Dojdź dla mnie, księżniczko- niedługo po tych słowach osiągnęłam cudowny orgazm, który zabrał mi wszystkie siły. Gdyby nie silne ramiona Justina upadłabym tyłkiem na zimną podłogę.
-Było dobrze?-zapytał gdy już mniej więcej doszłam do siebie
-Najlepiej- powiedziałam całując blondyna -Chyba powinnam Ci się odwdzięczyć- mój wzrok wylądował na kroczu chłopaka, a jego penis był gotowy do działania, więc wyciągnęłam dłoń w jego kierunku, jednak Justin szybko mnie powstrzymał
-Musisz wracać na lekcję- przewróciłam oczami, ponieważ cholera od kiedy on się przejmuje szkołą?
-Nie przewracaj na mnie oczami, bo będę musiał przełożyć Cię przez kolano- zaśmiałam się jednak jego mina była nadal poważna
-Chyba zacznę więcej przewracać oczami- uśmiechnęłam się zadziornie i złożyłam lekki pocałunek na ustach blondyna
-Jesteś niemożliwa- pokręcił głową ze śmiechem i przejechał palcem po śladach na mojej szyi- i teraz należysz do mnie, zabije każdego idiotę, który Cię dotknie - mimowolnie się uśmiechnęłam, ponieważ to było takie słodkie


Wróciłam do klasy, gdy lekcja dobiegała końca i byłam pewna, że wszyscy wiedzą, co przed chwilą się stało jednak próbowałam o tym nie myśleć, pewnie tylko wyolbrzymiam wszystko.
-Udał się seks?- spojrzałam zszokowana na roześmianego blondyna
-Nie uprawiałam seksu, idioto- syknęłam kopiąc Niall'a w kostkę za co zgromił mnie wzrokiem
-Więc panuje moda na rozczochrane włosy i malinki na szyi? No Val, może chociaż palcówka?
-Niall-krzyknęłam chyba zbyt głośno, ponieważ nauczycielka odwróciła się od tablicy i spojrzała na nas mówiąc, że ma nas na oku.
Po lekcjach wracałam z Austinem, który przez całą drogę do domu opowiadał jak bardzo polubił Niall'a i że to odpowiedni chłopak dla mnie.
-W niedzielę przyjeżdżają rodzice i powinnaś przedstawić im Niall'a- o mało nie zakrztusiłam się napojem, który właśnie piłam
-Co?-zapytałam
-No wiesz, powinni go poznać ja zaprosiłem Kate- powiedział spoglądając na mnie tak jakby badał moją reakcję
-Kate? Dlaczego akurat ją?
-Um, jest Twoją przyjaciółką i pomyślałem, że... że to będzie dobre, a poza tym będzie też Chaz i Bieber
-Oh- nie byłam w stanie wydobyć z siebie żadnego zdania, ponieważ na samą myśl o "rodzinnej" kolacji robiło mi się niedobrze. Nie wyobrażam sobie udawać przed wszystkimi tego, że Niall jest moim chłopakiem, tym bardziej gdy miłość mojego życia będzie siedziała niedaleko mnie...
To będzie katastrofa- pomyślałam wystukując na telefonie wiadomość do Justina.



_______________________________________________________________________
Ahh, w końcu skończyłam ten rozdział. Mam nadzieję, że następny pójdzie łatwiej :D
A Wam jak się podobał?
Zapraszam na mojego drugiego bloga Rebellious Teenager 
Oraz na ASK (Proszę zadawać pytania o nowy rozdział na asku, a nie pod rozdziałem)
Do następnego♥






wtorek, 3 lutego 2015

20. DATE

Szliśmy obok siebie, co jakiś czas niby przypadkowo stykając się dłońmi. Nadal nie wiedziałam na jaki dokładnie koncert idziemy, ponieważ nazwa "5sos" zupełnie nic mi nie mówiła. Jednak nie chciałam dopytywać, bo i tak Justin nic by mi nie zdradził, a poza tym nawet disco polo nie zniszczyłoby mi tej RANDKI. No właśnie randki, jezu jak to cudownie brzmi "randka z Justinem". Mój mózg wykonuje taniec radości na samo przypomnienie tych słów. Mam tylko nadzieję, że nikt mnie nie obudzi i nie powie, że to tylko jeden z tych cudownych snów z udziałem Justina.
-Grosik za Twoje myśli
-Huh?-spojrzałam na blondyna, który przyglądał mi się z takim słodkim uśmiechem, że chciałam rzucić się na niego i zacałować na śmierć. Zwariowałam do reszty...
-Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym być w tej chwili tym pieprzonym Edwardem Cullen'em by móc czytać w Twoich myślach- mój uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej słysząc jego słowa
-Ale Edward nie mógł czytać w myślach Belli- odpowiedziałam pokazując mu język i wtedy stało się coś dziwnego, a mianowicie Justin zbliżył się do mnie i ugryzł mnie w niego. Oczywiście zrobił to na tyle lekko i szybko, że prawie nie poczułam.
-Co to było?- zapytałam śmiejąc się na głos, a blondyn wzruszył ramionami i zawtórował mi
-Nie wiem, po prostu chciałem to zrobić- poczułam jak nasze dłonie po raz kolejny "otarły" się o siebie i tym razem zaryzykowałam i złączyłam je razem. Byłam nieśmiała w stosunku do innych ludzi jednak nie byłam typem dziewczyny, która boi się zrobić pierwszego kroku.
-A to co było?- zapytał unosząc nasze ciągle złączone dłonie
-Po prostu chciałam to zrobić- powtórzyłam jego słowa, kątem oka spoglądając na niego
-Niech żyje spontaniczność- krzyknął unosząc wolną rękę do góry i wybuchając śmiechem.

~~*~~
Próbowaliśmy przedostać się przez ogromny tłum ludzi, którzy również czekali na koncert. Nie wiedziałam dlaczego Justinowi zależało tak bardzo na tym by stać z samego przodu jednak nie zamierzałam narzekać dopóki trzymał mnie za rękę, która jak się okazało idealnie pasowała do mojej. --Jak w bajkach- pomyślałam. Taa, jednak bajki mają to do siebie, że szybko się kończą i tym razem było dokładnie tak samo. Przez swoją niezdarność potknęłam się i zaliczyłam cudowną glebę lądując na kolanach tuż przed Justinem. 
-Kochanie, jak chciałaś zrobić mi dobrze to trzeba było powiedzieć, poszlibyśmy w bardziej ustronne miejsce- Oczywiście nie byłby sobą gdyby nie zawstydził mnie przed setkami ludzi. Poczułam jak skóra na mojej twarzy zaczyna piec i przypomniałam sobie, że nie mam makijażu, więc wszyscy dokładnie zobaczą moje czerwone policzki. 
-Po co? Przecież Tobie wystarczy kilkanaście sekund- nie wiem skąd wzięłam tyle odwagi w sobie żeby mu dowalić, ale dla zobaczenia jego miny i usłyszenia tych głosów kibicujących mojej osobie było warto. Wstałam z ziemi otrzepując się. Uśmiechnęłam się do Justina i ponownie podając mu rękę ruszyliśmy do przodu, co było coraz trudniejsze, bo na scenie pojawił się zespół "Maroon5" i wszyscy (włącznie ze mną) szaleli z radości. 
-W końcu- powiedziałam gdy Justin zatrzymał się tuż przed barierkami odgradzającymi nas od zespołu. Właściwie cieszyłam się że nie stoimy gdzieś z tyłu, bo przez moje 163cm nie zobaczyłabym zapewne niczego oprócz pleców innych ludzi. 
Śpiewałam każdą piosenkę Maroon5 i byłam pod wrażeniem, że znałam prawie każdy tekst chociaż bardziej zadziwił mnie Justin, który zachowywał się dokładnie tak jak ja. Niestety po zagraniu kilku piosenek zeszli ze sceny wcześniej zapowiadając zespół, o którym mówił Justin czyli "5 second of summer"

-No to są chyba jakieś żarty- krzyknęłam, gdy przede mnie wepchał się gość który miał chyba z dwa metry. Próbowałam prosić go aby trochę się przesunął jednak moje błagania poszły na marne.
-Co Ty..- nie dokończyłam, bo poczułam jak Justin podnosi mnie do góry i sadza na ramionach.
-Lepiej?-zapytał
-Lepiej- powiedziałam ściągając czapkę z jego głowy i zakładając ją na swoją głowę.
Czwórka chłopaków mniej więcej w naszym wieku wyszła na scenę i po chwili rozpoznałam poznanego na siłowni Luka. Stał przy mikrofonie z gitarą w dłoni i szczerze mówiąc wyglądał naprawdę dobrze, chociaż nie tak dobrze jak Justin.
Luke przywitał wszystkich zgromadzonych i zapowiedział, że najpierw zagrają "she look so perfect"
Przyznam szczerze, że spodobała mi się ta piosenka i każda kolejna, którą zagrali również. Gdzieś w połowie koncertu pojawiła się tak zwana "całuśna kamera" i oczywiście musiało paść na mnie i Justina. Poczułam jak moje policzki się czerwienią, ponieważ setki ludzi patrzyło na nas, jednak przemogłam się i nachyliłam tak by nasze usta się złączyły. To był krótki, ale bardzo słodki pocałunek.
-To będzie ostatnia piosenka dzisiejszego wieczoru- powiedział trochę zmęczonym głosem Luke, a tłum ludzi zaczął krzyczeć. -Proszę o spokój! Ta piosenka jest dla mnie bardzo ważna, dokładnie tydzień temu po raz pierwszy od dwóch lat zobaczyłem Vicky. Kim jest Vicki zapytacie? otóż była i jest miłością mojego życia. Wiem, że jesteś tutaj i wiem, że kogoś masz, ale to nie zatrzyma mnie przed powiedzeniem, a raczej zaśpiewaniem tego, co do Ciebie czuję i jak bardzo nienawidzę siebie za to że nie zatrzymałem Cię gdy chciałaś odejść.- po tych słowach odsunął się od mikrofonu i usłyszeliśmy pierwsze dźwięki gitary akustycznej.
Piosenka była wspaniała jednak najbardziej utkwiły mi w głowie pewne słowa:

If today I woke up with you right beside me / jeśli dzisiaj obudziłbym się z Tobą koło mnie
Like all of this was just some twisted dream/ Jakby to wszystko było jakimś pokręconym snem
I'd hold you closer then I ever did before  / przytrzymałbym Cię bliżej niż kiedykolwiek wcześniej
And you'd never slip away / i nigdy byś się nie wyślizgnęła

Nie wiem, co Luke zrobił tej dziewczynie, ale wiem jedno, a mianowicie jeżeli ona mu nie wybaczy po tym, co właśnie zrobił to musi mieć serce ze stali!
-Jeżeli zależy Wam na kimś to zaryzykujcie i przyznajcie się do tego zanim będzie za późno- dodał i wydawało mi się że patrzy w naszym kierunku, jednak pozbyłam się tej myśli jak najszybciej mimo, że wyraźnie poczułam jak mięśnie Justina się napięły, co oznaczało, że był zdenerwowany. A może po prostu byłam zbyt ciężka...
-Um, Justin powinnam zejść- wyszeptałam do jego ucha
-Nie wygodnie Ci?-zapytał
-Wygodnie, ale jestem za ciężka- nie widziałam jego twarzy, ale jestem pewna, że przewrócił oczami i oczywiście pozwolił mi zejść dopiero wtedy, gdy znaleźliśmy się w pokoju, w którym przebywali chłopcy z 5 second of summer. Okazało się, że wszyscy są naprawdę fajni i zabawni, więc kolejną godzinę spędziliśmy śmiejąc się i opowiadając różne głupoty.
-Musimy już iść- odwróciłam się słysząc głos Justina i wstałam z sofy. Pożegnałam się ze wszystkimi i razem z blondynem ruszyliśmy do samochodu

~~*~~
-Justin, gdzie jedziemy?-zapytałam zauważając, że nie jedzie w kierunku mojego mieszkania.
-No chyba nie myślałaś, że pozwolę na to byś wróciła głodna z randki- uśmiechnęłam się gdy z jego ust padło słowo "randka". -No co?- zapytał unosząc brwi i patrząc na mnie
-Nic, po prostu nie mogę uwierzyć, że to randka, no wiesz, że to się dzieje naprawdę- powiedziałam zupełnie szczerze
-Ja też nie, ale proszę jeśli to sen to nie budź mnie!

-Wow- powiedziałam skanując wzrokiem restaurację do której weszliśmy. Kremowe ściany idealnie komponowały się z drewnianymi stolikami, na których stały świece. Wszędzie było dużo lampek, co dodało temu miejscu więcej romantyczności. Niedaleko naszego stolika znajdowała się mała scena, na której śpiewał jakiś zespół piękną piosenkę "When a man loves a woman".
Zamówiliśmy jedzenie, które pochłonęliśmy bardzo szybko.
-Mam nadzieję, że ta Vicky wybaczy Lukowi- powiedziałam upijając łyk wina. -Chciałabym aby kiedyś ktoś napisał dla mnie piosenkę- dodałam
-Luke nie zasługiwał na nią. Była dla niego zbyt dobra, brzmi znajomo, co nie?-zaśmiał się bez humoru
-Każdy może się zmienić, Justin- odpowiedziałam patrząc na blondyna i dotykając jego dłoni.- Niektórzy potrzebują po prostu kogoś kto im w tej zmianie pomoże- dodałam z lekkim uśmiechem. 
Chłopak przez chwilę wpatrywał się we mnie po czym wstał od stolika i ruszył w kierunku sceny. Nie wiedziałam, co zamierza zrobić i przerażało mnie to niesamowicie. Przez chwilę rozmawiał z mężczyzną, który do tej pory wykonywał wszystkie utwory, a następnie usiadł na ławeczce obok pianina i po kilku sekundach wszyscy ludzie zgromadzeni w restauracji usłyszeli pierwsze dźwięki tego niesamowitego instrumentu oraz jeszcze bardziej niesamowity głos Justina

Girl, I’m ready, if you’re ready, now / Dziewczyno jestem gotowy jeżeli Ty jesteś gotowa
Ooh, is it ever gonna be? / Czy kiedykolwiek tak będzie
If you’re with it, then I’m with it, now / Jeśli z tym jesteś, wtedy ja z tym jestem
To accept all responsability / aby zaakceptować całą odpowiedzialność
I’d go out of my way / Zszedłbym z własnej drogi
To live by the words that you say / by żyć słowami które mówisz
I don’t wanna be the same/ Nie chcę być taki sam

Maybe you could change me /Może mogłabyś mnie zmienić
Maybe you could change me/ Może mogłabyś mnie zmienić

Maybe you could be the light / Może mogłabyś być światłem
That opens up my eyes/ Które otwiera moje oczy
Make all my wrongs right / Sprawić aby wszystkie moje błędy były poprawione
Change me, change me / Zmień mnie

Don’t fight fire with fire / Nie walcz ogniem z ogniem
If I’m screaming, talk quiter/ Kiedy krzyczę mów ciszej
Understanding and patience/ Zrozumienie i cierpliwość
Feel the pain that I’m facing/ Poczuj ból z którym mam docznienia
Be like Serenity/ bądź spokojem
Help me position my mind / pomóż mi usytuować moje myśli
Take a chance / zaryzykuj
Make a difference in my life / zmień moje życie

Girl, I’m ready, if you’re ready, now /Dziewczyno jestem gotowy jeśli Ty jesteś gotowa 
Ooh, is it ever gonna be?/ Czy kiedykolwiek tak będzie?
If you’re with it, then I’m with it, now/ Jeśli w z tym jesteś wtedy ja z tym jestem teraz.

Śpiewając ostatnie słowa podszedł do mnie, a ja? Ja nie mogłam się ruszyć. Moje ciało zupełnie odmówiło posłuszeństwa. Nie mogłam uwierzyć w to co stało się przed chwilą. Justin Bieber napisał dla mnie piosenkę i zaśpiewał ją przy tylu ludziach. Zaśpiewał ją dla mnie i tylko dla mnie! 
-Val?- poczułam jak blondyn macha dłonią przed moja twarzą - Wszystko w porządku?- nasze spojrzenia się spotkały i nie zastanawiając się ani chwili przyciągnęłam go do siebie złączając nasze usta. To był najlepszy pocałunek jaki do tej pory mieliśmy, wypełniony był wszystkimi uczuciami jakie w sobie kryliśmy przez ten cały czas. Usłyszeliśmy oklaski ludzi i odsunęliśmy się od siebie.
-Chciałabym Cię zmienić, ale nie mogę- powiedziałam poważnie, a Justin spojrzał na mnie ze strachem w oczach. -Nie mogę tego zrobić, bo... bo kocham Cię takiego jakim jesteś - dodałam i ponownie poczułam jego usta na swoich.
-Ja też Cię kocham, Val- wyszeptał między pocałunkami i właśnie w tym momencie byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. 


Val:
"Kiedy ktoś jest tak wyjątkowy, wiesz o tym prędzej, niż się spodziewasz. Poznajesz to instynktownie i masz pewność, że cokolwiek się stanie, już nigdy nie będzie nikogo takiego jak on"

Justin:
"Uświadomił sobie, że z tą dziewczyną chciałby stawić czoło przyszłości. Wiedział, że jest za młody na takie refleksje i w ogóle nie ma co myśleć o małżeństwie, a jednak czuł, że gdyby spotkał Ją za dziesięć lat, byłaby tą jedyną"


_____________________________________________________
Love,love,love! ♥
Jak podoba Wam się rozdział? Piszcie, co o nim myślicie.
Dziękuję Wam za tak dużo wyświetleń i za każdy komentarz, który niesamowicie mnie motywuje do pracy. (Prosiłabym jednak, aby jedna osoba dodawała tylko jeden komentarz).
Wszystkie pytania np. o rozdział czy o cokolwiek piszcie tutaj ASK
I bardzo serdecznie zapraszam na mojego nowego bloga Rebbelious teenager
Do następnego :*