niedziela, 12 października 2014

12. It's funny but I'll miss you

-Muszę wyjechać- po usłyszeniu tych słów moje oczy rozszerzyły się jakbym zobaczyła ducha.
-Jak...Jak to? Dlaczego?-zapytałam ilustrując twarz chłopaka
-Nie wszystko poszło po mojej myśli. Muszę chronić Jazzy za wszelką cenę, nie pozwolę żeby Flacko zrobił jej krzywdę- westchnęłam przytulając do siebie Justina, który szybko wzmocnił nasz uścisk. Najwidoczniej potrzebował tego. Zrobiło mi się go żal, mimo iż nigdy nie opowiadał mi o swojej przeszłości uważam, że nie należała ona do najlepszych. -Muszę jechać- szepnął do mojego ucha i odsunął się ode mnie.
-Nie zostaniesz na noc?- zapytałam mając nadzieję, że może zmieni zdanie
-Im szybciej wyjedziemy tym lepiej dla nas
-A gdzie się zatrzymacie?
-Chaz'a rodzice mają mały domek w San Luis w Arizonie. Powiedział, że możemy tam zostać na jakiś czas- skinęłam głową na znak, że rozumiem. -Muszę obudzić Jazzy- Chłopak zszedł z łóżka i wyszedł z pokoju, a moje oczy powoli zaczęły wypełniać się łzami, których za wszelką cenę próbowałam się pozbyć. Musiałam być silna, nie chciałam dokładać Justinowi kolejnych zmartwień i tak miał ich dużo. Próbując zająć czymś głowę chociaż przez sekundę, postanowiłam wstać i odłożyć książkę, którą wcześniej czytałam na półkę.
-Jest trochę zdezorientowana, ale już wstaje- usłyszałam głos chłopaka i momentalnie podskoczyłam ja oparzona na co Bieber zachodził się od śmiechu tak bardzo, że musiał usiąść
-Ha ha ha, bardzo śmieszne- zaszydziłam wystawiając mu język
-Chodź tu- powiedział poklepując dłońmi swoje kolana. Przez chwilę rozważałam w głowie co powinnam zrobić? Na samą myśl o tym, że miałam siedzieć na kolanach Justina przegryzłam wargę i wtedy właśnie poczułam jego ręce na moich. Przyciągnął mnie do siebie tak że siedziałam okrakiem na jego kolanach.
-Mówiłem, żebyś nie przegryzała tej cholernej wargi- jego głos był niski i stanowczy. Chciałam przeprosić, ale wtedy poczułam jego usta na swoich. Byłam w takim szoku, że nie oddałam pocałunku przez co Justin posłał mi zdezorientowane spojrzenie. -Um, ja przeprasz...- przerwałam mu i tym razem ja złączyłam nasze usta. Nasz pocałunek z każdą sekundą stawał się bardziej namiętny. Ułożyłam swoje dłonie na włosach chłopaka i delikatnie ciągnęłam za końcówki. W tym czasie ręce Justina błądziły po moich plecach, biodrach aż w końcu dotarły do moich pośladków. Poczułam jak je ściska i mimowolnie moje usta się rozchyliły i wydostało się z nich westchnienie, co chłopak wziął jako zachętę. Jego język ocierał się o mój, co było tak cholernie dobre! Jednak po chwili Justin przeszedł swoimi ustami na moją szyję, zostawiając na niej kilka śladów. Z każdą sekundą chciałam więcej. Za każdym razem gdy Justin mnie dotykał w moim brzuchu wybuchała eksplozja. To było uczucie zbliżone do tego jakbym jechała na rollercoasterze w dół... Co ja pieprze? To było o wiele lepsze uczucie od głupiej kolejki!
Poczułam jego ręce pod moją koszulką, która po kilku sekundach wylądowała na podłodze. Nie zostając dłużna oderwałam się na chwilę od Justina i ściągnęłam z niego koszulkę, palcami przejeżdżając po jego idealnie wyrzeźbionym abs'ie zatrzymując się i zahaczając palcami o gumkę jego spodni. Podniosłam swój wzrok i na ułamek sekundy nasze spojrzenia się spotkały. Widziałam w jego spojrzeniu dokładnie to co on widział w moim czyli pożądanie. Było mi niewygodnie i szukałam wygodnej dla siebie pozycji dlatego też co chwilę ocierałam się tyłkiem o męskość chłopaka, która z sekundy na sekundę stawała się coraz większa.
-mm, skarbie doprowadzasz mnie do szału- usłyszałam cichy głos Justina przy swoim uchu i poczułam jak z całej siły ścisnął mój pośladek przez co głośny jęk wydostał się z moich ust.
-Mogłeś mnie obudzić jak skończysz już ją pieprzyć! Przynajmniej bym się wyspała- słysząc głos Jazzy oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy w stronę blondynki. -Czekam na zewnątrz, pośpiesz się- przewróciła oczami i trzaskając drzwiami wyszła z mieszkania. Staliśmy tak jeszcze przez chwilę normując oddech i patrząc przed siebie.
-To było...ugh- powiedziałam uderzając pięścią w czoło, co po raz kolejny wywołało śmiech u blondyna. -No co Cię znowu tak śmieszy?- zapytałam zirytowana,podnosząc i zakładając bluzkę
-Ty! Jesteś straszną panikarą. To tylko Jazzy widziała mnie już w takich sytuacjach- po tych słowach poczułam jakby ktoś przywalił mi konkretnie w twarz. Nie uszło to uwadze Justina. podszedł do mnie i złapał moją twarz w dłonie.-Przepraszam, to nie miało tak zabrzmieć
-Um, jasne nic się przecież nie stało- posłałam mu wymuszony uśmiech mając nadzieję, że nie dowie się co tak naprawdę czułam.-Musisz już iść- powiedziałam przerywając niezręczną ciszę, która między nami panowała. Chłopak westchną zrezygnowany i oddalił się w kierunku drzwi.
-Uważaj na siebie shawty!
-Zawsze uważam, jedźcie bezpiecznie!
-Napiszę jak dojedziemy na miejsce- skinęłam głową i poczułam jak Justin obejmuje mnie swoimi ramionami.- Wiesz- zaśmiał się -to dziwne, ale będę tęsknił- po tych słowach cała moja złość odeszła
-Ja też będę tęsknić, ale mam nadzieję, że szybko wrócisz- powiedziałam opierając głowę o tors Justina.
-Też mam taką nadzieję- odsunął się ode mnie i spojrzał mi w oczy -w końcu czuję, że mam do kogo wracać- poczułam jego usta na swoich, lecz tym razem nie pozwolił mi się nimi nacieszyć. Odprowadziłam go wzrokiem aż do samochodu po czym zamknęłam drzwi i ruszyłam do pokoju. Rzuciłam się na łóżko i tępo wpatrywałam się w sufit myśląc o wszystkim, co się stało. Z jednej strony współczułam Justinowi, ale z drugiej byłam na niego zła. Nie wiem dlaczego robi to wszystko, więc nie mogę go oceniać, ale wiem, że gdyby tylko chciał mógłby wyjść z tego gówna. Boże ten chłopak jest jedną wielką zagadką. Prawie nic o nim nie wiem, ale nie mogę się od niego uwolnić, przyciąga mnie z taką siłą, że staje się to niebezpieczne. Czuję, że z każdym wypowiedzianym przez niego słowem zakochuje się w nim coraz bardziej...

Justin POV

Jechaliśmy już od dobrych dwóch godzin. Jazzy spała na siedzeniu obok, a ja nie potrafiłem uwolnić się od natłoku myśli. Myślałem o tym, co stało się kilka godzin temu. Oczywiście całowanie nie było dla mnie nowością, ale tym razem było inaczej... Nie chodziło tylko o zaspokojenie swoich potrzeb. Nawet nie potrafię znaleźć odpowiednich słów na to jak zajebiście się czułem mając ją przy sobie, uśmiechniętą z tym seksownym spojrzeniem. Jest taka niewinna, delikatna, słodka...Kurwa, Bieber zachowujesz się jak cipa,nie tak Cię wychowano!- Skarciłem się w myślach. 

~~*~~
-Jazzy wstawaj! Jesteśmy na miejscu- wyłączyłem silnik i odpiąłem pasy. - Jazzy!-krzyknąłem na co blondynka otworzyła powieki
-Gdzie jesteśmy?
-San Luis, wysiadaj- powiedziałem wychodząc z samochodu i otwierając drzwi do domu.
Nie był zbyt duży, ale przytulny. 
-Chcesz coś do jedzenia?-zapytałem 
-Jest 3 w nocy, kto normalny je o tej porze?- wzruszyłem ramionami i włożyłem do ust wcześniej kupione chipsy. -Gdzie mam spać?- zaprowadziłem Jazzy do jej tymczasowego pokoju, który muszę przyznać był całkiem, całkiem. Już miałem wychodzić, ale zatrzymał mnie głos Jazzy
-Kim jest ta dziewczyna?-odwróciłem się i posłałem zdezorientowane spojrzenie Jazzy. -No ta z którą się macałeś?
-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła
-pf, mam tam zapewnione miejsce od kiedy się urodziłam. No więc? Kto to?
-Nikt!- nie chciałem opowiadać jej o Val.
-Nie chcesz? Nie mów, ale jeżeli zależy Ci tylko na dobraniu się do jej majtek to odpuść. No chyba, że chcesz mieć kolejną osobę na sumieniu. Znam się na ludziach i wiem, że jest wrażliwą suką!- wiedziałem, że ma rację, ale moja duma nie pozwoliłaby zgodzić się ze zdaniem mojej młodszej siostry.
-Dobranoc Jazz- pocałowałem ją w czoło i udałem się do swojego pokoju. Długo myślałem nad tym co powinienem zrobić z Val. Chciałem odpuścić, zapomnieć lecz jakiś pierdolony głos w mojej głowie mi tego zabraniał. Nigdy nie potrafiłem opowiadać ludziom o swoich uczuciach, zawsze przelewałem je na papier i tym razem postanowiłem zrobić to samo tylko tym razem chciałem aby Val dowiedziała się co czuje dlatego wziąłem telefon do ręki i napisałem wiadomość

Do:Val
Jesteśmy już na miejscu.

"Maybe you could be the light
That opens up my eyes
Make all my wrongs right
Change me, change me
Don’t fight fire with fire
If I’m screaming, talk quiter
Understanding and patience
Feel the pain that I’m facing
Be like Serenity
Help me position my mind
Take a chance
Make a difference in my life"*

Wiedziałem, że Val już śpi dlatego nie czekając na odpowiedź poszedłem w jej ślady!
_____________________________________________________________________________
Dziękuję za 13 000 wyświetleń! Co myślicie o rozdziale?
20 kom=nowy rozdział (Nie dajecie mi wyboru)
Może wychodzę na zołzę, ale staram się, poświęcam swój czas, więc oczekuję czegoś w zamian! :)
*Justin Bieber-Change me