czwartek, 22 stycznia 2015

19. Pattie, Jerry

25 komentarzy = nowy rozdział!

-Naznaczyłaś mnie- podszedł bliżej mnie pokazując ślady, które zostawiłam na jego szyi. -To chyba znaczy, że należę do Ciebie, prawda?
Te słowa odbijały się echem w mojej głowie i jedyne, co chciałam zrobić to wykrzyczeć mu że to prawda, jednak powstrzymałam się od tego bojąc się reakcji Justina. Wiem, że nigdy nie interesowały go związki, miłości itp. a ja już wystarczająco zrobiłam z siebie idiotkę mówiąc mu, że jestem w nim zakochana.
-A Ty chcesz należeć do mnie?-zapytałam łapiąc z nim kontakt wzrokowy w lustrze przed, którym staliśmy. Popatrzył na mnie i zauważyłam jak jego ciało się napięło, a ręce, które trzymał na moim odkrytej talli stały się wilgotne, co oznaczało, że był przestraszony. Odwrócił mnie tak, że byłam twarzą do niego i już chciał coś powiedzieć niestety ponownie przerwał nam głos jego mamy
-Justin, no zejdź w końcu, obiad stygnie- po tych słowach przewrócił oczami, a ja zachichotałam, ponieważ wyglądał tak śmiesznie, gdy był zirytowany.
-chodź- powiedział złączając nasze dłonie i kierując nas do kuchni.
Przyznam się że nerwy zaczęły brać kontrolę nad moim ciałem, a to nie było dobre. Zastanawiałam się jaka ona jest? czy potraktuje mnie jak te wszystkie "dziewczyny" Justina? Nie chciałabym aby pomyślała o mnie w ten sposób mimo, że tak naprawdę niczym się od nich nie różnię w końcu też nie jestem z Justinem, ale uprawiam z nim seks.
-O, jesteś- powiedziała i odwróciła się w naszą stronę tym samym zauważając mnie.- Nie wiedziałam, że masz gościa- dodała ponownie patrząc na Justina.
-Um, to jest Val... Val Butler- uśmiechnęłam się delikatnie podając dłoń mamie Justina, która od razu odwzajemniła gest.
-Jestem Pattie i byłoby mi miło gdybyś została z nami na obiad- popatrzyłam na Justina, który w odpowiedzi uśmiechnął się do mnie i odsunął mi krzesło tym samym dając mi znak żebym usiadła, co też uczyniłam.
Obiad był przepyszny, nie żebym chciała się podlizać, ale uważam, że Pattie świetnie gotuje, co oczywiście jej powiedziałam. Pattie jak zapewne każda mama zrobiła ze mną krótki "wywiad" pytając o zainteresowania i tego typu rzeczy. Rozmowa z nią była bardzo miła szczególnie jak powiedziałam jej że od jutra zaczynam studia na UCLA. Okazało się że ona również się tam uczyła i co najważniejsze poznała tam miłość swojego życia Jerrego, a inaczej mówiąc ojca Justina. Jednak gdy wspomniała o nim z jej twarzy zniknął uśmiech, który towarzyszył jej do tej pory i właśnie wtedy dotarło do mnie to że Justin wspominał mi że jego taty już z nimi nie ma.
-Musimy już iść- ciszę przerwał głos Justina
-Gdzie się wybieracie?- zapytała Pattie obserwując blondyna, który wkładał brudne talerze do zmywarki.
-Kojarzysz Hemmings'a?- Pattie skinęła głową -No więc razem ze swoim zespołem dają dzisiaj koncert na Venice Beach. Pomyślałem, że pójdziemy ich wesprzeć.
-Tylko wróć o normalnej porze i nie wpakuj się w żadne problemy- Jay przewrócił oczami i uśmiechnął się lekko zapewniając, że będzie się trzymał z dala od kłopotów.
-Miło było Panią poznać- powiedziałam żegnając się z kobietą i wsiadając do samochodu

-Mam nadzieję, że Twoja mama mnie polubiła- powiedziałam patrząc na chłopaka, który nie odrywał wzroku od jezdni.
-A to ma jakieś znaczenie?- zapytał patrząc kątem oka na mnie.
-Um, nie chcę wyjść na jedną z tych Twoich "przyjaciółek od seksu"- warknęłam, ponieważ czułam się urażona wcześniejszym pytaniem.
-Val- poczułam jak jego dłoń dotyka mojego uda, ale tak szybko jak się tam znalazła tak szybko ją strąciłam w odpowiedzi dostając zrezygnowane westchnienie blondyna. -Po pierwsze nie jesteś taka jak one, a po drugie nigdy nie przyprowadzałem tych dziewczyn do domu, więc moja mama z pewnością nie pomyślała o Tobie w ten sposób, a po trzecie- zrobił głęboki wdech- kurwa Val ona pierwszy raz od czterech lat wspomniała o ojcu- po tych słowach wyciągnął z paczki papierosa i zaciągnął się powoli wypuszczając dym.
-Co się stało z Twoim tatą?-zapytałam niepewnie
-Naprawdę chcesz wiedzieć?- skinęłam głową i czekałam na odpowiedź jednak zamiast tego blondyn dodał gazu i po chwili zatrzymaliśmy się na parkingu przed miejscem, którego się obawiałam.
-To się stało- powiedział wskazując na grób, w którym pochowany był jego ojciec.
Nie wiedziałam, co powiedzieć, bo każde zdanie, które wymyśliłam w swojej głowie nie było odpowiednie. Dlatego postanowiłam przytulić chłopaka, który najwyraźniej tego potrzebował.
-Byłem z nim wtedy na trybunach- powiedział po chwili i odsunął się ode mnie siadając na ławeczce obok grobu. Usiadłam obok niego, a chłopak kontynuował
-Pokłóciłem się z nim, bo tak długo czekałem na to by pójść z nim na mecz nets'ów, a on w ostatniej chwili mnie wystawił tłumacząc, że ma pilne wezwanie. Był strażakiem i musiał jechać do palącego się budynku. Wkurzyłem się jak jeszcze nigdy i powiedziałem mu -wziął głęboki wdech i zacisnął oczy jakby próbował powstrzymać łzy - powiedziałem, że wolę nie mieć ojca niż mieć takiego jak on a po kilku godzinach zadzwonił telefon i powiedzieli... Powiedzieli, że on, że on nie żyje- nie zastanawiając się dłużej przytuliłam chłopaka, który nie był w stanie dłużej powstrzymywać łez i wybuchnął płaczem ściskając mnie mocniej.


Justin POV

Poczułem niesamowitą ulgę mówiąc to wszystko Val. Cztery lata dusiłem to w sobie, bo bałem się osądzania, bałem się że wszyscy, których znam odsuną się ode mnie, z nienawidzą mnie tak bardzo  jak ja nienawidzę siebie. Codziennie idąc spać modliłem się o śmierć, a wstając przeklinałem Boga za to że nie spełnił moich próśb. 
Odsunąłem się od Val i ponownie kontynuowałem swój monolog
-Nagle przestałem się bać wszystkiego, wciągnąłem się do gangu, by zarobić kasę, bo po śmierci ojca było z tym ciężko, ale tak naprawdę dobrze się tam czułem.W końcu poczułem, że żyję mimo, że tylko czekałem na moment, w którym ktoś strzeli mi kulkę w głowę. Popieprzony hipokryta ze mnie- powiedziałem lekko uśmiechając się do brunetki.
-Musimy się zbierać- dodałem podnosząc się z ławeczki i udając się do samochodu z Val

-Możemy skoczyć do mojego mieszkania, chciałabym się przebrać i pomalować- spojrzałem na Val, która robiła minę "szczeniaczka"
-Nie rób tego- powiedziałem ze śmiechem -Nie mamy czasu, koncert zaczyna się za 20 min a nie wypada się spóźnić na pierwszą randkę- powiedziałem zaskakując ją ostatnimi słowami totalnie. - Poza tym wyglądasz ślicznie bez makijażu- pocałowałem jej policzek i zapaliłem samochód, włączając "Alone Together" Fall out Boy, a brunetka od razu zaczęła "śpiewać" zagłuszając głos Peta Wenza, ale nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie potrzebowałem jej bo jako jedyna wprowadzała do mojego żałosnego życia optymizm.
-To jak? Pójdziesz ze mną na randkę?- zapytałem zatrzymując samochód na parkingu
-Z przyjemnością, proszę Pana- odpowiedziała, a na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech.
Co ona ze mną robi?!


_________________________________
Miałam opisać tutaj przebieg randki jednak postanowiłam to zrobić w następnym rozdziale.
Wystarczająco dużo się działo w tym rozdziale.
Co myślicie o takiej wersji Justina?

Chciałabym również odpowiedzieć na zarzucanie mi niesystematyczności w dodawaniu rozdziałów.
No więc nigdy nie deklarowałam, że rozdziały będą się pojawiać w takich samych odstępach czasu.
Przejrzałam statystyki i okazuję się że jedyna dłuższa przerwa była pomiędzy rozdziałem 12 a 13.
Haha, poćwiczyłam matematykę i oto moje obliczenia:
między rozdziałem 14 a 15 mięło 12 dni
15 a 16 minęło 9 dni
16 a 17 minęło 13 dni
17 a 18 minęło 13 dni
18 a 19 minęło 12 dni
Nie chciało mi się patrzeć na te wcześniejsze, ale dodawane były jeszcze częściej, co z resztą możecie sami sobie sprawdzić. Piszę to tylko dlatego, że przyznam się że zdenerwowało mnie to że mówicie, że długo trzeba czekać na kolejny rozdział.
Sama czytam wiele opowiadań i zdarza się tak że na jeden rozdział muszę czekać nawet dwa miesiące i pewnie byłabym zła o to że ktoś "olewa" dane opowiadanie, ale sama pisze, więc wiem, że często brak rozdziału nie jest spowodowany naszym lenistwem.

Ojoj, rozpisałam się trochę, więc przepraszam. Mam nadzieję, że rozdział się spodobał, jeżeli tak to standardowo zachęcam do wyrażenia swojej opinii w komentarzu. :)
Zapraszam również na mojego drugiego bloga: rebelious teenager
Jeżeli macie jakieś pytania to zapraszam tutaj: ask






wtorek, 20 stycznia 2015

Nowy blog!

Witam Was!
Nie, to nie jest nowy rozdział, przykro mi. :(
Jednak chciałabym Was zaprosić do czytania mojego nowego opowiadania.
Jest ono o chłopcach z 5SOS, ale głównym bohaterem jest Luke Hemmings.
Hmm, jednak co zrobić gdy nie jesteście ich fankami?
To proste! Używamy swojej wyobraźni i zamiast Hemmings'a
naszym głównym bohaterem będzie nasz idol, którym może być 
Justin Bieber, Harry Styles, Niall Horan czy ktokolwiek inny :)

Link do opowiadania: Rebellious teenager

FABUŁA:

Susan jest 18 letnią córką zagorzałego rockman'a Billiego. Rok po śmierci mamy wyprowadza się wraz z ojcem do Seattle, miasta rocka i grung'u. Tam właśnie poznaje Luka Hemmings'a oraz jego przyjaciół. 
(To nie jest kolejna opowieść o niebezpiecznym chłopaku z gangu, lub o cierpiącej na depresję nastolatce, która dzięki złemu chłopakowi, który oczywiście jest dobry dla niej wychodzi na prostą. )
Ta opowieść jest inna, bo jest przyziemna!


sobota, 10 stycznia 2015

18. I want to know you more

Minął prawie tydzień odkąd nie widziałam Justina. Komunikowaliśmy się ze sobą głównie przez telefon, co z jednej strony mnie denerwowało, a z drugiej cieszyło, ponieważ zaraz po tym jak wytrzeźwiałam było mi głupio, że powiedziałam mu o moich uczuciach. Pewnie powiedział o tym wszystkim swoim znajomym i teraz śmieją się ze mnie. A może tego nie pamięta? W końcu był pijany, a później nie wspomniał o tym. Tak, tego będę się trzymać!
Spojrzałam leniwie na zegarek w telefonie, który wskazywał 8:45. Nie miałam nic zaplanowanego na dzisiaj, jednak nie mogłam dalej leżeć w łóżku, bo moje myśli niebezpiecznie krążyły wokół Justina. Podeszłam do szafy wyciągając z niej bieliznę, krótki biały crop top i jeans'owe shorty. Udałam się do łazienki biorąc krótki prysznic. 
Nie byłam głodna, więc po prysznicu od razu zasiadłam przed laptopa, ubierając okulary (mała wada wzroku) i sprawdzając wszystkie ulubione strony. Zauważyłam, że Austin dodał zdjęcie z jakąś dziewczyną. Niestety miała na sobie kapelusz i okulary przeciwsłoneczne przez, co nie mogłam jej rozpoznać. Uśmiechnęłam się sama do siebie widząc jak szczęśliwie wygląda Austin, długo namawiałam go na ten wyjazd, ale w końcu się udało. Niestety już jutro wraca, ale te cztery dni w Nowym Yorku z pewnością poprawiły mu humor. Wyłączyłam fejsa i szukałam jakiegoś odpowiedniego filmu, ale przerwał mi w tym dźwięk dzwonka. Podeszłam do drzwi zastając w nich Biebera. Miał na sobie snapback, biały t-shirt, czarne koszykarskie spodenki i białe supry. Moje obczajanie przerwał głos chłopaka.
-Skończyłaś?- przewrócił oczami i uśmiechnął się bezczelnie. Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo ponownie zaczął mówić - To dobrze, bo nie mamy za dużo czasu
-Czasu? Czasu na co?- zapytałam nadal stojąc w miejscu
-Stwierdziłem, że spędzimy razem cały dzień w końcu pojutrze zaczynasz szkołę- powiedział nie przestając się uśmiechać.- przy okazji weź ze sobą strój do ćwiczeń- Wzruszyłam ramionami udając się do pokoju po rzeczy. Włożyłam na stopy białe conversy
-Gotowa- stwierdziłam chowając telefon do kieszeni. 

~~*~~
-Co tak właściwie robimy przed siłownią?- zapytałam patrząc na ogromy szyld na budynku.
-Hmm, co można robić na siłowni?- udawał zamyślonego - Ćwiczyć?- ah ten jego sarkazm.
-Uważasz, że jestem za gruba i dlatego zabierasz mnie na siłownię?- zapytałam ze złością. Nienawidzę tematu mojej wagi, czuję się wtedy źle.
-W ogóle tak nie uważam- powiedział spokojnie i popatrzył mi w oczy - Po prostu stwierdziłem, że chcę Ci pokazać jak spędzam czas, co mnie interesuje i nie wiem, chciałem żebyś mnie lepiej poznała. Jeżeli nie chcesz to nie musimy tam iść. 
-Nie! - krzyknęłam - To znaczy chcę Cię poznać, chodźmy już!- weszliśmy do środka, podchodząc do recepcji. Oczywiście recepcjonistka bardzo dobrze znała Justina i nie obeszło się bez flirtu, co mnie niesamowicie zdenerwowało. Chwila, co? Niee, wcale mnie to nie zdenerwowało. Przecież nie jesteśmy razem. Blondyn coś powiedział dziewczynie, a ta spojrzała na mnie z wyższością i dała kluczyk do szafki. Posłałam jej krzywe spojrzenie i ruszyłam przed siebie. Może i z nim flirtujesz, ale to ze mną chce spędzić cały dzień, suko.
-Za 5 min przed wejściem- skinęłam głową i skręciłam w kierunku swojej szatni.
Wyciągnęłam z torby i ubrałam na siebie sportowy stanik w fioletowym kolorze, szare sportowe spodenki, oraz szare roshe run. Stanęłam przed lustrem i moim oczom ukazały się wszystkie kompleksy. Mój brzuch wygląda jakbym była w szóstym miesiącu ciąży, mam zbyt szerokie biodra. Zrezygnowana, związałam włosy w wysokiego kucyka i wyszłam z szatni, zauważając Justina opartego o ścianę i rozmawiającego z jakimś chłopakiem. Był mniej więcej wzrostu Bieber'a, blondyn, włosy miał tak samo ułożone, jedyne co ich różniło to brak tatuaży na ciele nieznajomego, oraz kolczyk w wardze.
-Hej- zaczęłam nieśmiało, podchodząc do chłopaków
-Hej,um to jest- zaczął Justin, ale chłopak mu przerwał
-Jestem Luke, miło Cię poznać- uśmiechnęłam się i podałam mu rękę. - Nie wiem po co wybierasz się na siłownię skoro masz takie świetne ciało- moje policzki przybrały różowy kolor, ponieważ jego błękitne tęczówki gapiły się na moje odkryte ciało.
Chciałam coś odpowiedzieć, ale Justin przyciągnął mnie do siebie - musimy już iść, sorki Hemmings- uśmiechnęłam się delikatnie i pomachałam na pożegnanie,a  chłopak odwzajemnił gest.

-Co to miało znaczyć?!- krzyknęłam mierząc Justina wzrokiem
-Lepiej mi powiedz, co Ty masz na sobie?!- o nie, wkurzony Bieber nie zwiastuje niczego dobrego
-Hm, no nie wiem. Strój sportowy? Bo jesteśmy na siłowni?- widziałam jak się wkurzył, ale nie miałam zamiaru mu ustępować, bo przecież nic nie zrobiłam
-Cokolwiek- minął mnie i podszedł do sztang.
-Okeej- powiedziałam właściwie sama do siebie i udałam się na bieżnię. Jak na złość była ustawiona tak, że miałam świetny widok na blondyna. Przewróciłam oczami i zaczęłam biegnąć. Oczywiście mimo ogromnego skupienia nie potrafiłam nie spojrzeć na Jay'a. Wyglądał tak dobrze!
-Myślę, że na dzisiaj wystarczy- usłyszałam głos Justina i wyłączyłam urządzenie. -Ogarnij się i spotkamy się w recepcji- skinęłam głową i ruszyłam do szatni. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam w wcześniejsze ubrania. Postanowiłam zostawić włosy mokre, bo nie chciałam aby blondyn zbyt długo na mnie czekał.
-Jestem- powiedziałam odrywając wzrok Justina od tej sztucznej suki.
-Okay- uśmiechnął się mierząc mnie wzrokiem - trzymaj się, A - uniósł dwa palce w górę
-Do wieczora, Jus- na twarzy Justina pojawił się grymas, ale zignorowałam to bo bardziej ciekawiło mnie, co takiego wydarzy się wieczorem.

~~*~~
-Do wieczora,Jus- przedrzeźniałam blondyna podczas jazdy, a jego mięśnie lekko się napięły, co oznaczało, że się zdenerwował
-Nienawidzę jak ktoś mówi do mnie Jus
-Um, wybacz, nie wiedziałam- z nerwów zaczęłam bawić się palcami u rąk, ale poczułam jego dłoń a swojej
-Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz, ale możemy to nadrobić- uśmiechnął się, co trochę mnie uspokoiło, nie był zły. Skinęłam głową na znak, że się zgadzam.
Jechaliśmy jeszcze ok 15 min podczas których rozmawialiśmy o naszym ulubionym temacie, a mianowicie muzyce.
-Justin, co my tak właściwie tutaj robimy?-zapytałam patrząc na średniej wielkości, biały dom, zrobiony totalnie w stylu amerykańskim. Był ładny, ale moją uwagę przykuł piękny ogród przed nim, wypełniony różnego rodzaju kwiatami.
-Poznajemy się- posłał mi ten swój zadziorny uśmiech i wysiadł z samochodu. Siedziałam w środku jeszcze kilkanaście sekund mając nadzieję, że podejdzie otworzyć mi drzwi, jednak nic takiego nie miało miejsca. -Za dużo filmów, idiotko. - pomyślałam i dołączyłam do chłopaka.
Im bliżej wejścia byliśmy tym bardziej zdenerwowanie dawało mi się we znaki.
-Spokojnie, skarbie nie ma nikogo- musnął ustami mój policzek, a w moim brzuchu wybuchło milion pieprzonych motylków
Po tym jak blondyn uporał się z otworzeniem drzwi, weszliśmy do środka. Mieszkanie było zrobione na styl retro. Kuchnia oraz salon były połączone ze sobą. Pomieszczenie było koloru białego, lecz wszystkie dodatki były czarne, co czyniło to pomieszczenie eleganckim. Na ścianach było dużo ramek ze zdjęciami. Na jednym z nich był mały Justin, którego poznałam od razu, dziewczynka, która jak się domyśliłam była jego siostrą Jazmyn, dorosła kobieta oraz mężczyzna, których uznałam za rodziców Justina, był jeszcze mały chłopczyk, którego nie znałam. To jego brat? Nigdy nie wspominał o nim, dziwne...
-Głodna?- moje rozmyślania przerwał głos blondyna. Przyciągnął mnie do siebie i położył brodę na moim ramieniu wpatrując się zapewne w zdjęcie.
-To Twój brat?- zapytałam wskazując na małego chłopczyka
-Tak
-Nigdy o nim nie mówiłeś- odwróciłam się tak że stałam twarzą do niego
-Nie ma o czym.- odsunął się ode mnie i ruszył do kuchni. W mojej głowie pojawiło się milion pytań, którymi chciałam zasypać Justina jednak postanowiłam zaczekać aż sam mi o wszystkim powie.
Nie zastanawiając się długo poszłam w jego ślady i po chwili zajadaliśmy się pizzą z mikrofali.

Po zjedzeniu całej pizzy, udaliśmy się do pokoju Justina, który znajdował się na piętrze. Białe ściany prawie w całości pokryte były plakatami różnych zespołów. 
-Lubisz Bring Me The Horizon?- zapytałam patrząc na plakaty
-Miłość od pierwszego posłuchania- roześmiał się opadając na łóżko - Ale jak komuś o tym powiesz to się wyprę- dodał już całkiem poważnie, chociaż lekki uśmieszek go zdradzał
-Bez różnicy i tak nie znam Twoich znajomych, oprócz Chaza- podeszłam do łóżka i dzięki temu, że Justin zrobił mi miejsce znalazłam się obok niego. 
-No więc, co chcesz o mnie wiedzieć?- zapytał przewracając się na bok i podtrzymując się na łokciu. - Tylko nie mów, że wszystko, bo nie mamy aż tyle czasu
-Chciałabym wiedzieć więcej o Tobie i Twojej rodzinie- odpowiedziałam po chwili namysłu
-No więc... Nazywam się Justin, ale to już wiesz- uśmiechną się zadziornie, na co przewróciłam oczami - Kiedyś było nas tutaj pięcioro, ale teraz zostałem tylko ja, mama i Jazzy. 
-Przykro mi- wyszeptałam przytulając się do jego klatki piersiowej.
-Luz, Każdego z nas to czeka. "Śmierć jest jedynie rozdziałem"*- powiedział całkowicie poważnie
-Czy Ty właśnie zacytowałeś Olivera?- zapytałam z uśmiechem na ustach. Jego policzki przybrały różowy kolor. Czyżby nasz Bieberek się zawstydził?
-Lubię Cię o wiele bardziej jak siedzisz cicho- udawał obrażonego
-Mogę być cicho- powiedziałam siadając na brzuchu blondyna i całując jego szyję. Jego dłonie szybko odnalazły mój tyłek ściskając go na tyle mocno, że jęk wyszedł z moich ust
-Mm, akurat ten dźwięk nigdy mi się  nie znudzi - szepnął łącząc nasze usta w jedną całość. Nasze języki walczyły o dominację. Oderwałam się od Justina ściągając z niego koszulkę, która zaczęła mi przeszkadzać. Gdy wylądowała na podłodze, uniosłam ręce chłopaka za głowę i przytrzymałam nie przerywając pocałunku. Zaczęłam ocierać się coraz szybciej o krocze Justina.
-niee!- powiedziałam gdy chłopak próbował wydostać swoje ręce z mojego uścisku - Bądź grzeczny, bo będę musiała Cię związać- poczułam jak chłopak mi ulega, a jego oczy stają się ciemniejsze, więc zaczęłam całować jego szyję, zostawiając na niej ślady, przejechałam dłonią po jego brzuchu, dochodząc do jego idealnie wyrzeźbionej lini V. Zsunęłam się z jego bioder, ściągając z niego spodnie i bokserki. Pomógł mi w tym podnosząc swój tyłek do góry. Moim oczom ukazał się duży członek. Trochę się przestraszyłam, co nie uszło uwadze Justina.
-Nie musisz tego robić jeżeli...- wciągną głośno powietrze zagryzając wargę, gdy dotknęłam ustami czubek jego penisa. Nie byłam pewna czy robię to dobrze, ale zaryzykowałam wkładając go głębiej i ssąc jakby był lizakiem. -Kurwa, skarbie - złapał mnie za włosy, ale odepchnęłam je. Spojrzałam do góry nie przestając ssać jego penisa. -Ja.. dochodzę- jękną uderzając w tył mojego gardła kilka razy. Połknęłam całe nasienie wycierając usta wierzchem dłoni. Z pewnością nie będzie to mój ulubiony smak, ale obawiałam się że będzie gorszy.
-Byłaś wspaniała, księżniczko- przyciągnął mnie do siebie i pocałował w policzek. - Nie wiedziałem, że lubisz dominować
-Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz- uśmiechnęłam się cwaniacko, a chłopak odwzajemnił gest. -Um, mogłabym umyć zęby?- zapytałam po chwili
-Jasne, ale nie mam zapasowej szczoteczki, więc użyj mojej, niebieska!- wstałam i ruszyłam w kierunku łazienki. Dokładnie wyszczotkowałam zęby, załatwiłam swoje potrzeby fizjologiczne i wróciłam do pokoju, zastając Justina w tej samej pozycji, jednak tym razem był ubrany i słuchał czegoś na słuchawkach
-Czego słuchasz?- zapytałam siadając obok niego. W odpowiedzi otrzymałam jedną słuchawkę i po chwili moje uszy wypełniła ulubiona piosenka bmth "Can You Feel My Heart".
-"I'm scared to get close and I hate being alone. I long for that feeling to not feel at all"**- usłyszałam jak Justin nuci ten fragment i poczułam jego wzrok na sobie. Zbliżył się do mnie tak bardzo, że nie zmieściłaby się między nami nawet kartka i złączył nasze usta.
-Justin, Justin jesteś?- usłyszeliśmy głos kobiety i momentalnie oderwaliśmy się od siebie łapiąc oddech.
-Jestem, już schodzę- krzyknął podczas gdy ja stałam przed lustrem ogarniając swoje włosy.
-Naznaczyłaś mnie- podszedł bliżej mnie pokazując ślady, które zostawiłam na jego szyi. -To chyba znaczy, że należę do Ciebie, prawda?


___________________________________________________________________________
Jak Wam się podoba? To chyba najdłuższy rozdział jaki do tej pory napisałam i przyznam się szczerze, że nie jestem z niego zadowolona...

Bardzo dziękuję za tyle wyświetleń i za każdy komentarz, który zostawiliście na tym blogu! Niesamowicie było mi miło gdy czytałam te komentarze, właściwie tylko dzięki nim tak szybko zabrałam się za pisanie tego rozdziału. Mam nadzieję, że tak będzie dalej. <3

Nadal myślę nad pisaniem opowiadania o 5sos lub jakiejś innej znanej osobie, co Wy na to?
Dawajcie swoje propozycje :>

No i standardowo jeżeli macie jakieś pytania to zapraszam tu --> ASK

BMTH- zespół deathcore'owy
*fragment piosenki Suicide season
**fragment piosenki Can You Feel My Heart