sobota, 16 sierpnia 2014

6.He's in Hospital

Powoli otworzyłem oczy i zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu, a raczej po pozostałościach tego pomieszczenia. Podniosłem się z podłogi, nawet nie wiem ile czasu tam leżałem, ale teraz nie miało to najmniejszego znaczenia. - Chaz, Austin- No tak przecież byłem z nimi. Zacząłem nerwowo sprawdzać każde pomieszczenie, ale nigdzie nie mogłem ich znaleźć.- Pewnie czekają w samochodzie- pomyślałem i udałem się do wyjścia, co chwilę sprawdzając czy nikt mnie nie śledzi. Wiedziałem, że za całym tym "wybuchem" stał Flacko i jego team, a strzelenie mi kulki w łeb będzie dla nich dodatkowym bonusem. Miałem już wychodzić na zewnątrz, ale usłyszałem czyjś głos...
-Stary, szukałem Cię wszędzie, nie dopali Cię?- poczułem niesamowitą ulgę słysząc za sobą głos Chaz'a. Odwróciłem się i zauważyłem, że tak samo jak ja miał szczęście.
-Nie, a gdzie Austin?- zapytałem, ale blondyn tylko wzruszył ramionami. Ruszyłem mijając Chaz'a,  ale ten odepchną mnie na tyle mocno, że znalazłem się tuż przy nim.
-Stary zaraz będą tu gliny, co Cię obchodzi jakiś typ?- popatrzył na mnie pytającym wzrokiem i położył dłonie na moich ramionach- Jay, jeżeli Cię złapią nie wygrzebiesz się z tego nigdy, Butler ma dzianych starych ze znajomościami, którzy wyciągnął go nawet z największego gówna, a Ty? Kto Tobie pomoże?- Blondyn puścił moje ramiona i dalej się we mnie wpatrywał, oczekując jakiegoś odzewu, ale jedyne, co otrzymał to moje zdezorientowane spojrzenie. Nie miałem pojęcia, co robić z tej sytuacji nie było dobrego wyjścia, ale musiałem coś zrobić.
-Zostawiłem towar, wyjdę przez tylne wyjście, a Ty jedź zobaczymy się u Ciebie
-Stary, chyba Cię pojebało- usłyszałem kpiący głos Chaz'a, ale nie zwracałem na to uwagi. Ruszyłem przed siebie, chcąc szybko znaleźć Austina. Tak, wiem okłamałem swojego najlepszego kumpla, ale wiedziałem, że gdybym powiedział mu co tak naprawdę zamierzam zrobić to by mi nie odpuścił, a nie miałem czasu ani ochoty na jego "cenne" rady. Błąkałem się od pomieszczenia do pomieszczenia aż w końcu znalazłem zwijającego się na podłodze blondyna. Wyglądał koszmarnie, był cały we krwi i nie mógł się ruszać. Podbiegłem do niego i chciałem go podnieść, ale usłyszałem odgłos syreny policyjnej.
-Uciekaj- usłyszałem cichy głos Butlera, ale zignorowałem go, chwytając blondyna mocniej - posłuchaj chociaż raz i uciekaj, ze mną... ze mną im nie uciekniesz, a mi nic nie zrobią- Kurwa jakie to pogmatwane, cokolwiek bym nie zrobił i tak będzie źle.
-Jesteś pewny?- zobaczyłem jak kiwa głową mówiąc mi tym samym, że jest pewien swojej decyzji. Powoli położyłem go na ziemi i ostatni raz popatrzyłem w jego stronę mając nadzieję, że zmieni zdanie jednak nic takiego się nie wydarzyło, więc ruszyłem w głąb pomieszczenia.
Wybiegłem stamtąd najszybciej jak mogłem i wskoczyłem do swojego audi. Cały się trzęsłem ze strachu. No co? Jestem tylko człowiekiem, każdy z nas czegoś się boi. Zauważyłem, że wynoszą kogoś na noszach i wiedziałem, że tym kimś jest Butler. Ulżyło mi bo wiedziałem, że teraz będzie miał dobrą opiekę, a przede wszystkim, że nie dorwie go żaden typ od Flacko. Wyciągnąłem swojego Blackberry i napisałem do Chaz'a

Do: Chaz
Zwinęli Butlera do szpitala.


Rzuciłem telefon na siedzenie obok i ruszyłem za ambulansem by dowiedzieć się do którego szpitala zabierają Austina. Jechaliśmy dość długo, ale w końcu ambulans zatrzymał się przy 4035 Grand Viev Blvd
Nie mogłem wejść do szpitala i zapytać o Butlera mając na sobie całą koszulkę we krwi. Od razu każdy skojarzyłby, że miałem coś z tym wspólnego, dlatego pojechałem do domu. Przeskakiwałem, co 3 schodki byleby jak najszybciej znaleźć się w domu, zapaliłem światło i ujrzałem mamę siedzącą przy stole.
-Nawet nie wiesz... Nie wiesz jak się martwiłam- zwróciła swój wzrok na mnie, a w jej oczach był smutek. Oczywiście ja byłem przyczyną tego za co miałem ochotę dać sobie w mordę
-Ja, um... Przepraszam po prostu zasiedziałem się u Chaz'a - nienawidziłem siebie za każde kłamstwo, którym obdarzałem mamę, ale wiedziałem, że nie zniosła by prawdy.
-Nigdy więcej nie zostawiaj mnie bez informacji gdzie jesteś. Nawet nie wiesz jak bardzo się bałam, że coś Ci się stało- podszedłem do niej i przytuliłem ją, a tymczasem brunetka wybuchnęła płaczem. Wiedziałem, że się bała, straciła w swoim życiu już wystarczająco dużo osób. Odsunąłem się od niej, chwyciłem rękoma jej twarz i pocałowałem w czoło
-Idę spać, dobranoc i przepraszam jeszcze raz!
-śpij dobrze, kocham Cię
Udałem się do swojego pokoju, ściągnąłem z siebie zabrudzone ubrania. Dziękowałem Bogu w myślach, że Pattie była zbyt przejęta zamartwianiem się o mnie i nie zauważyła plam na mojej koszulce. Wyciągnąłem z szafy szarą bluzę, czarne baggy, a na nogi założyłem szare supry. Słyszałem jak mama krząta się jeszcze po mieszkaniu, dlatego otworzyłem okno w pokoju, wyciągnąłem papierosa i zapaliłem. Nie wiem dlaczego, ale to gówno zawsze mnie uspokajało, może nie tak jak mary jane, ale w obecnej chwili dawało radę. Usłyszałem dźwięk sms'a i wolną ręką wyciągnąłem swój telefon po czym go odblokowałem

Od: Chaz
Gdzie Ty kurwa jesteś?

Do: Chaz
Za 20 min. w Culver West
Convalenscent Hospital

Powoli uchyliłem drzwi by sprawdzić czy Pattie jeszcze nie śpi, ale jedyne co zastałem to ciemność i pustkę. Wyszedłem z mieszkania najciszej jak tylko mogłem i szybko ruszyłem do szpitala. Spojrzałem na zegarek: 4:28 -super- zauważyłem Mulata parkującego swojego czarnego cadillaca i wyszedłem ze swojego samochodu.
-Yo, co z nim?- usłyszałem głos Chaz'a, który właśnie opierał się o maskę samochodu
-Obchodzi Cię to w ogóle? Bo jakoś ostatnio miałeś w dupie czy żyje czy nie - syknąłem 
-Myślisz,że gdyby mnie nie obchodziło to stał bym tutaj?- wiedziałem, że tak samo jak ja się martwił, ale byłem zły, tak bardzo kurwa zły że musiałem chociaż trochę odreagować.- cho, musimy sprawdzić, co z nim.
Ruszyłem za Mulatem i po krótkiej chwili znaleźliśmy się w środku.
-Przepraszam, czy wie Pani, co z chłopakiem którego przywieźli tutaj po wypadku w starej fabryce?- zaczepiłem pierwszą lepszą pielęgniarkę, która obok nas przechodziła.- Nazywa się Austin, Austin Butler- dodałem
-Pan Butler znajduje się na bloku operacyjnym, może Pan poczekać przed wejściem na blok. Prosto w prawo i jeszcze raz w prawo
- Dziękuję bardzo

~*~
-Bieber, Bieber!- poczułem jak ktoś szarpie moje ramię i powoli otworzyłem oczy. - No w końcu! Właśnie skończyli go operować, jego stan jest ciężki, ale stabilny tylko tyle udało mi się wyciągnąć z tego lekarza. Powiedział, że tylko rodzinie może udzielić informacji
-A Ty oczywiście nie potrafisz kłamać
- Stary mam już kurwa dość tych problemów jak na jeden dzień, mam dość tego, że od doby jestem na nogach i dość Twoich pierdolonych humorów. Coraz częściej myślę żeby tym wszystkim rzucić i wyjechać. Nie chcę skończyć jak J...
-Jak Jaxon?- uniosłem brwi i momentalnie całe moje ciało się napięło. Nie lubiłem jak ktoś wspominał o nim. To była przeszłość,o której nie chciałem pamiętać.
-Tak, właśnie jak on! Możesz wmawiać swojej matce, że był dobrym człowiekiem, który znalazł się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej godzinie, ale my? My doskonale wiemy dlaczego go tu z nami nie ma, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że robimy wszystko by znaleźć się tam gdzie on teraz jest 

Nie mogłem wytrzymać siedząc z Chaz'em. Potrzebowałem chwili samotności. Wyszedłem na zewnątrz i usiadłem na krawężniku wyciągając ze spodni paczkę czerwonych marlboro. Włożyłem jednego do ust, zapaliłem i już po chwili mogłem rozkoszować się tym jak dym wypełnia moje płuca. Wiedziałem, że wszystko, co powiedział Chaz było prawdą, wiedziałem i zgadzałem się z nim, ale nie byłem w stanie powiedzieć tego głośno. Minęły dwa lata! Dwa pieprzone lata odkąd mój młodszy brat nie żyje, a ja nadal nie potrafię się z tym pogodzić i wiem, że nie zdołam tego zrobić dopóki go nie pomszczę! Spojrzałem na zegarek, który wskazywał 7:12 Wstałem, wyrzuciłem końcówkę papierosa i ruszyłem w kierunku samochodu. Wyciągnąłem swojego Blackberry i napisałem sms'a 

Do Chaz:
Jadę po Val. 
Inaczej nie dowiemy się niczego
o Austinie. Jak chcesz to jedź do domu.

Zapiąłem pasy i z piskiem opon wyjechałem z parkingu. po kilkunastu minutach byłem pod mieszkaniem Butlerów.

Val POV
Wykąpana, ubrana i gotowa wybierałam się właśnie do pracy- Chociaż dzisiaj się nie spóźnię- pomyślałam wkładając na nogi czarne conversy. Napisałam jeszcze karteczkę dla Austina

"Zabije Cię jak wrócę z pracy za to
że nie wiem gdzie byłeś całą pieprzoną noc,
ale przez śmiercią zjedz jedzenie, które Ci zrobiłam!"
                                          Love, xo

Miałam już wychodzić gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.-Pewnie ten matoł zapomniał kluczy- pomyślałam i otworzyłam drzwi
-Jesteś największym deb...- nie dokończyłam, bo zamiast Austina w drzwiach ujrzałam Justina.- Bieber?Czego znowu chcesz? Austina nie ma!
-Wiem...Wiem, że go nie ma. Słuchaj Val, zdarzył się wypadek i i Austin jest w szpitalu.

____________________________________________________________
Chcę bardzo podziękować za ponad 1000 wejść to bardzo miłe!!! 
Trochę się porobiło, doszło też więcej postaci, które będziecie mogli zobaczyć w zakładce "Bohaterowie". Obiecuję, że następny rozdział będzie pisany z perspektywy Val.
Jest mi bardzo smutno, że mimo tylu wyświetleń pod rozdziałem są tylko dwa komentarze. Nie myślcie sobie, że jestem jakąś chciwą jędzą (pewnie i tak pomyślicie) ale bazując na waszych opiniach tworzę dalszą część tego opowiadania :)






9 komentarzy:

  1. Znowu pierwsza ^^
    Rozdział jak zwykle,genialny! *-*
    Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Druga :* Co mam więcej pisać jak zawsze niesamowity rozdział czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, świetny rozdział! Wydaje mi się, że wyrzucą Val z pracy, bo nie pójdzie, a wcześniej się przecież spóźniła, haha :c Szkoda, że wylądował w szpitalu..
    Zapraszam na nn u mnie: labrer.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest takie mega wciągające że sama się zdziwiłam. Jest o jedno z nielicznych opowiadań które potrafią tak wciągnąć! Piszesz świetnie! Zazdroszcze Ci takiego talentu! ;p Ciekawe co będzie dalej z Val i Justinem ;d
    Czeakm na następnyy;)
    Pozdrawiaaaam.

    OdpowiedzUsuń
  5. zostałaś nominowana do libster blog ;*
    więcej informacji tutaj : http://on-life-jb-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń