niedziela, 10 sierpnia 2014

5.I can't give you what you deserve, Val

Justin POV

Szukałem Austina wszędzie, ale tego dupka nigdzie nie było. Ostatnim miejscem było jego mieszkanie, nie bez powodu zostawiłem go na sam koniec. Wiedziałem, że Val tam będzie, była zbyt mało rozrywkowa by gdziekolwiek się ruszyć. Stanąłem przed drzwiami i dokładnie wtedy dostałem sms

 Od: Austin
2 P.M w Compton Towne center
Załatwimy to raz na zawsze.

Po przeczytaniu wiadomości wsadziłem swój Blackberry do kieszeni spodni i zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi. Po chwili usłyszałem kroki i ujrzałem brunetkę. Jej wyraz twarzy mówił, że nie jestem mile widzianym gościem, co mnie nawet nie dziwi. Nie mam wyrzutów sumienia, przecież powiedziałem jej prawdę,mogłem jednak zrobić to bardziej delikatnie. Odezwałem się, bo prawdopodobnie gdybym tego nie zrobił to stalibyśmy tak do końca pieprzonego życia. Musiałem udawać, że nie wiem gdzie jest Austin, co w sumie nie było takie trudne, bo serio nie wiedziałem gdzie jest. Wiedziałem tylko, że jeszcze żyje i nikt nie skuł mu mordy. Brunetka nie chciała mnie wpuścić, ale dopiero widząc jakiegoś frajera obok niej zrozumiałem dlaczego. -Pieprzyła się z nim- moje oczy pociemniały ze złości i miałem ochotę coś rozwalić, ale wiedziałem, że to tylko pogorszy sytuację.
-Właśnie oglądamy film, może dołączysz?
-uf, nie pieprzyli się!- nie miałem ochoty oglądać filmu w towarzystwie tego lamusa, ale widziałem, że jeżeli zrezygnuję to stracę okazję do przebywania z Val. Nie myślcie sobie, że teraz będę starał się być wspaniałym, romantycznym chłopakiem, co to to nie! Po prostu nadal czuję niedosyt po chwili spędzonej w pokoju Val. 
-Co oglądamy?- zapytałem rzucając się na sofę 
-21 Jump Street- ugh, ten głos drażnił moje uszy i dałbym wiele żeby się go pozbyć
-Boże to dobre dla lamusów, macie coś lepszego?
-Może Ty "wielki znawco" coś zaproponujesz?- moje oczy skierowały się na brunetkę, która rzuciła we mnie paczką chipsów i usiadła pomiędzy mną a Niall'em.
-Hmm, proponuję "Shutter" chyba, że jesteście aż takimi lamusami?- wymawiając ostatnie słowa skupiłem swoją uwagę na blondynie
-Pff, włączaj to
-Nie! Oglądaliśmy 21 Jump Street i skończymy to oglądać, a Tobie jak nie pasuje to spadaj- Obydwoje skierowaliśmy wzrok na Val, która próbowała się opanować robiąc głęboki wdech i wydech
-Luz, księżniczko- odpowiedziałem wracając na swoje miejsce.

Byliśmy gdzieś w połowie filmu, a blondyn skonsumował już 2 paczki chipsów, paluszki i żelki. Czy on kurwa ma tasiemca czy co? Film nudził mnie na tyle żeby zwracać uwagę na takie głupoty, widziałem też jak na nią co chwilę patrzy, co wkurwiało mnie na tyle, że miałem ochotę mu wpieprzyć, ale przerwał mi dźwięk mojego Blackberry. Poszedłem do kuchni i odebrałem telefon
-Yo, Justin! Załatwiłeś sprawę?
-Yo, Chaz! Dzisiaj jadę do Compton
-Pchasz się w niezłe gówno stary
-Jestem w nim już od dawna, więc co za różnica- odpowiedziałem obojętnym głosem. Kątem oka zerknąłem na Val i zobaczyłem jak blondyn próbuje ją objąć. -Stary nie mogę teraz gadać, zadzwonię jak będę w drodze, a i jeszcze jedno: sprawdź gdzie pracuje siostra Austina i wyślij mi adres tylko szybko- Nie czekając na odpowiedź wsadziłem telefon do kieszeni i wróciłem na swoje miejsce. Blondyn jakby przestraszony od razu zabrał swoją rękę. -Boi się i dobrze, bo ma kogo- Po ok. 5 minutach dostałem sms od Chaz'a, co jak co, ale w szybkim zdobywaniu informacji był mistrzem
-Um, słyszeliście? Podobno tutaj obok w Starbucks było włamanie- Nie oceniajcie mnie, to tylko małe kłamstewko, who cares?
-Szlag, muszę sprawdzić, co tam się dzieje. Wybacz Val- o taaak! na to czekałem
-Jadę z Tobą-  zobaczyłem jak brunetka wstaje z sofy i kieruje się do drzwi
-Lepiej zostań tutaj, zadzwonię jak się czegoś dowiem, dziękuję za dzisiaj i przepraszam- blondyn pocałował Val w policzek i wyszedł.
-Chyba już czas na Ciebie- brunetka spojrzała na mnie i wskoczyła na blat kuchenny
-Nadal jesteś zła?- zapytałem podchodząc bliżej tym samym zmniejszając odległość między nami
-Tak... tylko nie wiem na kogo bardziej. Na siebie czy na Ciebie...- momentalnie wbiła swój wzrok w podłogę
-Nie obwiniaj się- złapałem jej podbródek tak by spojrzała na mnie
-Gdyby nie ten pieprzony telefon prawdopodobnie dzisiaj nie byłabym już dziewicą, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że zrobiłabym to z chłopakiem, którego nie znam, który potraktował mnie jak szmatę i którego tak cholernie nie mogę zapomnieć!

Zatkało mnie! Po raz pierwszy od nie wiem kiedy. Widziałem jak łzy spływają po jej policzkach i moje serce o ile je mam zmiękło. Widok płaczącej kobiety był dla mnie nie do zniesienia. Wziąłem Val na ręce i zaniosłem do jej pokoju. 
-shh, nie płacz- położyłem się obok niej i gładziłem jej policzek
-Jesteś taki popieprzony, tak trudno Cię rozgryźć- usłyszałem cichy głos brunetki 
-Wiem, całe moje życie jest popieprzone i dlatego nie chcę Ciebie w nie mieszać
-Co masz przez to na myśli?
-Val, to się nie uda. Zasługujesz na wszystko, co najlepsze, a ja nie potrafię Ci tego dać, nie teraz...

Val POV
-Justin, proszę zostaw mnie samą
-Przepraszam... Przepraszam za wszystko, co zrobiłem, przepraszam, że dałem Ci nadzieję

Usłyszałam jak drzwi się zamykają i wtedy straciłam nad sobą kontrolę. Podeszłam do lustra i z całej siły w nie uderzyłam. Nie mogłam na siebie patrzeć. Trzy dni, trzy pieprzone dni wystarczyły żebym dała omotać się jakiemuś szmaciarzowi, co ze mną jest do cholery nie tak? Dlaczego to ja zawsze muszę cierpieć?  -"Zasługujesz na wszystko, co najlepsze, a ja nie potrafię Ci tego dać, nie teraz"- nie mogłam wyrzucić z głowy tych słów. Nie teraz? to kurwa kiedy?! -Nie zamierzam czekać całe życie, Bieber-  Na podłodze walały się odłamki szkła, moja ręka była cała we krwi, więc udałam się do łazienki by ją obmyć. Byłam wyczerpana tym wszystkim. Tutaj miało być tak pięknie, moje życie miało być jak z bajki, a niestety rzeczywistość jak zawsze sprzedała mi kopniaka w dupę. Położyłam się wzięłam do ręki Ipod'a i włączyłam pierwszą lepszą piosenkę

Goodbye, there’s just no sadder word to say
And it’s sad to walk away
With just the memories
Who’s to know what might have been
We’ll leave behind a life and time
We’ll never know again

Please remember, please remember
I was there for you
And you were there for me
And remember, please remember me

Słysząc słowa LeAnn Rimes wybuchnęłam płaczem. Nie potrafiłam, a nawet nie chciałam powstrzymywać łez. Babcia zawsze mówiła, że jak ktoś Cię zrani to wraz z płaczem wypłyną wszystkie złe emocje i zostanie tylko radość. Oby miała rację...

Justin POV

-Kurwa!Kurwa!Kurwa!- uderzałem z całej siły w kierownicę mojego czarnego audi R8. Byłem zły, przecież to było oczywiste, że coś do mnie poczuje, przecież do kurwy całowałem ją,dotykałem, przecież ona w przeciwieństwie do mnie nie była z kamienia. Wiedziałem, że nie jest taka jak inne dziewczyny, z którymi się zadawałem, a mimo wszystko zaryzykowałem i zraniłem ją, zgrywam dorosłego, a zachowuje się jak 15- latek z szalejącymi hormonami. - Do niczego jej nie zmuszałeś, Justin. Sama jest sobie winna- Ugh, ten potworny demon w mojej głowie zawsze odzywa się nie proszony. -Może dlatego, że jest demonem? złym?
-Morda!- krzyknąłem jakby to miało coś pomóc. 
Wyciągnąłem z kieszeni Blackberry i zadzwoniłem do Chaz'a
-Już jadę będę na miejscu za ok. 40 minut
-Luz, mam już wszystkie informacje. Austin jest już na miejscu.
-Nie róbcie nic dopóki nie przyjadę
-W takim razie się pośpiesz, bo zaraz tu będą
Po usłyszeniu ostatniego zdania od Chaz'a rzuciłem telefon na siedzenie obok i ruszyłem najszybciej jak się dało. Byłem na miejscu po 30 minutach. Wszędzie było ciemno i brudno -Nic nowego- pomyślałem i ruszyłem przed siebie. 
-W końcu jesteś- podskoczyłem przestraszony, przez co Austin i Chaz trzymali się za brzuchy ze śmiechu- Jeszcze ich nie ma?- zmroziłem ich wzrokiem dzięki czemu spoważniali 
- za ok 20 minut będą- popatrzyłem na niego pytającym wzrokiem.- System do namierzania nigdy się nie myli- Chaz uśmiechnął się głupio
-Załatwmy to szybko, nie mam ochoty na gierki- i znowu ten wkurwiający głos Austina
-Bieber uspokój się
-Jak mam być do chuja spokojny jak przez takiego kutasa jak Ty ryzykuję życie?
-A kto mnie w to wpakował?! Toniesz w tym gównie już od dawna, Bieber- nie wytrzymałem i wymierzyłem mu cios w twarz.
-Ej, uspokójcie się! Nie mamy teraz czasu na takie dziecinne zachowania- usłyszeliśmy Chaz'a i odsunęliśmy się od siebie. - Ja idę z Bieberem do środka, a Ty Austin stoisz na czatach. Zrozumiano?- obydwaj skinęliśmy głową i rozeszliśmy się  w swoją stronę. Przez całą drogę szliśmy w milczeniu, ale nie było ono nie komfortowe, po prostu każdy z nas był skupiony na tym by nie dostać kulki w łeb. Weszliśmy do pomieszczenia, które wyglądało jak opuszczony zakład. W środku było pełno szafek i porozwalanych rzeczy. Nie miałem zbyt dużo czasu na znalezienie tego czego szukałem dlatego rozwalałem wszystko, co stawało na mojej drodze.
-Mam to!- krzyknąłem, biorąc do rąk kilka zafoliowanych paczek i uciekając przez drugie wyjście.
-W następnym powinno być coś jeszcze
-Stary, zostaw to! Mamy to, co nam trzeba- nie mieliśmy zbyt dużo czasu, ale ufałem Chaz'owi. 
-Biegnij, spotkamy się przy samochodzie
Budynek był tak pokręcony, że przez pomyłkę trafiłem do innego pomieszczenia. Wtedy usłyszałem głośny huk, a potem była już tylko ciemność...

________________________________________________________________
Dzisiaj dużo Justina, a mało Val. Mam nadzieję, że tak też jest dobrze. Mniej więcej mam już pomysł na kolejne rozdziały, więc jak się postaracie to będą szybko. Bardzo mi miło, że niektóre osoby wyrażają swoją opinię. To naprawdę pomaga! Jednak mam taką prośbę, a mianowicie czy moglibyście swoje blogi dodawać w zakładce "Wasze opowiadania"? 

4 komentarze:

  1. Pierwsza ! Wspaniały rozdział ! Ciesze się ,że ci weny nie brakuje :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny tak samo jak poprzednie, cieszę się, że jest więcej Justina. Wgl, zastanawia mnie to, czy on jest jakims kryminalistą czy coś :o Hah, czekam na nn <3
    labrer.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże kocham twój blog :* czekam nn !

    OdpowiedzUsuń